Robert Hiena, 7 march 2012
Gdy kota nie ma
diabeł spogląda
przez ramię
piszcząc do ucha
i ruszając nosem
tak głośno, jak zwykle
pozwala mu fantazja.
Jedynie Popiel miał
spokój po wszystkim.
Aczkolwiek skakanie
nie rozwiązuje problemów
do końca, jakbyś chciał.
Ostatecznie te białe potwory
pogonić może wychył głowy
lub słodkie syczenie aspiryny.
Robert Hiena, 12 october 2015
Wydęły się lica trupie
napchane chomiczo
niewypowiedzianymi prawdami
Inną stroną przemówił -
bo lżej, stac nie trzeba
i schudnąć można.
Zaś inni łapią i biorą
i jedzą z tego wszyscy
Bo taka juz jest natura ludzka
Robert Hiena, 26 august 2010
Codziennie rano zarazem zawsze
potknąwszy się po raz wtóry
jak nigdy, jak wtedy
marzenia wyłażą spod skóry
powodując tępo-ostry ból
w okolicach pompy centralnej
co żyje w nieświadomości
tego, co nas wszystkich napędza
a zwie się niepewnością.
Robert Hiena, 9 february 2011
Ciebie chyba dziecko
bóg złowrogi opuścił.
Myślałeś że dieta
z ludzkiej krwi i mięsa
noworodków odchudza?
Odchudza jedynie
twój zaropiały umysł.
A gdy wszystko spalisz
zostanie sama ropa.
Robert Hiena, 27 november 2010
Twoje krzemowe odbicie
elektryzujące bardziej
w lekkim 3d lepszym nawet
od tego co widzisz co dzień
w lustrze.
Bo jak nie kochać zapachu
wszechobecnego krzemu
i możliwości bycia kim
tylko zechcesz?
jak nigdy.
Budzisz się samotnie w nocy
nie mając świadomości
że duszę zostawiłeś
pędzącą gdzieś kodem zero-jeden
poprzez świat.
Robert Hiena, 31 august 2010
O zachodzie słońca spoglądasz na wschód
gdzie twoje idee padły razem z duszą
zalaną czarną jak smoła siłą
tego, co inni zwą dumą.
Zabijasz w duchu i ranisz na ciele
własne liście, paląc je doszczętnie
a one zaś walczą zaciekle o to
co powinny otrzymać
Zapominasz o ojcowskiej miłości
wiedziony siłą jakiej pragnąłeś
i jaka daje ci satysfakcję
większą niż śmierć
Zaś gdy pole będzie spalone
a liście zdeptanie, ty spojrzysz na to
od boku, widząc, że dostąpiłeś
cudu autodestrukcji.
Robert Hiena, 12 february 2011
Nigdy nie spodziewałem się
uśmiechu zrozumienia
ze strony tych łajz
co oglądają moje słowa
przybite datownikiem "muzeum".
Może kiedyś jak umrę tragicznie
ludzie pojmą, że moje rozumowanie
nie było ani dla poklasku
ani dla szanownych komentarzy
na serwisach internetowych
Nie były też wrzaskiem rozpaczy
ani prośbą o zrozumienie w świecie
gdzie nie ma zrozumienia nawet
w chrześcijańskiej rodzinie
chodzącej wspólnie do kościoła
Spoglądam w oczy samemu sobie
wyjmując nóż z kieszeni i śmieję się
patrząc na człowieka, który nie umie
zmanipulować własnej wyobraźni
by wytworzyła iluzję lepszego losu
A stukot czcionki zbity w chaosie
odpowiada na moje najgłębsze
niczym niepohamowane persersje
napisane krwią na mięsie, żyjącym
a raczej egzystującym.
Zaś wasz los tak samo mnie obchodzi
jak artykuł o białaczce Nergala
wyczytanym podczas sesji oddawania
strawionych pokarmów na toalecie
w MOIM własnym, zasłużonym domku.
A gdybym bał się zarzutów o egoizm
nie podawałbym ci ręki, którą właśnie
podcierałem się pod ogonem wyrwaną
kartką z "Show", bo zabrakło papieru.
Ludzie za bardzo się przejmują życiem.
Robert Hiena, 15 february 2011
Przeczytałem o Tobie
w gazecie o samobójcach.
Powiewała na wietrze
i twoja twarz uderzyła
z impetem moją.
Nie był to wstrząs
bo nawet nie wiedziałem
że żyłeś, nim umarłeś
A teraz pozwól, że rzucę
twe słowa i czyny
na wiatr
Bo śpieszę się, by nie
trafić do twojej
galerii.
Robert Hiena, 5 september 2010
Czy uwierzysz bogu, gdy powie
że kocha?
Czy czujesz jego ciepło, jak bije
od posadzki?
Praktykujesz ortodoksyjny kanibalizm
widząc wszędzie symbol
jedynej rzeczy, od której
tobie staje.
Wulgarnie całujesz stopy
myśląc o obnażonym łonie
własnej sąsiadki.
Ale ty wierzący. Jak inni
co pragnęli poczuć
legalnego narkotyku
ciemnogrodzkiej rodziny.
Robert Hiena, 10 april 2012
Zaskrobały oczodoły spoglądając
na otwartą pustkę zamkniętej --
Naoglądali się, byle co, byle czego
słuchając chichotu ciszy niesionej
warkotem uśmiechu Diabła, poczętego.
I nakłaniali dalej, i dalej, i dalej, i dalej
i dalej
i dalej
i dalej
...
Za głośno, za cicho, za daleko
//
A Fryderyk podparł się dłonią i pojął,
w czym rzecz.
Robert Hiena, 25 september 2011
Zwymiotował na okno swoim światopoglądem
odcinając się od innych warstwą marzeń
które nigdy nie powstaną z gnijącej mazi
jego własnego -egoistycznego- ego.
Wyrzeźbił z flaków swoich westchnień
najobrzydliwszą wizję samego siebie
w złotej koronie większej od Jezusa
spoglądającego mu przez ramię.
Wyśmiał cały świat oddając to, co chcieli
z nie większym wysiłkiem jak poranne
oddawanie moczu na fotografie osób
które powodują palpitacje wnętrzności.
Niemiecki Kanibal bywał subtelniejszy.
Robert Hiena, 3 january 2013
Jeszcze jedna, może dwie
Czerwona, zielona.. Nie.
Zielony to on miał kolor.
Strasznie irytujący gość,
szeleścił płaszczem wciąż
starając się upomnieć,
Że jednak istnieje.
A gdyby tak go pożreć.
Miałbym względny spokój
bez tego gadatliwego warzywa.
Szkoda że pasy są zbyt mocne.
Robert Hiena, 29 november 2010
spoglądasz w lustro
dumnie doglądając
dzieła ojca-alkoholika
i matki ladacznicy.
Zakładasz sobie
złotą koronę, w myślach
widząc jak ona pięknie lśni
na twojej wszechwiedzącej głowie.
Udajesz coś więcej niż jesteś
myśląc że wartość masz większą
niż twój pies, który za stary, to
za okno go wyjebałeś.
Zawsze ciekawiła cię aerodynamika.
Robert Hiena, 1 january 2012
Nie powitał Go ani
Deszcz, Śnieg..
Mróz zaszedł od tyłu
- buty do jezdni kleił.
Z hukiem sztucznego
wymuszonego wystrzału
Rozstrzelano tragiczne 365 dni
każde z osobna i wszystkie razem.
W zapachu siarki wkroczył dumnie -
- a znając już swój los.
Robert Hiena, 15 october 2012
Kiedyś okna zamilkną
i nawet wiatr nie zapuka.
Nie pozostanie po nich
odcisk buta w kurzu
ani zapach powietrza.
Drzwi nie zaskrzypią
rdzewiejąc w samotności
Wspomnieniem zostawiając
to, co uznałeś za prawdę
dopominając się o swoje.
Robert Hiena, 12 october 2011
Uwaga, uwaga.
Z Łaski Swojej ogłaszam
wyczerpanie helu i wodoru
na słońcu.
Macie 24 godziny na pomyślenie
Co zrobiliście, by z uśmiechem
skończyć gorzej niż dinozaury.
Osobiście uważam tą legendę
Za niezbyt logiczną.
Gady nie chciały utonąć,
to w bilarda grałem.
Kolej na was, robaczki!
Robert Hiena, 23 october 2011
Pragnę by do bram piekła
zapukał Ziemski klucznik
ukłonił się wpół Szatanowi
i pocałował w kopyta chwaląc
Siebie Samego oraz Całą Resztę
w wielkim dziele swojego życia
od początku istnienia, gdy pękła
najcięższa gałąź
a spadając wybiła z głowy to,
co powinno pomóc w przeżyciu
inaczej niż banda roztoczy
lub tasiemców.
Bo Śmierć była szkieletem ludzkim
i takim zostanie zapamiętana.
Robert Hiena, 19 october 2021
Pustostany wieją chłodem
zza zamkniętych oczu,
pociągasz nosem -
Dzisiaj łez nie będzie.
Wdech - pauza -
drżącymi dłońmi
przebierasz palcami
liczysz dni, noce
i scenariusze.
Wydech.
Jeszcze trochę cierpliwości.
Jeszcze trochę.
Robert Hiena, 11 february 2011
Przytykasz do ust
złotą strzałę namiętności
posyłając śmiertelny cios
prosto w serce ukochanego.
Czternastego dnia
drugiego miesiąca roku
mordujesz systematycznie
naiwnych i ślepych
Zatopionych w zieleń
twych Amazońskich oczu
zbyt dzikich by pojąć
i zbyt gęstych by wyjść.
Robert Hiena, 16 july 2012
Ściany piją krew.
Chłoną niczym wodę ziemia
wdychają dym jak wisielec
któremu zerwał się sznur.
Pragną pamięci i krzyczą
wyją jękiem pękającego tynku
i opadającej farby
lękając się zapomnienia
Stoją dumnie - gnijąc samotnie
dusząc w sobie historie
jakich nie powinno się słyszeć
by móc pojąć słowa "Spokojny sen".
Robert Hiena, 12 february 2011
Uśmiechnął się przez zęby
a po rozpięciu rozporka
oddał mocz na ropiejące
od lat /zadawane/ rany.
Niby nic takiego się nie stało
Pan i Władca okazał nieco
swojej wiecznie-zajętej-uwagi
podłemu słudze.
Gdyby świat się tak szybko
nie obracał, może zdążyłbym
pojąć jaką rolę spełniam dzisiaj
w tej chorej gierce życia.
Wypłowiałe cętki nie sprawią
że wewnętrzny żal sączony
setkami godzin łez i krwi
nagle odejdą, bez hieniego śmiechu
Nie zostawiająć bruzd ma mózgu
wydrapanych siłą pordzewiałymi
pazurami, które orały dusze
tych wszystkich, co się interesowali.
Robert Hiena, 17 february 2011
Tabula Rasa i tępa zawiesina
oczy w słup pęknięty wpół
a umysł runie w gruzy
Zbyt tępe słowo zamiast ubić
rozrywa tylko trzewia
Spoglądam w dal i widzę ból
dziś więcej mi nie trzeba
Do szczęścia i radości
gdy znika złudna chwila
Wypchany miś szpilkami
dziś mniej się uśmiechał
nadając rytm tamtemu gdy
krew płynie między
wierszami.
Robert Hiena, 27 february 2011
Spoglądał szklanym wzrokiem
za oszronioną swą duszą
popękaną szybę nieznanego.
Wzory nie były tak piękne
jak wyrysowane mrozem
zimą, we własnym domu
Nie stopnieją, gdy będzie
odrobinę cieplej, kiedy
przytuli nas ktoś Luby
Nie naprawi ich szklarz
bo dawno stracił zaufanie
do szklanych oczu
Wyjdzie obracając się
na pięcie w swoich butach
odchodząc w swój świat
Zostawiając w ciszy chrupot
pękających szyb doglądanych
szklanymi oczami od łez
za tych wszystkich, którzy...
...
...
Robert Hiena, 21 august 2010
Onanizując swój umysł
obśliniłeś całą duszę
w dziwnym odruchu radości
gdy powoli defekowałeś
swoje dawne zmysły
A dziś na nowo chrapiesz
tym co drażni innych
zaś dla ciebie śpiewem
idących na rzeź dzieci
zaglądających do komina
Żyłka wychodzi wtedy
na myśl o otoczeniu
jakie zabiera ci ostatni
tlen, jaki ci został
Po ostatniej krucjacie
Robert Hiena, 3 november 2010
Gdy szabla się łamie
na słowach twojej riposty.
jedynym Twoim usprawiedliwieniem
jest wtedy zwieszenie głowy w żalu.
I wrócenie na swoje podwórko.
Robert Hiena, 24 march 2011
Pojąłem świat dwudziestej wiosny
wydarłem się do Boga z wyrzutem
ani za późno, ani za wcześnie
lecz czemu tak odkrywczo
wszyscy patrzą na mnie
widząc że nie odkryłem nic?
Śmieją się w twarz mydląc oczy
tłuszczem pomordowanych Żydów
I co nam to daje?
smak Coca-Coli i kurczaków z KFC
bo mięso stało się zbyt prawdziwe.
Moda narzuciła tryb, zaś chemicy
wynajdując tworzywo sztuczne
zapłodnili w myśli ludzkości
niezniszczalną religię, sączącą
powoli swoje prawdy do dnia "DZISIAJ"
Jedyny znak przemijania tego co widzę
to time-line na taśmie z dzieciństwa
i farba drukarska na palcach gazety
piszącej o samobójcach i pedofilach
skazanych za niewinność, w imię
wszędobylskiej miłości sprawiedliwości.
A śmierć jako kostucha w kapturze
nie daje mi strachu. Kultura wylansowała
czarną pannę na całkiem przyjemną.
Gdy zaś mój wrzask odbije się od Niebios
i zmiażdży mi mózg, wybijając z głowy
wszystkie szare komórki
ludzkość użyje swoich - robiąc zdjęcia
i umieszczając je na profilu Facebooka
bo co im pozostało poza tym wszystkim
co nam serwuje KULTURA SZTUKA oraz
ukochane WŁADZA I MEDIA. Posmarować
odrobiną RELIGIJNOŚCI i mamy kanapkę.
Smacznego, udławcie się wszyscy.
Robert Hiena, 20 may 2013
Czymże jestem - pytanie naiwne,
spoglądam w lustro - rysy, swoiste, własne.
Co mi mówią - nic.
W czymże lepszym od innych,
tym samym pytanie zadając
odpowiedzi szukam - milczenie zastając
Bo kto odpowie? Martwe oczy pragnące
chwili ukojenia od bólu spoglądania
na wszystek kłamstwa umysłem otoczony
Fałszywą otoczką "rzeczywistości" zwaną?
- milczę. Bo tak lepiej.
Bo tak spokoju w swem sercu dokonam.
Robert Hiena, 22 may 2011
Strzał za strzałem
pada deszcz myśli.
Gdy na kolanach
w rytm automatu
rzucasz róże
pomiędzy palcami
Gdyby nie brak chęci
i nieco odwagi
Monotematyczna klepanka
nie byłaby odliczaniem
Do tego co nieuniknione.
Strzał za strzałem.
Robert Hiena, 21 may 2011
Zegarek zatykał i basta.
Ty, ty, ty i ty. Na prawo dżuma
a na lewo zmiażdżeni.
Tylko w rzędach, bo nie nadążam.
Może i jestem Świętą Skałą,
ale takiego ruchu to my nigdy
nie mieliśmy.
Ale wreszcie będzie spokój, ot co.
Lucek ma większe przeludnienie.
Robert Hiena, 14 january 2011
Podtopiony w swojej
sadzawce nienawiści
zmywasz krew braci
znakiem krzyża.
Nie ty jedyny,
amen.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma