11 january 2018
czas rzucił cień
walić łbem o narastający mur domysłów - nie warto
zapach chleba oprze się każdej spekulacji
woda koi chłodną miękkością dotyku nie pytając o nic
nie muszę nazywać ognia by wiedzieć że jest
za mną podkulony ogon - miliard obranych z mięsa sekund
z których każda była kiedyś iskrą zaczątkiem supernowej
czas rzucił cień wędrowiec zatrzymał się wędrówka nadal trwa
ślady nie są już obłędem stóp
cel zniknął gdy przyszło zrozumienie że jego naturą jest ruch
oddech stał się częścią misterium prostą modlitwą bez potrzeb
jeszcze raz roześmiany Bóg głęboką czerwienią jabłka
objawia jedyne życzenie - by zerwać Go i zjeść do ostatniego kęsa
soczystej świętości
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma