copelza, 27 december 2013
co komu sądzone
konserwowanie niezdrowych nawyków wymaga psteryzacji
a w tak skrajnych przypadkach chemicznego uszlachetnienia
osadziłem się więc w celach
głównie resocjalizacyjnych
i odsiedzę cały wyrok
bo nie stać mnie na dobrego papaugę
copelza, 7 january 2013
staram się segregować
plastik na przemiał
papier i szmaty do skupu
twarde szkło na wymianę
tylko nigdy nie wiem co zrobić
z tymi o tobie
copelza, 10 march 2013
obracając kieliszek pozostawiasz na ściankach cierpką warstwę smaku
teraz śmiało możemy wygenerować puste gesty
kobieta z winylu znaczy rysy na skrawku przestrzeni
zacina się i kończy coś jak piosenka o atomowych zegarach
wino nie powinno się za bardzo zestarzeć
trudno wymyć tulipan kieliszka
pod światło zawsze widać tłuste plamy
copelza, 3 august 2014
ysirożca ukrył w uchu stary lew
ysirożca ukrył w uchu stary lew
bo niebieski i niebiański
i fantazję ma ułańską
ysirożca ukrył w uchu stary lew
taki zwyczaj jest w rodzinie starych lwów
taki zwyczaj jest w rodzinie starych lwów
by ratować ysirożce
przed okrutnym nosorożcem
taki zwyczaj jest w rodzinie starych lwów
już mahatma który też miał kolor blue
już mahatma który też miał kolor blue
z ysirożcem się kumplował
w swoim uchu drania chował
przed bawołem hieną wężem oraz gnu
copelza, 3 june 2012
z Polski niebo wygląda inaczej
przestrzeń wypełniona aż gęstą wolnością
nikt bezkarnie nie rzuci w twarz
ty polaku
w beczkach nie spłyną zmarnowane dziecięce marzenia
w pętlach nie zwisną krwawiące głowy
wiernych do końca
sekunda warta godziny
godzina miarą wieczności
jedna róża na czerwonym grobie
z nieba Polska wygląda inaczej
miasta zakochane w prędkości światła
lasy czarnozielone plamy domki dla lalek
żuki stonogi
z nieba świat humerów jest taki mały
co jeszcze mógłbym zrobić dla Polski
taki jestem zmęczony
jedna czerwona róża na grobie
copelza, 7 october 2013
cierpliwość pozwala stąpać niepewnie w kierunku wyznaczonym przez bębenki szamanów zdobywam się na zgrabny balans nucąc smętnie psalm o słowiczej podłodze tam na środku ubrany w przepaskę na oczach chłonę zapach kwadratowymi metrami skóry odbieram nasycam zwracam do początku żeby jednym szarpnięciem uwolnić wszystkie skrzywdzone westchnienia i szepty w pakietach i paktach o agresji gdzie zęby paznokcie kalają skazitelność w głąb z prosta na odlew tylko unerwione drgają synchronicznie w amplitudach trą płyta o płytę seriami wstrząsów wtórnych
copelza, 3 january 2014
w otwarte kielichy lamp
salut
twoje wiewiórko w obcisłym mini
do stóp rozpływam się w sprośnościach
dzisiaj będziesz miss mokrego podkoszulka
szczenięcy wózek popiskuje w kartonach
trzeba je będzie suszyć
zwłoki lodówki nie lubią spać na na miękkim
na setkę marny czas
na dwieście braknie człowieka
polej woła
polej
leję ze skosu
równie dobrze może być bez czapki
aniołowie czuwają nawet przez mgłę
bez pardonu wlewają w kratki
chodź kolego
do oczyszczalni
copelza, 24 may 2013
za pierwszym razem palec sprowadzony do rozmiaru i kształtu
rakietki ping-pongowej
jest tylko czymś zdumiewającym
ból nie pojawia się nawet w czasie zmiany opatrunku
choć cierpi na tym nieco poczucie estetyki
kiedy jednak dowiadujesz się że wystarczy być szybszym uważniejszym
zaczynasz podejrzewać w sobie wielkie pokłady głupoty
taki awans daje poczucie bezpieczeństwa
nie od dzisiaj wiadomo że niebezpieczni są tylko ludzie najmądrzejsi na świecie
wtedy zaczyna boleć
copelza, 24 june 2013
na dzień ojca obdarowałem się czereśniami
kwaśne jeszcze wodniste w tym roku
wyjątkowo tanie w papierowej torebce
będę zjadał szybko do bólu brzucha
jak kiedyś w dzikim sadzie
wisieliśmy na najcieńszych gałązkach
płosząc szpaki z czerwonymi dziobami
krzyczałaś potem do studni i echo
odpowiedziało krwawym kolanom
wybacz
copelza, 16 may 2013
czeka
potrafi tkwić nieruchomo godzinami
czasem dla zabawy dmucham w pajęczynę
wtedy pozwala sobie na leniwe machnięcie
w zamyśle nie masz nic to spadaj
i widzę w szesnastu(?) oczkach
złośliwą satysfakcję
przejrzał mnie na wylot zeszłego lata
kiedy jak wariat karmiłem go muchami
z osiedlowego śmietnika
teraz wiem że kiedy znika
opowiada jak obłaskawił dzikiego współlokatora
copelza, 30 june 2013
teraz naiwnym słowem podpalimy gwiazdy
wciśnięci między koce a spróchniałe deski
małej stabilizacji co ją dla nas budowałaś
i którą w zaślepieniu razem żeśmy nieśli
wpatrzeni w wodowskazy i na słupki rtęci
kształtując rzeczywistość w gazach i betonach
jak psi pomiot zawczasu ciśnięty do rzeki
bez zbędnej świadomości musieliśmy skonać
copelza, 8 december 2012
potknąłem się o mały włos
sterczał na pasach
na zielonym
facet za mną śmiał się kiedy go podnosiłem
w kieszeniach szczęknęły odwiedzione skórki bananów
copelza, 12 march 2013
od pewnego czasu nie interesuję się relacjami
za dużo chcemy sobie przekazać
zapominając zupełnie o potrzebie bliskości
zwykłym przekazaniu energii na styczność palca
tak jak nie są w stanie zrobić kijanki ze stawu przy Krakowskiej
odkąd na działkach wykopali studnię głębinową
z bliska możesz milczeć i patrzeć
jak przebieram między zwiędłymi pędami nenufarów
w kapeluszu bo jaki tam ze mnie Lucjan
łysa żaba jeszcze potrafi występować gromadnie
mówisz i z miną zamyślonej Giocondy
budujesz w głowie przeprawy dla bezradnych płazów
jak wtedy w deszczu
wylewałaś w zapomnianym drenie oceany
nad rozjechanymi dżdżownicami
znam takiego robaczka co drąży w marchewkach
jeszcze nie udało mi się go zobaczyć
ale zawsze wycinam te części z kanałami
myślę naiwnie że zginę
kiedy z niesmakiem połknę ostatnie drogi
copelza, 29 march 2013
witkę z baziami męczyłaś mniej więcej w połowie
tak żeby ilość kotków wypadła nam po równo
kocówki wahały się monotonnie
a coraz więcej kociaków tonęło w śnieżnym błocku
poczekaj do prawdziwej wiosny
kiedy włókna obeschną
wystarczy zrobić jedno zgięcie w poprzek
copelza, 19 august 2013
oszlifowanie kamienia tej klasy
wymaga fachowca z Antwerpii
jesteś tylko kawałkiem węgla
wytworem ognia i ciśnienia
całkowicie oddana płomieniom
nie powstaniesz z popiołu
adamantos
złożona w podróżnej kasecie
nie płacz
przyćmisz kiedyś kolekcję carów
nie pozwól zamknąć się w szklanych klatkach
kamienie tracą cały blask bez kontaktu z ciałem
sama rozszczepiaj światło pożądaniem
copelza, 28 september 2012
wie jak ukryć się pod fałszywym świadectwem
kto zobaczy sztylet w tabliczce czekolady
przyczajona jak guzek w lewej piersi
niepstrzeżenie pochłania każdą myśl
by wypłynąć leniwie w pobłażliwych kazaniach
do maluczkich i winnych
kiedy woła jestem
układa mięsiste wargi w was nie ma
wypielęgnowana jest artystą w mowie ciała i duszy
jest nieśmiertelna
jest bogiem
przechadza się między nami i płodzi herosów
strach i nienawiść
copelza, 12 july 2012
kiedy wysoka fala zabiera cały dobytek
ludzie kopią kanały ulgi
idealne na nadchodzące lata suszy
cieszą się jak dzieci
z każdej kropelki deszczu
kiedy ziemia rodzi kamieniae
ludzie kopią rowy melioracyjne
wstrzymują rzeki piętrzą
nie widzą znikającego jeziora
zbudowałem dom na wysokich palach
z ganku smętnie zwisa smołowana łódka
może nie mam garażu
ale zawsze czeka na ciebie
pokój na poddaszu
copelza, 17 january 2012
to tylko zaproszenie na kawę
teraz nawet noce są białe
w miejscach publicznych
groźne są tylko bomby i bombonierki
nie wiem na ile wystarczy bezsmak
zabierz na wszelki wypadek dwie kostki ciekawości
to tylko zaproszenie na kawę
nie słodzisz nie posłodzę
kwiaty i słowa
mają wartość publicznych latryn
ostatnie sekundy kradłem zza drzew w parku
okna wolności zastąpiło multikino
to tylko zaproszenie na kawę
najtańszą z mikrofali
bez papierowych serwetek
bez smaku
bez słowa
bez przyszłości
copelza, 4 july 2012
na szczęście lewe oko jest słabsze
w okularach kupionych na bazarze jestem w stanie skupić się tylko na części problemu
kiedy ostre kontury wywołują napady paniki zamykam prawą powiekę
świat staje się bardziej do zniesienia
dalszy świat
ten bez najdrobniejszych szczegółów
nie ufam okulistom
wolę ginekologów
oni też patrzą z przymrużeniem oka
copelza, 9 february 2013
Maryla sama nie spodziewała się takiego zakończenia
kto mógł przypuszczać że jednym silnym ruchem ruszy z posad taką bryłę
nawet Leon przez ścianę
niby dobrze poinformowany
z satysfakcją cedził przez usta
barszcz na świńskim ogonie
a miała Maryla warunki do tak obfitego końca
copelza, 25 september 2013
w obfitych piersiach widuję złośliwe miraże
wszystkie karły szczycą się pokrewieństwem
dopiero pod wieńcem antyperspiranty
wskazują kto człowiek
nie potrafię wiecznie spać pod jedynymi gwiazdami
obroty sfer pobudzają leczony od lat żołądek
a jednak coś śpiewa
troszkę smętnie trochę zwodniczo
opłakując wleczone garby
takie inne kosmosy
przenikające się w miejscach największego ciążenia
nie powinny istnieć równolegle
to okrucieństwo na kosmiczną skalę
copelza, 2 march 2013
pogrzebacz
dogłębnie zbadały sprawę kury z sąsiedniej wioski
aż w końcu wygrzebały z gruntu fałszywe wnioski
o wyższości niskich progów
nie złamałby ręki nie zwichnąłby nogi
gdyby nie wystający w przejściu próg z podłogi
pappa polaki
być dla mnie miłosierni bo cierpieć na bóle
na koniec drogi polaki poziegnam was ... ciule
copelza, 1 may 2012
świat się zmienia mówi mi to woda kiedy po wielokroć umywam ręce kiedy pękają dawno zaschnięte strupy a nowe bąble napinają cienki jeszcze naskórek gorące oracje studzę zimnym prysznicem kiedyś dłonie zmienią się kamień i głosy w głowie uciszę jednym zardzewiałym bretnalem wyrwanym z przydrożnego krzyża
świat się zmienia słyszę kiedy spuszczam nieczystości w łazience myślisz że spłyną do oczyszczalni cudownie ożyją w kryształowych źródłach mądrości na żyznych osadach wyrosną najpiękniejsze rasowe tulipany smrodu nie da się pozbyć jak niechcianego szczeniaka nie przywiążesz do drzewa nie ciśniesz o asfalt w bezmyślnym pędzie będzie unosił się szarą mgłą tuż przy dywanie rolowanych muraw zdusi każdy powiew wiatru tego jeszcze wolnego jeszcze nieokiełznanego w tryby wiatraków
świat się zmienia niekoniecznie na gorsze na inne posłuchaj czasem odkręcają zardzewiały kran jak spływa między palcami wszystko co zrodziło się w szalonej głowie
copelza, 1 february 2012
srogi dusiciel
wąż srogi dusiciel uparł się na jeża
bo antylopami dawno był się przeżarł
dorwał go zdusił wrzasnął wrócił do chałupy
i po dziś dzień biedaczek coś wyciąga z dupy
niemiszlę
rybak zza Pisza zaraz z rana
dźgnął nożem w żebra kormorana
że niby ten mu wyżarł śledzie
teraz na flaku nie pojedzie
delikatesy
francuski piesek zeżarł coś zatchnęło go i zdechł
być może kość i jak na złość w tej kości siedział pech
delikatesy takie są ja też nie lubię pościć
francuski piesku udław się od francuskiej miłości
copelza, 22 august 2013
w zamiłowaniu do koronek układałem
pełnymi garściami kiedy krwawiły mlekiem
palce szybkie giętkie jak usta
pełne i pełne
na wzór nieletnich ptaków z polotem w dół
raz się żyje
nie skończę szukać cię w wannie
panno dominio od aniołów
rozpięta na sztalugach
odnajdziesz tatuaż na ranie
ostatnim pociągnięciem
znaczę beznogie ślady
copelza, 17 july 2014
nie ma znaczenia na czym tak naprawdę ci zależy
na zwykłym mieszaniu w entropii kosmosu
czy może na zdziczałym poczuciu niezmienności stałych
bardziej fascynuje moment spełnienienia
odrzucenia perwersyjnych zasad współżycia w imię nieoczekiwanego
w ten jedyny dostępny namaszczony sposób
ofiar pożerających bogów na mglistych ołtarzach
copelza, 21 april 2013
cały smaczek jest w tajemnicy
sama przyjemność oprawiania
w nudne niedzielne popołudnie
daje fakt dreszczyk emocji
szczególnie kiedy grzbiety napinają
pod złośliwie niechlujnym skrobnięciem skalpela
można mieć wszystkie a do końca nie wiedzieć
co chciały wykrzyczeć
można też wgryźć się szczękami
niech z płaczem szepczą do uszu ostateczne kłamstwa
wtedy dociągnąć lewar imadła
wycisnąć nadmiar i czekać aż niedoskonała forma
przybierze kształt wieczności
kiedyś słyszałem że introligatorzy nie czytają
ja muszę pieścić każdą stronę z osobna
wyciąć obleśne fałdy zmiażdżonego zaufania
zanim ukryję doskonałość
pod posadzką piwnicy
copelza, 19 january 2013
wydawało się że potrzebują tylko okazji
małej iskierki na rozsypane prochy
rzuconej z premedytacją
albo nawet od niechcenia
byle celnie w środek falującej gorączki
z daleka jęzory płonących języków
nie sięgały jeszcze pod luźne berety
niby bliższe
a jednak ciągle za wysoko
gdzieś tam
gdzie wyciągnięte ręce spazmatycznie chwytały
jak zwykle w dwa brudne paluchy
złośliwy koniec sznurka
dopiero ta mała z czerwonym cocktailem
na sygnał jak jasna cholera
posłała wszystkich do nieba
zbieraliśmy potem antenki
czarne
jak wronie myśli
copelza, 17 july 2012
przez lata rzeka niesie materiał
odkłada go w ujściu
tworzy rozległą deltę z tysiącem wysp
dla rajskich ptaków ryb i krokodyli
czuwa nad tym książę przypływów
dzień w dzień zbiera okruchy życia
w zamian zostawia świeże tchnienie oceanu
to w gorących estuariach rodzi się przyszłość
nieśmiało wypełza na ląd
być może stanie kiedyś na dwóch nogach
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
30 may 2024
Over Your DreamSatish Verma
29 may 2024
2905wiesiek
28 may 2024
2805wiesiek
28 may 2024
Watching A MiracleSatish Verma
27 may 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 may 2024
No ComplaintsSatish Verma
26 may 2024
Between Whips And TetherSatish Verma
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma