16 april 2012
Rep*
Nie bardzo było się gdzie schować.
Mały, kulawy ptak, głuchy na oboje uszu przyglądał mi się z lękiem cała drogę przez las. Węgielne oczy osadzone tak blisko siebie, że niemal mogły się pocałować zdawały się wywiercać mnie z tyłu głowy. Bałam się oczu w przekręconej głowie jakby te zgaszone węgle miały jednak poparzyć dłoń. Kulawy, z krótszą nogą był niewiele wyższy od mojego syna. Całkiem siwy, co drugi włos. Siwy zupełnie. Wszystko wtedy ugięło się pod ciężarem wiatru i zapachem jaśminu, który nagle zjawił się w mojej głowie równy z obrazem Twojej twarzy i pociągłej dłoni widzianej w grudniu dziewięć lat temu.
*
Teraz ciało ptaka w mojej dłoni już nic nie waży.
Teraz jest garść popiołu, a ciebie nie ma; nie widzę twojej twarzy tylko wiem, gdzie powinna być - na wysokości piersi. Nieco ponad; jak gdyby nigdy nie zmieniona.
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma