nikojan | |
PROFILE About me Friends (11) Poetry (47) Prose (1) Photography (110) Graphics (11) Diary (21) |
nikojan, 5 may 2012
Mały robak pełznął w trawie
o wczesnym poranku
i rozglądał się ciekawie
w liściach majeranku.
Tak zapachów się nawdychał,
aż skręciło w nosie
i pokrótce zaczął kichać
zachrypniętym głosem.
To posłyszał pewien wędkarz,
wesoło zanucił,
wziął robaka na przynętę,
do jeziora wrzucił.
A na obiad rybkę świeżą
zajadał na ganku,
ułożoną na talerzu
pośród majeranku.
nikojan, 28 january 2013
Obraz maluję pędzlem miałkim
zabranym małym dziecięcym marzeniom
wiodę po śladach niesfornych pomysłów
obdarzona darem poddaje się
ciepłym dotykom dłoni
nie chowa już wnętrza opuszkom uległa
jeszcze chwilę i świat rozleci się na kawałki.
nikojan, 20 december 2012
Grudzień się zjawił na końcu świata -
zabierze w śnieżnej zamieci,
a jeszcze należy co nieco załatać,
posprzątać i wynieść śmieci.
Trzeba napisać listów kilka
do brata i bratowej,
pożegnać przyjaciół, na małą chwilkę
odwiedzić zaułek znajomy.
Pora wyjaśnić anse, niuanse,
drobne potknięcia naprawić,
bliźniemu dać jeszcze drugą szansę
lub całkiem go czci pozbawić.
W obliczu totalnej katastrofy,
w tej nieprzyjemnej godzinie,
ułożyć ostatnie wiersza strofy
i wdrapać się na Szczeliniec.
Spróbować także dobrego piwa,
zapalić papierosa,
zadumać się i głową pokiwać,
że przeszło koło nosa.
nikojan, 24 april 2012
Na szarym końcu świata
i jego ciemnych rubieżach,
zabraknie siostry i brata,
gdy drogę będę przemierzał.
Na kresów antypodach
i przeciwieństwach bytu,
nikt mi już ręki nie poda,
nikogo więcej nie schwytam.
nikojan, 11 december 2012
Skrawek śniegu w zaciemnionym kącie
w niedostępny wkleił się chłód.
Z kolektora ciepło bijące
zamieniło maleństwo w lód.
Próbowałem wygrzebać palcem
wskazującym, bo taki też mam,
lecz to zdało się mikrym zakalcem
i nie chciało wydobyć się z ram.
To go kijem od zmiotki ukośnie
oraz kluczem oczkowym (ósemka),
a ten siedzi dalej radośnie -
taki mały śniegowy przestępca.
Żeby chociaż było wskazane
usuwanie zmrożonej kałuży,
ale nie! Ma przechlapane,
bo widoczny i spokój mi zburzył!
Kto podobne miewał kłopoty,
zna psychiczną zależność główną,
wie, że płyną po plecach poty,
gdy wciąż siedzi takie małe nico:)
nikojan, 6 may 2012
W parowie, koło szlachetnej mięty,
nieduża larwa spotkała motyla,
który był stary i trochę pomięty,
lecz jeszcze nie przyszła na niego chwila.
- Dlaczego nie cieszysz się mleczykiem? -
spytała grzecznie, dygnąwszy z gracją -
i zamiast zabawiać się z konikiem,
leżysz bez ruchu tu, pod akacją?
Och, moja droga - odrzekł uprzejmie
i okiem wprawnym kibić obrzucił -
Czekam z nadzieją, że kiedyś się spełni -
postaci twojej czas skrzydeł dorzuci.
- Tak niecierpliwie, z wielkim pragnieniem
wyglądam dziwnej przemiany cudownej
i widzę w myślach, jak z uwielbieniem
obejmę wąsem talię nadobną.
Zdziwiona bardzo, oblana rumieńcem,
poczuła w środku palące pragnienie.
Ukryła się szybko za żółtym kaczeńcem,
żeby larwowe wydać westchnienie.
A kiedy wydała, zaszła przemiana,
aż stary motyl jęknął z niemocy,
ugiął skrzypiące w stawach kolana
i leżał bez czucia do końca nocy.
Rankiem przy ostrych promieniach słońca,
w pobliżu akacji, na małej polanie,
pląsom i śmiechom nie było końca.
Czy to już koniec? Niech tak zostanie...
nikojan, 14 december 2012
Zmarznięty majtek zakrył twarz
i ryknął niczym zwierzę:
- Neptunie, swą powinność znasz
i mówię ci to szczerze!
Natychmiast ucisz morze te,
co zwie się naszym morzem,
bo fale tak kołyszą mnie,
że nic już nie pomoże!
A Neptun okrył ciało swe
i cicho szepnął w ucho:
- Spokoju morza ci się chce,
a mnie tu mrozi sucho.
I trójząb twardy zrobił się
od tego zimna w rynku...
Najlepiej rumu napij się
w przytulnym gdańskim wyszynku!
nikojan, 6 may 2012
Na dużym kamieniu
żabka siedziała
i żabie myśli
w główce swej miała.
Obraz przewijał
się przed oczami,
jak młody książę
niespodziewanie
całusem uraczył
i stał się cud -
zmieniła się żabka
w królewnę jak miód.
On również widział
tę scenę w obrazie
i chciał pocałować
żabkę na głazie.
Podszedł ostrożnie,
nachylił się ślicznie
i dał buziaka
artystycznie.
Zagrzmiało w niebie,
zahuczał wiatr
a widz postronny
z wrażenia padł:
Na małym kamieniu,
gdy ścichło w niebie,
dwie małe żabki
przylgnęły do siebie.
nikojan, 8 may 2012
Starymi łęgami
srebrem tlą cienie
chropowatości
podartej tęczą
i drążą pożółkłe
liści odcienie
zaklęte w powłoce
siecią pajęczą.
Wyniosła olszyna
otuchą ciepli
w pestce orzecha
zamotanego
a obok żabiąc
kumkanie piekli
kroplami rosy
parowu ciemnego.
Krokiem ostrożnym
ślad dociekliwy
stąpa po trawie
zielonookiej
i smuży poświatą
obłoków nobliwych
w jesiennej poświacie
zwabionych potokiem.
nikojan, 5 may 2012
Nudziła się ćma, siedząc na drzewie:
- Kiedy ja znajdę kogoś dla siebie?
Smutno na świecie, gdy sama latam,
a chętnie z ćmem jakimś się pobratam.
Lecz nie wiedziała, jak ciem wygląda,
co jej odpowie, a czego zażąda,
choć zrozumiała to bardzo szybko,
że ciem nie może być zwykłą rybką.
Wybrała się zatem na długie zwiady,
a przy tym czyniła przedziwne parady,
żeby uwagę ćma zwrócić na siebie,
który jak ona, będzie w potrzebie.
Kręciła koło latarni nocą
i tam ciem jeden wyskoczył z ochotą,
i chociaż kręcił się w stronę przeciwną,
to ciemie zrobiło się bardzo dziwno.
I odtąd razem po świecie fruwają
i wspólnie w sen dzienny zapadają,
a tylko czasem wśród słów potoku
można usłyszeć - ty stary ćmoku.
nikojan, 18 january 2013
Potężna ściana światłem błyska
porannym niebem odwrócona
toruje ptakom mleczną drogę
a kratownicą utwierdzona
wytycza nową wizję miasta
ponad równinę betonem wzrasta
pędzą szaleni na igrzyska.
Obok nie zbraknie świeżego chleba
i czteropaków za psie grosze
za ścianą zrobić co należy
zapełnić butelkami kosze
dzwonią powietrzem wydychanym
barwią zszarzałe mrozem ściany
a resztę rzucić gdzie potrzeba.
nikojan, 10 october 2012
Żeby powiedzieć, a nie do końca,
tak połowicznie, z grzecznym umiarem
i żeby pytań pytająca nie zadawała
w mych oczu parę...
Pytanie bowiem zawierać może
podteksty i pułapek głębie,
a wtedy nikt już nie dopomoże,
kiedy się jęzor zaplącze w gębie.
Skrytych zamiarów nie odgadnę,
trudno też będzie pojąć aluzje
i w wir tych ogromnych oczu wpadnę,
przez co wypaczę logiczną konkluzję.
Więc mały dystans rezerwuję
dla wszelkich prerogatyw chuci,
a jak dogodzić, wykombinuję,
by pasywności mi nie zarzucić.
nikojan, 23 april 2012
Niekończące się pieśni
umarłych na przednówku
pobladłego raju
i łuna czerwona na niebie
ukwieconej czereśni
okrzyk zabłąkanej duszy
przebitej cierniem życia
a po krzyżowym trakcie
biegną zbawieni współcześni.
Znajome drzewa błyszczą
od kropel poświęconych dreszczem
gałęzie pną się po ścieżkach
kamiennych potoków
na rozstaju mała
drewniana kapliczka
przesycona deszczem
trwa od stuleci i walczy
o prymat w oparach obłoków.
Biegną ze strachem
truchleją w każdym słowie
burym strzępkom dziejów
powierzą opaczne myślenie
czasem może niejasne
mrowienie w skołatanej głowie
każe zwolnić zatrzymać ten bieg
na zatracenie.
nikojan, 4 may 2012
Pająk wielkie miał zasługi
w sideł zakładaniu
i czatował koło strugi,
będąc po śniadaniu.
Bowiem pani pająkowa
na obiad kazała,
złowić muszkę owocową
i złego komara.
Zamiast jednak stać na straży
i czyhać w napięciu,
zaczął pająk sobie marzyć
o innym zajęciu.
Bardzo pragnął na Mazurach
zastawiać swe wnyki
i w przepięknych polskich górach
odbywać praktyki.
Tak rozmarzył się biedaczek,
że muszkę przegapił,
a na koniec wstrętny komar
w odwłok go ucapił.
nikojan, 5 may 2012
W mieście niedużym, na peryferiach,
zalęgła się w wodzie mała bakteria.
Tyle jej było, co atom powietrza,
choć w miejscach niektórych troszeczkę szersza.
Lecz nie wiadomo, jakiego rodzaju
i co potrafi uczynić w ruczaju?
Czy jest ujemna lub działa dodatnie,
czy wpędzi brudasa w najgorszą matnię?
Albo też wstydu narobi dużego,
gdyby tak było, że... ten, tamto, tego?
No, nie wiadomo, co z niej powstanie
i jakie jeszcze wykona zadanie.
Więc opcje ochronne należy wprowadzić,
by złu podstępnemu natychmiast zaradzić:
Zamiast na łąkach trawę ugniatać,
trzeba cukierkiem gębę załatać!
nikojan, 3 december 2012
Niebotyczne wieże
chaos w sklepieniu
odblaski szkła
i metalu.
Rosną obok
twych durnych marzeń
przy torach
i w parkach.
Obok małego sklepu
głębokiego stawu
nocą błyszczą
zimną barwą.
Głowę zadzierasz
coraz wyżej
słyszysz peany
i rośniesz dumny.
Brakuje oddechu
jedziesz po życie
i kaleczysz się
o drut kolczasty
ogrodzenia.
nikojan, 28 november 2012
Berło czasu
zawieszone na nieważkiej nici
kołysze się małymi krokami
i zatacza kręgi.
Odmierza teraźniejszość
biegnie w nieznane
wyznacza naszą rzeczywistość
ograniczonym promieniem.
Pozorna stałość w działaniu
niechaj nie zmyli nikogo
niedostrzegalne zmiany
zwiodą w pustkę.
nikojan, 3 july 2012
Za drzwiami rozległ się dzwonek,
lecz trochę późny, nerwowy,
bo naprężony mocno postronek
i ustał już ruch wahadłowy.
Niepewność w zwojach cewki
nierównomierne drgania
i czasem dźwięk bardziej krewki -
nie wznowią chybotania.
Wieczorem gwiazdy na niebie
cień siny rzucają na ścianę,
lecz już się nie kolebie,
już nieruchomy zostanie.
nikojan, 6 june 2012
Można napisać wiersz lub prozę
stanąć na baczność prosto
albo też skoczyć do rzeki z mostu
lub głowę położyć na torze.
Czasem potrzeba dobrze policzyć
i umieć dodać dwa do dwóch
albo wykonać ostatni ruch
na szyję założyć stryczek.
Można się męczyć całe wieki
łamać buciorem stawianą poprzeczkę
albo wyciągnąć granatu zawleczkę
i powędrować kosmosem dalekim.
Wybierać perły w plejadzie korali
i te najbardziej lukrowe zawieszać
a łzy różową papką pocieszać
lub włożyć do serca kawałek stali.
Alternatywy roją się blaskiem
conocnych mrzonek pieszczonych za dnia
a każda inny kolor ma
oczu sypanych powszednim piaskiem.
nikojan, 13 december 2012
na obrzeżach pręciki ruchome
w środku czeluść głęboka bez końca
pytaniami spowita osnowa
biegnie wokół kielicha gorąca
kredka szarpie brzegi papieru
kreśli linie w szale poznania
receptory na falach eteru
sluzem wiodą w najdziksze doznania
nikojan, 21 december 2012
Rozrzucone
za kurtyną niewiedzy
strzępki ubrań
straszą przepowiednią
kamień z kosmosu
wyroczni znak potwierdzi
szkła matowieją od starości
i w dymie świec
pęka święta kopuła
sklepienia modlitwy
wrota wszechczasu
nie tkną ciała grzesznego
pragnienia smutkiem
odejdą poza czas
oderwać się od niewoli
koła parowozu.
nikojan, 24 april 2012
Teren dość gładki z pierwszego wejrzenia
sięgnąć pozwolił w zakamarki. Niemniej
zagajnik mroczny już od zasadzenia
tworzył zatory i wilgotną głębię.
W rowie zarosłym ponad wszelką miarę
strumyk dość wartko toczył się. A jednak
jeszcze zakwitło na dnie kwiatów parę
i chronią liściem swych kolorów sedna.
A nad łąkami wiatr zimowy biegnie
i mrozem ścięło zżółkłe trawy. Tylko
jak to się dzieje, że stare polegnie,
a nowe wzrasta sprzyjającą chwilką?
nikojan, 17 december 2012
Szumiało w prasie,
zajęczał podkład,
bo na kolei
jest nowy rozkład.
A ja, stary wiarus
mówię wam:
- Na tej kolei
rozkład ten sam.
Już od zarania,
miast się układać,
poczęło na torach
się pięknie rozkładać.
Tu zardzewiało,
tam się spaliło
i znakomicie
się rozłożyło.
Powoli nadchodzi
szczyt na kolejach,
lecz rozłożone
trudno posklejać.
Pociągi znikają
nagle bez śladu
i trzęsąc się jadą
według rozkładu.
A ten, kto podążał
kolei śładem,
to każdy rozkład
nazwie rozkładem.
nikojan, 25 april 2012
Widziałem Ciebie na dróg rozstaju,
gdzieś się zaplątał w życia wielką matnię.
Dzieliłem smutek, tęsknotę do kraju
i byłem z Tobą w tej chwili ostatniej.
Pamiętam, gdyś ziemię ojczystą całował,
pielesze rodzinne witał ze łzami.
A coś się potem nafatygował,
by nokturn napisać z fajewerkami!
Nie myśl, że nie wiem! Nielekko ci było,
boś się zaplątał w miłosne intrygi;
Zauroczony wszechpotężną siłą,
mazurki klepałeś bez zbytniej fatygi.
Do cna przez życie obnażony,
z fryzurą rozwianą mazowiecką burzą,
przemykasz chyłkiem na świat obrażony
i tylko wierzby pochylone wkurzasz.
Tkliwością pragniesz je przekupić,
za mgłą się chowasz na łąkach zielonych;
Zechcesz zapewne z gałązek je złupić,
nad rowem placzliwie zawieszonych.
nikojan, 12 may 2012
Ręce w kieszeni, papieros w gębie,
otwarty słoik kiszonych ogórków.
Wieje zapachem browarnych głębi
i ślicznych odorów z pobliskich murków.
Na twarzy troskę wyczytam z łatwością
o wzrost popytu nad wielką podażą
i wszelkie obawy związane z ilością,
co wartę bez końca czynić im każą.
Bo kiedy zabraknie nektaru świeżego
z powodu zasobów w kieszeni dziurawej,
a nie pożyczy już więcej kolega,
to dadzą ci, co w drogę im włażą.
Stoją odważnie w postawie groźnej
gotowi na wszystko, z wyzwaniem w oczach
i penetrują teren ostrożnie,
by moc się wesprzeć, gdy trzeba skoczyć.
Pod sklepem zamkniętym nękanym chmielem,
od rana czatują z miną upartą
i liczą wytrwale, lecz zero z zerem
wciąż tworzy sumę niewiele wartą.
nikojan, 18 may 2012
Świtem poranne krainy drzemią.
Świtem noc głucha blednie z niemocy.
Świtem jasności wstępują na ziemię.
Nocą w ciemności ziemia kroczy.
Bokiem umyka co ważnym się zdaje.
Bokiem istotnych spraw nie rozwiążesz.
Bokiem przeleci ci kwiecien z majem.
A czerwcu też nie zdążysz.
Zimą zmrożone serce zamiera.
Zimą wiatr hula w załomach matni.
Zimą niełatwo się pozbierać.
Wiosną zostaniesz ostatnim.
Droga się zwęża u końca samego.
Dróżką niepewność ciebie omota.
Ścieżynki tańcują pokrętnego.
Ślad niknie w kałużach z błota.
Tylko zamglone drży powietrze...
nikojan, 8 may 2012
Zdradliwą ścieżką starego strumyka
wiodącą korytem mrożonej wody
zając lutowy dość jeszcze młody
do góry ochoczo skokami pomykał.
Lodospad swym murem dostępu bronił
oślizgłym progiem lśnił w nocnej marze
i niebezpiecznych dostarczał wrażeń
gdy promień księżyca cień drzewa gonił.
Lasem powiało na mroźnej polanie
na dróg rozstaju tuż koło krzyża
gdzie droga pielgrzymów do skarpy się zbliża
a Chrystus łzą zlewa zatroskanie.
nikojan, 17 may 2012
Strzępki poezji! Z maligną zmieszane,
jak mamałyga. Sensem rozmamłane
lub jaki kisiel, choćby z żurawiną,
zgodnie z prawidłem się w treściach przewiną.
Bo jakież będą dziwne wierszydła,
skoro nie w normie uczone stawidła
i brak spójności w każdym wyrazie,
co już w zarodku wszelki twór kładzie?
Trzeba więc w karby ująć pisanie!
Nie, ot tak sobie, na zwykłym kolanie,
tylko porządnie poezyję klecić
unormowaną, niechaj pojmą dzieci.
Cóż mamy czynić, by srogi nasz cenzor
z zawiści wielkiej ugryzł się w jęzor
i nie był w stanie uwag mądrych wlepić
oraz do treści i formy przyczepić?
Może logarytm ze zgłosek ilości,
przyczyni się znacznie w poprawie jakości,
albo pochodna lub niewielka całka,
pozwoli na dzieło z małego kawałka?
Może by sito wymyślić ciut gęstsze,
co przez to rymy uczyni gorętsze
lub te, zbyt długie, przyciąć po prostu,
a zbędne słowa wyrzucić z mostu?
A jeśli jeszcze nie będzie składnie,
czyż obcych wartości poszukać wypadnie
i taki poemat publice wypalić,
że wielcy mistrzowie przestaną się chwalić?
nikojan, 5 june 2014
Drżniak rozpuśny krasnodęby
okiem dziawił wzdłuż rzecznicy
trworząc ostrzej nałożnicy
nie poniecił miłorzęby.
Dziawnią jeden się otaczał
z niepospolitymi drwami
i zaniechał czczy aksamit
zanim w jamie nagle spoczął.
Tuś około pieśniarz z lutnią
strunę ciągnął białorzewnią
a w podskokach a podniebnią
zanim drzemkę sobie utnął.
I poniechał do wykuśni
na biedulej czczy rozgłaszczy
niczym dobrnej bałamutni
od niestuły babę taszczy.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 may 2024
1705wiesiek
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga