Nieodgadniony, 19 listopada 2014
Twoja uroda zniewala
dlaczego taka piękna?
bliskość, tętno wzrasta
serce wali o żebra
dotknąć Twoich uczuć
Twoich policzków słuchać
opuszkiem wzory kreślić
móc całować brzuszka
jakbym widmo bytu swego
jakby mnie tutaj nie ma
jakby mało oczu widzi
a żywym, jak syrena
mam w sobie ogień
coś à la słońce
rozpalę Twoją duszę
tylko tutaj podejdź
lecz wyrazy to tylko
jak papieru nie starczy
litery te znikną, a ja
rzucam słowa na halny?
Nieodgadniony, 16 października 2014
siedzę na balkonie
wokół dosyć gorąco
coś napisać dla Ciebie
lecz słowa nie przychodzą
wrzesień, popołudnie
drzewa jeszcze w koronach
słońce się rozszalało
powietrze z czystego ognia
ocieram twarz dłonią
czoło w pocie ścieka
a ja się zastanawiam -
serce może być z płomienia?
moje, jakby wulkan w środku
choć zastygły ostatnio
lecz nieustannie pragnie
na powrót pokryć się lawą
a jak z Twoim środkiem?
czasem sobie żarzy?
a czasem skuty lodem?
o kim Ty marzysz?
no nic, słońce przypieka
więc chowam się do środka
do tego ze srebrnego lodu?
czy złotego ognia?
09.2014.
Nieodgadniony, 23 września 2014
patrz, poruszam palcami
kontroluję własną rękę
a Ty masz bezsprzeczną
władzę nad moim sercem
siedzę na ławce, słyszę
muzykę i jezioro i pomosty
ten wiersz nie będzie oryginalny
ten wiersz ma wszystkiego dosyć
dłonią podpieram głowę
nie mam żadne pomysły
a chcę wyrzucić z siebie coś
i rymy które już dawno były
więc znowu cedzę je w umyśle
czuję się niedobrze, obco
jedyne co mi tutaj znajome
to chować myśli za strofą
siedzę na ławce, twarde dechy
wieczór, własne pismo widzę ledwo
bez weny, zwrotki bez spójności
te zwrotki nic ci nie powiedzą
trochę dalej, dziewczyny siedzą
pod ich butami ten sam piasek
co pod moimi, pokruszony kamień
który ogrzewa ciało latem
Nieodgadniony, 19 września 2014
znowu odwiedziłaś mój sen
Twoje włosy pachniały przyjemnością
a ciało miało woń figlarności
ocieraliśmy się o siebie, jak koty
byłem napięty, rozmarzony
chciałem Cię od zawsze
ciemno wkoło - zmierzch
ciemność ogarnęła sylwetki
lecz w każdej chwili
mogłem widzieć Cię dotykiem
zuważyć opuszkami
newralgiczne punkty
oddychałabyś płytko i czujnie
pożądając głębszej bliskości
wysoki, zdławiony pomruk
mnożyłby się w powietrzu
Nieodgadniony, 11 września 2014
pragnę obserwować
ruch Twoich warg
na skórze; śledzić
poczynania Twych dłoni
zdrapać strupek, który
powstał gdy udrapnęłaś
mnie paznokciem
nie chciałaś, a teraz
róż Twoich policzków
uśmiecha się uroczo
wiatr rozwiał Ci włosy
odgarniam je z powiek
wszędzie wokół nas
jesienne liście, ten sam
wiatr, tworzy małe tornadka
z piasku obok Twoich butów
listopadowy deszcz właśnie
zmierzwił hebanowe włosy
czapkę masz w kieszeni
bo po co? starczy mój dotyk
Nieodgadniony, 6 września 2014
puściłem muzykę, wiesz?
teraz czekam na wenę
najlepsze w tym jest
że co pisać nie wiem
o, chyba przyszła
Ty w myślach, czas zacząć
głodne spojrzenia, żar
w żyłach, szyby zasłoń
może prócz luster
będziemy się mnożyć
w odbiciach szkła
wspólne szyje i włosy
potargane od wysiłku
odciśnięte opuszki, palce
wiruje ogień, wszystko
odbite w zwierciadle
jestem Twój, wiesz to
po co szukać drugich dłoni?
wsłuchaj się w brzmienie
spragnionych melodii
spocone oddechy, żarliwe
słowa, moje odbicie pośród
no i nie wiem, poszłaś
straciłem wenę, powróć
bo muzyka leci dalej
i rytm tęsknoty wybija
kogo szukasz, łatwo znajdź
nie podejmuj ryzyka
Nieodgadniony, 2 września 2014
nawet nie wiesz
jak droga jesteś
ile kosztujesz
trudu i przekleństw
wybiła pierwsza
wspominam kształty
barwę powietrza
wokół Twojej aury
są chwile bez Ciebie
z radości tańczę
są chwile, gdy jesteś
wszędzie we mnie, płaczę
kradniesz mi powietrze
wszelkie kolory grabisz
jestem, jak pierwszy rodziców
telewizor, czarno - biały
bez drobnych nadziei
spadłem na dno
wysuń drabinę, wespnę się
przyniosę miłość i bagno
chciałbym tulić do snu
Ciebie, całować policzki
radość ponad zenitem
radość przekracza liczby
mogę spłodzić wierszy
milion, ale po co?
żadnego nie wchłoniesz
bo nie jesteś gąbką
a ja jestem idiotą
wędruję pośród ulic
i marzeniami widzę nas
pośród tłumu ludzi
lecz nawet za parę lat
to prawdą nie będzie
nie oddasz siebie
w moje ręce
ogrzej ciepłem uczucia
gorącem namiętności oddaj się
czego szukasz?
na pewno nie mnie
siedzę tu, prawie druga
powieki zamykają same
sen ogarnia umysł
niczym kartkę atrament
na te kilka godzin
wydalę Cię z myśli
po czym wrócisz rano
kiedy zdwojone siły
lecz ku własnej i Twojej uldze
przyszłość w większym mieście
tam siedzą perspektywy
wszystkie w pierwszym rzędzie
tam uczuje mnie uczucie
i z Ciebie się wyleczę
także deszcz pod Twoim oknem
nie będzie moich oczu deszczem
Nieodgadniony, 29 sierpnia 2014
teraz będzie sprośnie
wiesz o tym
sensorycznie
sensualnie
mój dotyk Twoje ciało wygnie
pochłonie
kałuż pełno
jesteś mokra
sięgam w otchłań
Twego ciała
szczelin szukam
będziesz podła
na ciele spocona
pod ubraniem krople
rozochocona
ściągasz moje spodnie
ledwo weszliśmy na podest
już masz mnie
ręce we włosach
sięgasz do torebki
szukasz kluczy na dnie
nie widzisz, bo oczy zamknięte
podwijam sukienkę
sąsiad patrzy?
my zaraz zjemy się
wiesz co to znaczy?
ile mórz, oceanów
i choćby to zamrozić
to nadal będzie wilgotno
czujesz mnie do kości
gorąco i mokro
ma wiele znaczeń
zdejmuję ramiączko
jak kot mruczysz
zamykamy drzwi?
pff.. nie ma czasu
całuje Twoje brwi
sąsiad patrzy?
okna zasłoń
moim ciałem
blade plecy
pełne po paznokciach znamion
skórę poszarpałaś, pazurami
Twoje uda me dłonie wabią
pośladki, plecy
za mało mam rąk
w apogeum apetyt
i nadal rośnie
podnoszę ciało
rzucam na łóżko
moja zazdrość?
prysła, bo jesteś poduszką
i leżę na Tobie
choć delikatnie
to jednak swobodnie
oczekujesz na koniec
lecz to wszystko, to wszechświat
kosmos, uniwersum
nasza bajka
my jedność
w tym miejscu
Nieodgadniony, 7 sierpnia 2014
przez mnogie noce
kusisz mnie pięknem
więc ja kiedy dzień
odpowiadam Ci wierszem
gdy głowa na poduszce
sen Twoje oczy pamięta
ukazuje policzki i usta
z jednego tylko zdjęcia
ja myślę, że ta bliskość
dzieje na poważnie
lecz serce to tylko
spragnione, oszukuje jaźnie
zawsze nie wiem, że sen
i delektuję Twoją bliskością
a, gdy budzę się, żałuję
że noc jest tylko nocą
chciałbym aby wskazówki
nie ruszały się w ogóle
by Twoja uroda trwała
zatrzymana w sekundzie
i często pragnę, by sen
ta zjawa, strzyga, zmora
w rzeczywistości była, a nie
efektem myślowych tornad
skóra nieposzlakowana
nieskażona dotknięciem
i ja, co muskam jej
Ciebie, widzę zdjęcie
Nieodgadniony, 19 lipca 2014
Twoja skóra przyciąga
moje każde patrzenie
i choć nie spoglądam
jej widok zapiera eter
mój miękki dotyk
nieprzestannie pragnie
łechtać Cię delikatnie
skórę poznawać palcem
czas odpływa, a powietrze
przestaje oddychać powietrzem
wszystko jakby skończyło
ruchem się poruszać
teraz dokładnie słyszę
Twoją bliskość, Twoje oczy czuję
i gdyby moje ręce dłonie
ramion nie miały, to swawolnie
zwiedziłyby Twych punkty krocie
pagórki, wzgórki, piersi, plecy
pośladki, policzki, uda, usta
na skórze i pod Twoją, moje opuszki
w przypływie chwili
widzę Twój moment
on łączy się z moim
lecz to złudne, nic ocalone
nie wiem czy już uczucie
czy tylko fizyczny pociąg
bo gdy ten odjedzie
co nas uchroni przed nocą?
Nieodgadniony, 13 kwietnia 2014
nie pisałem wierszy dawno
a chcę nazwać urodę
ideał, delikatność
niczym nenufar na wodzie
twarz piękna, dostojna
czarne włosy, długie
wzdłuż smukłej szyi
otaczają Twój uśmiech
kobieca sylwetka
tak lekka, tak smukła
iż ulecieć by mogła
gdyby skrzydła, ach i te uda
jesteś śliczna i słodka
jak malutki kotek
lustruję ciało, w wyobraźni
dotykam, usta rubinowe
ale nie dojrzałem Twych oczu
źrenice jak włosy czarne
a tęczówki? ich jaki kolor?
jaka barwa pośród białek?
lecz wszystko to złudne
bo patrzysz zwyczajnie
inne problemy w Tobie
romantyzm ugrzązł na dnie
Nieodgadniony, 29 stycznia 2014
mam milion słów
ukryte w umyśle
podaruj mi uczucie
a dam Ci ich usłyszeć
mam milion słów
schowane w kieszeni
zajrzyj do niej
a wszystko się zmieni
sercem spróchniałym
porusz w dłonie
tak odzyskasz życie
moje stracone
a co niegdyś szare
wobec żaru Twoich oczu
i kształtów Twych kobiety
powróci do koloru
pragnę byś kiedyś taka
przyszła dobrowolnie
z woli uczucia
swojego do mnie
a kiedy nazajutrz
ciało i myśli obudzę
z radości uciekną łzy
spod powiek na poduszkę
i mych końca
nie będzie wzruszeń
ta miłość skruszy cegły
w damasceńskim murze
mam milion słów
tam milion, dwa miliony
przytul, ogrzej chłód
znikają samotne twory
Nieodgadniony, 1 stycznia 2014
chciałbym słuchać bicia
serca Twego w piersi
ucho przychylone do skóry
uczuciem czule obejmij
żyję by kochać
dołącz do mego kręgu
jak na razie w środku
dojrzysz mnogich tektur
doszukuj radości innych
choć szczęście wielu
w jednostkach liczone
stworzona fasada chmielu
pragnę znaleźć gdzieś
Ciebie pośród łąk zieleni
chcę istnieć dla Ciebie
Twoich jedynych źrenic
choć rok nowy zawitał
rozkwita kwiat mas
wszyscy ludzie bez oczu
kroczą, fasada trwa
kiedy radosny kolor
zejdzie osobom z tęczówek
skończysz kroczyć w uciesze
żywot zmieni w torturę
jakoś nie mogę widzieć
w kolorach słyszeć otoczenia
pęknięcia multiplikują
w pełnym bólu, wnętrzach
i chcieć wiedzieć co robić
w tej monotonii bólu
kroczę ścieżką ciernia
obok dziurawego muru
wszelkie defekty konstrukcji
obok dysfunkcji mych kroków
skutkują męką obfitą
tam - głęboko w środku
co mi z tego wyszło?
Ty nie musisz oceniać
to bez znaczenia według
Ciebie tyle racja, co brednia
umysłu bełkot, spłodził
my młodzi - bełkot liryczny
byliśmy i będziemy, póki
płodzić, będziesz fizycznie
Nieodgadniony, 16 października 2013
szukam formy, wiesz?
potrafię tworzyć
lecz nie wiem jeszcze
dokładnie jak to robić
eksperymentuję nieco
mieszam gatunki
nie chcę, by głos ducha
gdzieś przepadł, umilkł
nie potrafię pisać
językiem potocznym
proza zbyt normalna
lubię zwydziwiać twory
a czytać wierszem
napisane przezeń treści
może umysł znużyć
liryk mój zbyt ciężki
w literaturze drogi szukam
własnej, tworząc hybrydy
może w końcu znajdę to
co udźwignie mój wymysł
formę która w pełni odda
cóż pragnę przekazać
a możesz mi wierzyć
opowieści w duszy nawał
fabuła fabułę goni
umysł podsyła motywy
co dzień, co godzina
ten ukradł, a ten przytył
nie wiem, jak to idzie
umysł uchwyci detal
słowo, obraz, myśl
i kolejne wątki dokleja
to jest bezodruchowe
nie wiem jak to tłumaczyć
ja chcę na kartki spisywać
tuszem, chociaż wyblakłym
niemoc nad wyraz boli
historii wieloć w umyśle
a ja nie wiem, nie potrafię
ożywić je wszystkie
więc kiedy już Ariadna
dopomoże znaleźć formę
to czy powstały twór zdoła
zaciekawić swym środkiem?
Nieodgadniony, 28 września 2013
Siedziało dwojga ludzi w gospodarstwa izbie
Wtuleni w siebie, słyszeli wzajemnych serc bicie
Po podłodze zimnej kot latał, miałczał
Zanim drugi, jakby czarny, pierwszego ganiał
Woda gdzieś w dzbanku, gotowała para
Nad stołem, obok kredensu, mucha latała
Wtem, głosy, słowa w kuchni rozbrzmiały
Cicha to, stłumiona, rozmowa owej pary
- Chciałbym widywać cię każdego ranka, wiesz?
- Przecież tak właśnie jest
- Tak, tylko że skończyłaś szkołę, niedługo pójdziesz na studia do miasta, a ja zostanę tu sam, jak ten palec
- Boisz się, że ucieknę do wielkiego świata z jakimś przystojnym studentem?
- Tak, chyba tak. Można tak powiedzieć.. W końcu spotkasz tam facetów z przyszłością, z perspektywami, a ja? Jakiś marny rolniczyna, co do wieczora na polu gania i już nawet łysieć zaczynam. Pewnie całe życie na nim spędzę.
- Kochanie, znasz mnie już tyle lat i wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty. Pamiętasz, jak byliśmy dziećmi, bawiliśmy się w sieni, a twoja mama przynosiła nam ciepłe mleko?
- Pamiętam, twoja ciocia, robiła ci śliczne warkoczyki.
- Przestań, nie cierpiałam ich. Już wtedy wiedziałam, że chcę z tobą być. Nie wiem, czy to już była miłość, ale wiedziałam z kim pragnę spędzić resztę życia. Miałam nadzieję, że i ty będziesz chciał tego samego.
- Jak widać, łatwo mnie rozszyfrować. – Chłopak dziewczyny szyję ucałował.
- A poza tym, sam wiesz jacy my, młodzi ludzie jesteśmy. Szczególnie wy, mężczyźni. Każdy chce wstąpić do Unii Kosmicznej, szybko przywdziać Gwiezdną Zbroję, po czym spełniając chłopięce marzenia, walczyć z Federacją Wschodu. Mało to się słyszy, ciągle trąbią, że każdego dnia giną młodzi ludzie, w miejsce których na orbitę wysyłane są kolejne oddziały Zbroi.
- Tak. Zamiast pakować te miliony w różne, pokojowe ekspedycje i wspólnie odkrywać kosmos, to oni bez sensu się tam tłuką.
- Dobrze, że chociaż ty nie jesteś taki zadziorny i nie szukasz zwady
- Moja droga, wyobrażasz sobie mnie szukającego zwady? Po całym dniu spędzonym z rodzicami na polu, nie miałbym siły się bić.
- A właśnie, gdyby tak ktoś chciał mi zrobić krzywdę, obroniłbyś mnie?
- Naturalnie, gdybym widział, że jesteś w niebezpieczeństwie, bez wahania z motyką i kosą porwałbym się na cały oddział zbroi. – Dziewczyna wyczuwając sarkazm, uśmiechnęła się, po czym czule ucałowała chłopaka.
- A teraz na poważnie, gdyby ktoś mi cię porwał, przemierzyłbym cały wszechświat by cię odnaleźć i uwierz mi, zrobiłbym to choćby bez Gwiezdnej Zbroi.
- Zrobiłbyś to dla mnie?
- Oczywiście, choć w Zbroi byłoby mi trochę łatwiej. – Uśmiechnął się chłopak.
- Kocham twój uśmiech. A ponoć kierowanie taką Zbroją, wcale nie jest trudne, tak mówił mi Maciek. Ponoć sterujesz nią samymi myślami, czy jakoś tak.
- Czy ja wiem, to w końcu sprzęt wojskowy za grube miliony, chyba nie może być za prosty w obsłudze.
- W sumie po co nam to wiedzieć, skoro tobie wystarczy kosa i motyka. – Nikt, nic już nie powiedział. Nastała chwila czułości, pocałunek gonił pocałunek. Przepełniała ich namiętność. Karmieni wzajemnym uczuciem, trwali w zbliżeniu.
- Dobrze. – rzekła w końcu dziewczyna, poprawiając pogniecione ubranie. – Ty musisz już iść pracować, a ja jak zwykle udam się do siebie, pomagać mamie. Dzisiaj może skończę wcześniej, to odwiedzę cię na polu.
- Będę z utęsknieniem wypatrywał twojej pięknej buzi – Uradowany chłopak.
Żółtawe słońce zawisło na niebie wysoko
Swymi promieniami grzejąc glebę wkoło
Ciepły wietrzyk smagał kłosami rzepaku
Które niedługo na ścięcie pójdą, co do hektaru
A chłopak na polu trwał, pracując w pocie czoła
Jego rodzice przed gorącem uciekli do domostwa
Młodzieniec kolejno już godzinę na polu wyrabia
Mimo tego, i mimo słońca co promieniami stapia
Dzielnie pracuje, chwasty mnogie wyrywając
Lubi, gdy robota wykonana i spokojną ma noc
Wnet, błyski w chmurach zaczęły jarzyć
Cóż to być może, chłopak miał obawy
Nagle, coś wyłoniło się zza chmur
I zbliżało w stronę uprawnych pól
Z wielkim hukiem wbiło się w ziemię
Wyrzucając na wierzch czarną glebę
Młodzieniec oczom własnym uwierzyć nie mógł
Człowiek w kosmicznej zbroi u jego stóp
Wstając ociężale, ukazał świetność współczesności
Technologia nowoczesna okalała jego kości
Słońce padało na barwy srebra zbroję
Wywołując pełne kolorów morze
Tył machiny otworzył się, wypadł człowiek
Bezwładnie leżał na ziemi, nie mógł się podnieść
Chłopak by mu pomóc, podbiegł bez wahania
Lecz daremne były jego starania
Mężczyzna posapując, jedną dłonią chwycił drugiej
Odpiął z niej dziwny zegarek, robiąc to z trudem
Chłopakowi chciał przedmiot wręczyć
Lecz on, z niedowierzaniem głową kręcił
Żołnierz Unii, chciał podarek sprawić
Przecież to zaszczyt, a on ręce odstawił
Zakłopotany był, nie wiedział cóż począć ma
- Dalej, musisz to wziąć szczeniaku! Oni zaraz tu będą i z pewnością cię nie oszczędzą. To twoja jedyna szansa, niebieski guzik. – Powiedział, a ręka jego drgała.
Po czym razem z ciałem na ziemię opadła
Mężczyzna bez ruchu teraz, ducha wyzionął
Wnet, chłopak zauważył, że chmury znowu płoną
Świetląc na białym puchu, kolorów gamę
To wszystko z hałasem zmieszane
Nagle, kolejny żołnierz Unii, wyleciał zza chmur
Za nim, co go goniło, następnych dwóch
Słychać było kolejne i kolejne strzały
Kule po niebie targały, a lufy błyskały
Pociski, co żądne swej pierwszej ofiary
Bez wytchnienia ludzkiej krwi szukały
Zbroję Żołnierza Unii okalał dym
Kule zadowolone, Żołnierz wyzionął byt
Zbroja wbiła w ziemię z głuchym dźwiękiem
I tak, kolejny wojak, pożegnał się z lękiem
Pozostałe dwie postaci, wylądowały spory kawałek
Od chłopaka, lecz w jego kierunku robiły manewr
Młodzieniec strachem kierowany
Założył dziwny zegarek, przez żołnierza dany
Wcisnął niebieski guzik, jak przykazał nieboszczyk
Niewidzialna siła, pchnęła go ku zbroi
Gdy już się w niej znalazł, klapy zamknęły
Teraz cały pokryty pancerzem, od głowy po pięty
Jedynie twarz okrywała niewiadoma szyba
Bo czy na pewno, ona szybą była?
Obręcze masywne otaczały nadgarstki
W których dziwne dziury, lufy. Czyżby karabin?
Na plecach wyczuwał obciążenie
Nagle stał się jakiś mechaniczny – wrażenie
Wnet wydobył się hałas, jakby coś włączyło
Zaczął chodzić silnik, machina ruszyła
Na owej szybie, która okazała być ekranem
Wyświetliły ruchome paski, systemu ładowanie
Dwie wrogie Zbroje, podążały w jego kierunku
Szły powoli, nie robiąc sobie z tego wyrzutów
Zupełnie, jakby przekonani, iż nikt im nie ucieknie
Wyprostowani, na zbroi obce flagi, pewni siebie
„System załadowany” - na ekranie napis taki
Chłopak nie wie co robić, niegotowy do walki
Nieodgadniony, 22 września 2013
chcę wersy ułożyć
bólu pełne i goryczy
lecz gorycz ustąpiła
ból już nie krzyczy
nie potrafię pisać
o czymś, czego nie ma
chyba opuściła
nieodwzajemnienia wena
lecz i pisać nie mogę
o radości i szczęściu
bom też ich nie zaznał
bo nie mam ich wielu
nie mogę i nie potrafię
ja nie chcę się podobać
pragnę tylko by ktoś
po prostu mnie pokochał
bliski jestem równowagi
ból na pierwszym z końców
na jego drugim miłość
ja, gdzieś pośrodku
pragnę dotyku ciała
woni aksamitnych włosów
umysłów połączonych
ciepła kobiecego torsu
czekam poważny, i czuję
jak wyzbywam ideałów
wierzyłem w uczucie
jestem miłosny bankrut
niegdyś patrzyłem sercem
lecz teraz coś zmienia
miłość w zapomnienie
popęd wychodzi z cienia
ja tak nie chcę, lecz
dłużej już chyba nie mogę
kobieto ulecz mnie
miłością ulecz, proszę
Nieodgadniony, 16 sierpnia 2013
siedzę tu, ślęczę
napisać cokolwiek
nic się nie łączy
choć idę słowotokiem
synapsy pobudzone
gotowe kreślić literek
w umyśle was miliony
a nie mogę sklecić w jeden
już kolejna próba
skończona pierwsza strofa
początek drugiej, jednak
alfabet gdzieś się schował
i znowuż bezsilności niemoc
nadzieje we mnie giną
pragnę liryka uwarzyć
a z duszy wyrwane ogniwo
ta magiczna przypadłość
co pozwala twórcom grzeszyć
odebrana, więc jak tutaj
słowu oddawać pietyzm?
to tak, gdyby kowalowi
młot odebrać jego własen
jak ma kowalić?
skoro palenisko gaśnie
a gdyby Bogu
potęgę odebrać boską
zespoił jakby Ziemię?
i ten wokół kosmos?
z wyzuty treści jestem
pozbawion weny
choroby kulminatum
twórczy wnęter’ yzm
to całe tutaj
paradoksem jest
niby pozbawione idee
a powstał wiersz
Nieodgadniony, 3 sierpnia 2013
pragnę byś podeszła
objęła źrenicami mnie
powstaje iskra
ogień już toczy się
po pierwszym kontakcie
wzroku z oczami
wiesz, że jestem jedyny
nie musisz mnie wabić
nie musisz kokietować
oczu robić maślanych
w środku motyle
w powietrzu czułe dary
chciałbym wierzyć
w taką miłość
gdzie między słowami
dzieje się wszystko
gdzie ludzie z góry
sobie przeznaczeni
nie muszą się bać
iż coś się zmieni
i pójdzie miła
na dobroczynny bal
na którym ją adorować
będzie zamożny pan
daremnie, bo uczucia
stałe do ciebie żarzą
one tylko ku tobie
i nigdy nie wygasną
łączy Was coś więcej
niż ludzkie uczucie
to już nie Ziemia
to kosmos w pigułce
i choćby rozdzieleni
byli od siebie
on nie przestanie
wierzyć w Ciebie
Nieodgadniony, 27 lipca 2013
powierzyć uczucia
dziewczynie z kosmosu
pokochać do głębi
magią amoru
by mimo przeciwności
i wyrzeczeń mimo
trwać ciągle nadal
z wybraną dziewczyną
by sfery niebieskie
z Tobą głaskać
by nasza miłość
nigdy nie wygasła
by mimo prób
i mimo problemów
do życia razem
nie zbrakło nam tlenu
uczucie które łączy
jak miłosne zaklęcie
me serce wśród Ciebie
gdziekolwiek będziesz
naszych dusz związek
czymś nadzwyczajnym
póki promienie słońca
póty księżyc biały
w sercach bliźniaczych
ciepłe wibracje
ofiarują posiadaczom
wzajemnych natchnień
chciałbym by tak było
lecz życie pokazuje
iż upadają związki
a ból kładzie do trumien
i nawet jeśli zakocham
i Ty zakochasz
jedno pozostanie same
płakać będzie wdowa
więc czy jest dobrym
powierzyć swoje uczucia
komuś, komu po czasie
już nie można ufać?
i weń gorycz strawi
a Ty przejdziesz odwyk
bo serce uzależnione
od tej jednej osoby
Nieodgadniony, 22 lipca 2013
w świecie, gdzie
uczymy się dziesiątek
zapominając miliony
my, głupi człowiek
w świecie, gdzie
nawet latem
nachodzą mrozy ducha
my, wewnętrzny krater
w świecie, gdzie
gorzki smak bólu
jak powietrze powszedni
my, twarze ogółu
w świecie, gdzie
deszcz tysiąca kropel
rozmywa marzenia
my, frustracje srogie
w świecie, gdzie
powiedziane sromotnie
zostało już wszystko
my, trafiamy w ogień
w świecie, gdzie
te wersy stworzon
(okrzykniesz marnością)
my, nie wiemy po co
Nieodgadniony, 21 lipca 2013
chciałbym niebyć
w niebycie żyć
płowić w nicości czasem nieskońćzonym
żyć gdzieś
gdzieś w pustce świata
pośród białych pól
na bezludziu
w głuszy bez głosu
w tej harmonii ciszy i spokoju
odbyłbym
swój do końca żywot
po czym skonał szczęśliwy
bo jak cierpieć
w świecie bez powodów?
nie ma zmartwień
i bólu
nie ma nic
więc i mnie
jak tam żyć?
jak tam żyć??
Nieodgadniony, 18 lipca 2013
chciałbym być częścią
całości niepowstałej
być niewiadomą
niewiadomego wzoru
być czymś
czymś nieodkrytym
nieodkrytym, a istnieje
przejdziesz obok
a nie dowiesz
że obok przeszedłeś
zobaczysz
a nie dostrzeżesz
iż ujrzałeś
jestem jak za murem
basztami skryty
choć byś atakował mur
to znaleźć
mnie nie znajdziesz
i mur
co gradem bomb runie
ja pod nim
okryty ceglanych trumien
Nieodgadniony, 12 lipca 2013
nie lubię lata
ono umysł drażni
prowokując obrazy
lubieżne w jaźni
słońce promieniami
skupia ziemię wokół
po lądzie gorącym
stąpam w amoku
płeć przeciwna wkoło
ponętny tworzy pejzaż
sporo widocznej skóry
na ciele sukienka
niekiedy wręcz pragnę
oczu nie odrywać
wyobraźnia ilustruje
co pod ubraniem skrywasz
czasem niemały dekolt
uwidacznia skrawek piersi
chciałbym rozpiąć stanik
wyrwać je z uwięzi
sukienkę podwinąć
ukazując uda nagie
ręce ku południu
wykonują manewr
po gołych łopatkach
przez gołe lędźwie
pod sukienką dłonie
czynią co zechcesz
pragnę cieleśnie
poczuć Twego środka
spotęgować liczbę
zmysłowych doznań
lecz tą imaginację
wyobraźnia stworzyła
nic prócz popędu
tutaj nie skrywa
nade wszystko uczucie
malować miłości obraz
dwa różne serca
a wspólna melodia
w obecnej chwili
umysł żądze tłamsi
a jeśli opór zniknie
i skorzystam z okazji?
Nieodgadniony, 7 lipca 2013
istnieje istnienie
istnieje wymarcie
wymarło istnienie
wymarło wymarcie
Nieodgadniony, 15 czerwca 2013
Kobiety, to do Was
do Was wszystkie mówię
macie piękno w sobie
którego okiełznać nie umiem
możecie być każde
charakterów mnogość
urok Kobiety
pod każdą z Was osobą
ta Wasza delikatność
poczuć skóry ciepło
piersi, uda, nagie ciało
kobiecej czułości tęskno
gorące, wulkan niczym
namiętne, szybki oddech
erupcji rozkosz
w Waszym środku tonę
gdy jesteście mnie obok
i czuję ten kobiecyzm
erotyzm włada drugą stroną
ja nie pamiętam etykiety
Was na Ziemi jest urodzaj
mentalności wielość, urody
a ja chciałbym tylko jednej
jednej z Was pragnę słodycz
czekam na miłość wielojaką
oczekiwać czego? nie wiem
pragnę tylko, byś spojrzała
w gwiazdę, o tamtą, na niebie
ja również w nią patrzę
oczy obserwują gwiazdy blask
miłością obdarz proszę
ja potrzebuję, obdarz w ten czas
Nieodgadniony, 14 czerwca 2013
w padole cierpienia
jestem zupełny
spadłem, ból
bólu czuje przesyt
wapienne zgniata kości
wewnętrzne narządy
krew w środku
i poza nim się toczy
nagle, świadomość
ona wkracza w umysł
przekonuje serce
iż większe czekają trudy
ból który dziurawi
on wreszcie odejdzie
wspaniałość przemijania
pożre miłosne bestie
czas się trwoni
na tarczy żyją wskazówki
czekam aż wybiją godzinę
bez wewnętrznych kłótni
teraz już trzeźwy
przemówił rozsądek
wstaję nowy, idę
mocno trzymając pnącze
skupiony na celu
wytrwale się wspinam
inny w myśleniu
jestem dla bólu tyran
okiełznam go totalnie
chwycę za wszystkie boki
zgniotę, wyrzucę, odetchnę
już bez odczucia trwogi
tak, wydostałem się
pogoda już inna
nie wiatr, nie deszcz
wita harmonii wymiar
wyszedłem z dna serca
na jego powierzchnię
już nie smutny, ale pamiętam
łzy na policzku w przeddzień
ze spokojem w umyśle
przywracam słowa rozsądku
"byłeś bólem jesteś odrodzony
nowy nadejdzie, bądź gotów"
bądź gotów
Nieodgadniony, 13 czerwca 2013
opętało mnie uczucie
wszędzie widzę Ciebie
cóż mam robić
już sam nie wiem
Twój cały jestem
lecz boli to uczucie
pragnę zostać
pragnę uciec
serce w krainie deszczu
powietrze pełne kropel
chłód wadzi wnętrzu
niebo zachmurzone
stąpam pośród kałuż
bose stopy mokre
wchodzę do budynku
siadam przy oknie
pojawia się Smutek
siada obok na krześle
dziurawi mój środek
on pragnie więcej
po chwili krótkiej
przyłącza się Rozpacz
ból do potęgi
gehenna długo potrwa
na szybach nie deszcz
tylko moje łzy
mokro wszędzie
szlocha mój byt
nadchodzi apogeum
rozstępuje się ziemia
spadam w otchłań
bezmiar cierpienia
Nieodgadniony, 21 kwietnia 2013
Tyś aniołem, aniołem radosnym i słodkim
pragnę by dla mnie mrugały Twe powieki
serce otulone miłosną otoką
przemawia do mnie Twych oczu błękit
mimo to, razem być nie możemy
a Twoje piękno.. ono dla mnie torturą
tak bardzo chciałbym Cię dotknąć
jestem ptak co nie może frunąć
łaknę bezustannie Twym urokiem napawać
lecz gdy przy Tobie poczuwam swobodniej
zatracam przytomność myśląc, że może się uda
świadomość wraca i żałuję tamtych wspomnień
moje dłonie krążyć chcą po Tobie
a nie mogą choćby poczuć skóry
żal ściska umysł, rozpacz piętni duszę
uczucia tego potworne przeżywam trudy
piękniejsza jesteś od róż
kwiaty purpury nad tym boleją
chciałbym serca Twego nad wyraz zaznać
lecz moje z bólu twarde, równe kamieniom
Nieodgadniony, 29 stycznia 2013
fragment pamięci
odtwarza umysł
Ty we fragmencie
co ducha kruszy
subtelność Twym atutem
pragnę dotknąć skóry
ona delikatna i miękka
niczym płatek róży
kroczysz w mym śnie
piękna i niezależna
jesteśmy tam razem
szczęście odbite w pierzach
gdy sen koi zbolałe wnętrze
bo jesteś w nim ze mną
jawa zwiastuje czarne chmury
które zasiedlą niebo
błękit cudownych oczu
mą duszę zachwyca
a bezbronne serce
pewnie trzymasz w ryzach
Nieodgadniony, 20 marca 2012
Glob coraz szerzej wodospady plenią
Co ustami głośno dudnią
Stety brzdąkając bez sensu
Długaśne ramię spadające z wysokości
Dotrze wszędzie słuch szaleje
Umysł głupotą przechodzi
Tyle z wodospadu pożytku
Gdzież pochowały te oceany..
Ogromna masywna, wodnista ich toń
Co bogactwa różniste skrywa
Ledwo jakiś ukaże
To szybciutko znika
I po horyzont głucha cisza
Wodospad wyniosły, acz płytki zarazem
Ocean, co cichy a którego głębokości
Materialnie pojąć nie pojmiesz
Tu serca trzeba, które
Najdalsze głębiny przemierzy
Ono nie utopi, bo miłosną butlą okryte
A które w wodospadzie grunt by miało
Noc wodospadu paruje do chmur
Po czym z identycznym rozkoszy deszczem
Ponownie dla kolejnego spada
I tyle daje wodospad od siebie
Jednorazową używalność
Więcej nie może, bo płytki
Ocean, który siebie powierza część
We władanie twoje
Bon nie powierzchowny, acz obszerny
Środkiem potężny
I noc.. której rozkosz sztormem
Bo w uczucie odziany
Powtarza dla ciebie i ciebie tylko..
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis