Ustinja21 | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (28) Poezja (211) Proza (9) Fotografia (22) Pocztówka poetycka (9) Dziennik (4) Handmade (68) |
Ustinja21, 25 października 2012
umarłaś kiedyś gdzieś dawno
pomiędzy być albo nie być
chore liście sypały nam się na głowy
październik odchodził na palcach każdej kolejnej
nocy i szyszymory śpiewały kołysanki
noce pozaglądały w okna
siedzę sama
twoja głowa potoczyła się
po patriarszych prudach i krzyknęła
mury runą ale runą z hukiem
i tak siedzę przy piecu
obieram jabłka na pusty talerz
przy pustym miejscu
może przyjdzie ktoś
zziębnięty wprost z daleka
powie przepraszam że tak długo
ale pociąg się spóźnił
ktoś rozlał olej nieporadnie
dlatego
czerwień była taka słodka
spróbuję tych jabłek
25.10.2012, Rz.
Ustinja21, 5 maja 2013
jak długo gotuje się braciszka
trumienki trzymają temperaturę
porządne drewno – nie żałują na ostatnią
podróż.
nocą wykluje się skarabeusz
zeżre ci oczy podczas snu
byłaś taka niegrzeczna
lepiej to niż w piecu na trzy zdrowaśki
kiedy uwięziony krzyczy
że bardzo kocha boga
a bóg czasem pomaga
umierać
nie umiem nastawiać budzika
dlaczego
5.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 4 maja 2013
bezdomnie tutaj
śnię otwarte sny
każdy może wejść
napluć i odejść
z przekrzywionym uśmiechem
ale ty dałaś mi ciepłe rękawiczki
mówiłaś w obcym języku
musisz coś zjeść bo uschną
twoje paprotki
musisz jakoś przeżyć
co one zrobią bez ciebie
zanim spadł pierwszy siniak
zanim zapałka zgasła
pozwoliłam im zasnąć
4.05.2013., Rz.
Ustinja21, 11 października 2012
I
doszłam do twojego snu
po odciskach palców
sen to niespokojny.
luli luli laj siostrzyczko
baju baju baj
zamiast oczek masz guziczki
ciężko będzie spać
brudny księżyc gryzie uszka
baju baju baj
śpij, łzy schowaj pod poduszkę
luli luli laj
II
mamusia zawsze powtarzała
nie wolno nam budzić zmarłych
baju baju baj
III
guziki potoczyły się po schodach
zostały tylko dwa wielkie stygmaty
na miejscu gdzie krew zamieniali
w ambrozję
luli luli laj
11.10.2012r., Rz.
Ustinja21, 26 listopada 2012
nie lubię swoich wierszy
wybrzydzają
sugerując zmianę ich autora
ot, taki Lermontow ująłby to
bardziej elokwentnie
księżyc stałby się srebrzystszy
a patetyzm chłodniejszy
ale nabijam je konsekwentnie na długopis
czasem w połowie drogi gubiąc
chichoczący ślad
26.11.2012r., Rz.
Ustinja21, 1 października 2013
straciłam dzisiaj miskę
grube szkło liczy sobie setki kawałków
szklanych, ostrych okruszków
zmiatam na szufelkę
zmiatam, taka szkoda
miska była kradziona
o to chodzi
to boli najbardziej
pozbywanie się łupów
mówią mi, nie smuć się
przyjdą kolejne
ładniejsze
kupisz sobie jakąś
nie rozumieją
po co trzymać ją w sercu
pokaleczy, jak kaia
oślepi, jak kaia
a tak, zamieciona, przestaje mącić w głowie
taka szkoda,
taka szkoda
nawet to wspomnienie odeszło
nie ma już jak wrócić
do ciasnego pokoiku
o zielonych oczach
1.10.2013r., Rz.
Ustinja21, 27 września 2012
naga akte w lustrze
patrzyłam jak rodzi się
z płomieni
coś w jej oczach krzyczało
akte w deszczu
a gdy ogień ostygł
rozdarła się zasłona w świątyni
przyszła z mokrymi włosami
koloru spróchniałego mahoniu
tańcząca akte
wtedy włożyła dziecko
do trumienki wyściełanej wawrzynem
miękko pachniały noce
akte okadzając się mirrą prężyła w transie
ciało
pokuta akte
przyszedł październik
i zasnęła
na gwoździach
27.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 29 maja 2013
nocą w jej pokoju padał deszcz
potem deszcz zamienił się w sen
zimno. cisza pod powiekami
zły czas na reumatyzm
w Petersburgu zostawiłeś nasienie
a ja tak wierzyłam pocztówkom
odmawiałam szklanych pułapek
kogut zdechł
3.03.2013r., Rz.
Ustinja21, 24 lutego 2013
- wychodzę. po co się oświadczał?
*
ujemna temperatura, powoli zamarzają palce
grzebię w twojej klatce piersiowej
szukam tego budzika
który tyka równo o trzeciej w nocy
przyzywa moje demony
*
- wychodzisz? tak wcześnie?
*
mój skarb, mój jedyny.
a gdzie serce twoje
odprowadził mnie do domu równo o północy
wiatr smagał nagie gałęzie
mój cień przyspieszał kroku
*
a widzisz
zapomniałam skórę zszyć z powrotem
dlatego się wyśnieżyłeś
to tak na dobranoc.
5.01.2013r., Rz.
Ustinja21, 21 stycznia 2013
I
obudziły ją kałuże
masz gorzkie ciało
powiedziała
noc świętego Jana już blisko
ale ty deszczysz wciąż
deszczysz niespokojnie
powiedz która strona
przyśniła ci się
II
to typowe
czajnik nastawiam na siódmą piętnaście
jego syk wybudza cię z niedomówień
mała czarna
rozlana
nie podchodź
oparzysz
III
a gdyby tak połknąć zegar
nieprzyjemna to chwila
patrzeć jak ciemność przykleja się do oczu
mydliny na blacie
nie zmyłeś jej całej
IV
sochrani i spasi
kałuże do mnie mówią
tykanie minut w gardle
minuty za pół żalu
żal nieostry
w kadrze płacze
zestrzelony ptaszek
21.01.2013r., Rz.
Ustinja21, 13 czerwca 2013
odeszłaś ostatniego deszczowego dnia
umierając w kałużach na białaczkę
nie było mnie przy tym
nie nakarmiłaś psa
głodny pies
wyłącz światło
wyciągasz rękę która nie karmi
głodny pies
nie włączaj światła
nie włączaj światła
w snach jesteś wyraźniejsza
daj psu zdechnąć
niech nie wącha już dłoni
nie włączaj światła
bo pies
głodny
ciągle widzę twoją twarz w tym autobusie
którym miałaś już nigdy nie wrócić
kilkaset kilometrów rozstąpiło się niczym
morze czerwone i zaszło mgłą
miejsce dla widm i psów które mają jeszcze
nadzieję
nie włączaj światła
13.06.2013r., Rz., noc
Ustinja21, 27 maja 2013
padało. prosto w moje urodziny –
szłam chwiejnym krokiem
licząc dziury w chodnikach.
miałam zapamiętać te miejsca
ponoć chodzę we śnie
bardzo niepewnie
czołgam się pod rynnę
w stronę kałuż czołgam się
chłepcę jak Lete
zapomnij.
zapomnij.
zapomnij dookoła wszyscy wrzeszczą
o tym zapominaniu, poprawiają łańcuch
odprowadzę cię do domu, mówi jeden z nich
spokojnie – nie zrobię ci krzywdy
krzywdy. krzywdy.
krzywdy
moje oczy wybuchają w porannym deszczu.
27.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 3 maja 2013
przedłużyła mi się starość
odkąd przestałam liczyć
barany przed snem
głuche są i śmierdzą
mam rozdwojone końcówki włosów
nie chcę do lekarza
nie chcę umierać
tak samo jak inni
3.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 4 stycznia 2013
ten śnieg spadł nagle. mamie przybyło siwych włosów.
bałam się, że nie udźwignie. nawet firanki rozchylają się same.
masz, córciu, imieniny tego dnia, kiedy strzelali nam w plecy
a wrześniowe słońce oblizywało rany. a teraz zamykasz oczy
bo ciężkie.
powiedziałaś mi jeszcze, że trzeba je otwierać szeroko
na oścież, do ludzi. bo ludzie mają twarde skorupy na sercach
ale śnieg się topi, więc muszą być gorące.
krzyczą mi do uszu. przecież nie ogłuchłam. ja tylko wyszukuję dialekty.
córciu,
to takie nieprzerzucone mosty
między brzegami
o które nie udało się zahaczyć
przed przypływem.
4.01.2013r., Rz., noc
Ustinja21, 25 listopada 2013
jesteśmy jak dwie połówki jabłka
obrane ze skóry i nasienia
przecięte wpół
nie dane nam będzie nigdy
spłodzić razem dzieci
ktoś inny zje serca
wysączy krew
wszystkie chwile które próbowałyśmy kraść
słońcu i chmurom
obcałowywane przez deszcz
rozłączy nas
przetnie wpół
schrupie
i na koniec powie, że było kwaśne i smutne
17.10.2013r., Rz.
Ustinja21, 26 września 2013
a gdybyś tak zobaczyła te martwe ptaki
które spadały jeszcze wczoraj
zobaczyła i uwierzyła
że są bardziej prawdziwe
niż ty
29.04.2013r., Rz.
Ustinja21, 14 września 2012
schnie kołysanka
noc rozlana na niebie
miękki sen dzieci
22.08.2011r., Rz.
Ustinja21, 29 stycznia 2013
przed snem powtarzam sobie jej śmierć by zapamiętać szczegóły
nabrała wody w usta ale wody było za dużo i umarła
powodem była nieprzyswajalność kolorów tylko dlaczego
twarz wciąż w kałuży zapłakała się na amen to nieistotne wykreślić
wypadł mi wczoraj ostatni ząb to zły znak
przyjdą inne świty
ptaki uspokoją
jeden z nich chciał wydziobać mi oko
za wiele ponoć widziałam tej feralnej nocy
a potem przez las goniły mnie cienie
śpiewając o brudnych przeklętych zakończeniach
I
ona powoli odmarza
poprawiam poduszkę
kolejny ząb na przetarg
II
spójrz jak spokojnie położyli jej na powiekach
monety spójrz jak się uśmiecha
naszytym uczuciem poniewczasie
III
mam śpiewać razem z nimi
nie oglądać się za siebie
odpłacz się ode mnie
dam ci swoje oczy
*
między snem a snem kolejne kałuże
29.01.2013r., Rz.
Ustinja21, 16 września 2012
utknęłam. wydawało się, że kolejka będzie maleć
ale ty zasłaniasz się mimozami
w pierwszym szeregu twoje upiorne zęby
(trzeba zwracać uwagę na zęby,
kiedy zaczynają się śnić, myślę intensywnie
o dziąsłach; to bardzo bezpieczny temat).
gwoli uściślenia moje serce cię przedawkowało
stajesz w drzwiach (to przerażające, te omamy)
i pytasz ile razy liczyłam barany przed snem
barany są głupie, nie chcą dać się zliczyć
skaczą jak w amoku i plączą mi włosy
a przecież zapuszczałam, do samego piekła
żebyś wyszła na ludzi, trzymając się grubego warkocza
przepraszam, znowu gwoli uściślenia
pewnego dnia burza, dawno dawno dni temu
odcięła mnie od myślenia, gromnica spaliła go do skóry
bo oglądałam się za siebie, czy wracasz
czy na pewno słyszysz jak śpiewam
pobrzękując na swych marsjaszowych strunach
popękane dźwięki przebudzenia, suchy pęk włosów został
w twojej dłoni a ty po drugiej stronie
patrzysz jak usychają mimozy
12.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 29 września 2012
mówisz
prawda w oczy kole
mówisz
ślina mu cieknie czerwona*
w każdym niespokojnym śnie
tylko dlaczego wyją do księżyca
a z twoich ust sypią się krzyże
29.09.2012r., Rz.
*J. Kaczmarski
Ustinja21, 13 czerwca 2013
jestem mokra od historii
którą mi zadaliście
czytuję o śniętych słońcach na
tablicach majów
przypominających że we krwi
też można utonąć
13.06.2013r., Rz., noc
Ustinja21, 18 lipca 2013
a wiesz, widzę cię
uśmiechniętą
ze śniegiem na zmęczonych
włosach
siedzisz w kuchni
odmawiając różaniec
ciche sikorki przysiadają na parapecie
liczą twoje zmarszczki
a ty
zamykasz oczy
udajesz
że umarłaś
wtedy odlatują spłoszone
marszczysz brwi
znowu nie przyjechała do domu
znowu zapomniała
znowu
9.07.2013r., Rz.
Ustinja21, 13 kwietnia 2013
kiedy z oczu wypadła mu pierwsza łza
budowali na dole arkę by ustrzec się przed potopem
ten błysk w zwężonych źrenicach nie brzmi dobrze
bo może spłonąć ci dom
a żona wyschnie na białej pościeli
do kości – i kto wtedy przeprosi za potłuczone
filiżanki kawy
niedopita
taką mam w pamięci
13.04.2013r., Rz.
Ustinja21, 7 listopada 2013
robaczywe myśli w tym jabłku
sprzedaję
kolejnym adamom
niech wierzą
że raj nie ma żadnych granic
czasowych
6.11.2013r., Rz.
Ustinja21, 12 kwietnia 2013
a może byśmy tak zamilkli
na papierowo
zima stopniała z pierwszym drozdem
czas mchu i wiosennej wilgoci
a może byśmy tak oślepli
każde z nas w swoją stronę
nie po to by coś zmienić
nie po to by czemuś zaufać
po prostu tak na moment zrobić wdech
12.04.2013r., Rz.
Ustinja21, 15 kwietnia 2013
na dnie czeskiego snu
leży maleńki kłębuszek
z przerwaną nutą na zębach
przełknął siniaki
jest teraz bardziej odporny
ale patrzcie na niego
jak się zwija
jak cierpi w milczeniu
bo przecież już za duży na kołysanki
22.02.2013r., Rz.
Ustinja21, 12 kwietnia 2013
i nim się ktokolwiek zorientował
staliśmy się jego własnością*
nie pamiętam skąd znam twoje imię
być może sama je wymyśliłam
siedzisz więc wszechmocny na parapecie
zaglądasz mi w oczy
a tam deszcz którym płakałam jeszcze
wczoraj każda kropla wyraźna
stań się
szept
stężenie buntu we krwi
przekracza śmiertelne normy
jeśliś miłością jest i sprawiedliwością
wytłumacz mi wschody i zachody
za okratowanymi oknami w pokoju
z którego nie mogę się wydostać
mimo że krzyczę kiedy znowu
grasz w szachy nocą i przegrywasz –
lustra pękają i spomiędzy odłamków wyłażą
moje demony wślizgują się do snów
a ty rano sklejasz je z powrotem
i wracają wracają wracają
12.03.2013r., Rz.
*fragm. z filmu
Ustinja21, 19 września 2011
jako dziecko byłem raczej żydem. krótkie rzeczowe marzenia
numery psalmów i bogów których czasami zmyślałem dla zasady
potem poluzowało się niebo. spadło parę gwiazd i nieszczęść.
włożyli wór ciężki na głowę. stój. uważaj.
ktoś pewnie cię zapamięta.
mijały znaki i zdania
w tych komorach paru nas. mitycznych.
dziś czytają o mnie i świerszcze za oknem
skrzypią w bajkach
nie zawsze szczęśliwych
23.08.2010r., Rz.
Ustinja21, 11 września 2012
Popatrz, nawet się nie rozchorowałaś
a świeciło słońce zanim umarł tata
kałuże wielkości ran
Nie współczułam, udawałam dorosłą
obojętność
bo dzieci przecież ufają
tutaj jak na złość ta prosta podłoga.
zmarnować tyle snu
niepotrzebnego balastu powiek
dam ci serce na pierogi
Jak tylko otworzę oczy.
4.05.2012r., Rz.
Ustinja21, 30 września 2012
lustereczko powiedz przecie
czemuś kurwa pękło
przecież się nie da tak od razu
ze snu w sen
ze śmierci w śmierć
po odłamkach serca
kaleczą
30.09.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 19 sierpnia 2013
kiedy zamykam oczy
(trzecia dwadzieścia trzy i otwarte okno –
zaproszenie dla ciem)
i nie pamiętam
dlaczego książę Myszkin pokochał tę całą Nastazję
za dnia ślepniemy wszyscy jednakowo
nie ma szansy na indywidualną pomyłkę
Rogożyn mi szepcze na ucho
wspomnienie obrazu z przedpokoju
ciemny korytarz
włosy
aż do ziemi
wyzwolenie dla niepokornych lunatyków
kiedy otwieram oczy (szczęśliwi czasu nie liczą)
krew ostyga powoli pod zaśnieżonym księżycem
szczękasz zębami - błędne koło
ja też mogłam w to wierzyć
a nie chcę
19.08.2013r., Rz., noc
Ustinja21, 27 kwietnia 2012
na tym to polega
żeby nie patrzeć w oczy
bo tam tyle ufności
nie każdy udźwignie
kota
19.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 21 listopada 2012
oto mój sam środek pokuty
odmówiłam składania zeznań w formie krzyża
potępiają. ich prawo. klątwa nie trwa wiecznie
chyba że zabiją baranka i poleją głowę krwią.
czerwone zasłony
na czerwoną głowę
odwróć wzrok od ognia
bo się posikasz w nocy
a mama mówiła. nie słuchałam.
kapcie. drepcę po zimnych pokojach
a tam wszędzie lustra
zasłonięte stoją
anioł nie przyjdzie, dziadka wzięli wczoraj
to taka tragedia, niezapisana
nie ściągaj tych prześcieradeł
i tak stoję na chwałę przedwiecznemu
roztrwoniłam kroki do końca szabatu
więc stoję, ściskam uda
*
był przeciąg. obnażył odbicia
w kałużę siebie wpaść
przez przypadek. to sen twardy.
najtwardszy.
zaczęli liczyć.
cud, że umarłam.
21.11.12r., Rz.
Ustinja21, 11 lutego 2012
kwiatów czerń. na czubkach palców zostały jeszcze nieprzeczytane
wersety z biblii matkę boli głowa. dziecko, podaj mi wody
tak bardzo chce mi się pić. zrobiło się zimno
kiedy zamknęłam oczy
*
podnoszę książkę. pusta. niema.
*
kiedyś stał tu dom matka uśmiechnięta
przesadzałyśmy kwiaty w ogrodzie. siostry śpiewały
do słońca białe koszule i włosy koloru ciepłej czekolady
a teraz doniczki zawzięcie milczą.
niewyczerpane stało się wyczerpane
idzie zima, więc jaskółki śpieszą na odległe południe.
*
deszcz w oczach matki. noc.
9.02.2012r., Rz.
Ustinja21, 10 listopada 2012
ponoć kiedy byłam mała wpadłam do studni
mama mi opowiadała na dobranoc
widzę dusze przychodzą pulsują
sypią mak na oczy
teraz jestem wysoka
i mam spełnione spojrzenie
mama często dzwoni
pyta czy nie wiem, czemu nie ma w spiżarni
maku bo przecież wigilia jak to bez kutii
głaszczę telefon
mamo nie wiem kiedy wrócę
nic stamtąd nie brałam
śpij spokojnie
śni się jej ta studnia bo kiedy spada
nie słychać całego krzyku
ani głuchego odgłosu uderzenia
10.11.2012r., Rz.
Ustinja21, 5 września 2013
budził ją odgłos wbijanych gwoździ
pieczenie w nadgarstkach
kiedy otwieram oczy stajesz się widzialny
twój ból czytam w swoim języku
piję twoje zdrowie
ja – pijawka – przyssana do zranionej skóry
nie myśl sobie że byłaś jedyna
nie można wymodlić sobie wieczności
morze spokojne
widziałam ognie
zanim statek zatonął
tam odpłynęły kamienie
chusty
kielichy
słowa
ciszę którą śnię w środku nocy
rozgrzebuję palcami
szukam korzeni
23.07.2013r., Rz.
Ustinja21, 5 października 2014
jestem ptakiem, który wykluł się w twojej skórze
nie umiem latać, ani śpiewać
jesteś tym ptakiem we mnie
nie latasz
nie śpiewasz
wydziobujesz od środka
moje koszmary, żywiąc się nimi
żywiąc się wspomnieniami
które zatkały krwiobieg
jestem ptakiem
głodnym ptakim
zmęczonym ptakiem
twoje sny nie pozwalają mi spać
nie myśl że tak łatwo na nich żerować
ciężko się nasycić
jesteś ptakiem
martwym ptakiem
we mnie
1.06.14r., Rz.
Ustinja21, 10 października 2013
próbowałam
spadały z nieba ciężkie
przejedzone ptaki
nie da się
widzisz
nie da się
nie da się
nie da się
szeptało echo
sypałam okruszki żeby wskazać drogę
trochę za późno
ptaki takie głodne
wcieram w blizny kolejny sen o tym
że kiedy już cię doganiam
w końcu się zatrzymujesz
10.10.2013r., Rz.
Ustinja21, 29 maja 2013
upłynęło parę miesięcy nim zdążyłam się przyzwyczaić
może to pomyłka może to nie miałam być ja
i ktoś przyjdzie wyjaśni - król
elfów ci się tylko przywidział
rankiem ból minie zapomnę że coś widziałam
a gorączka spadnie jak
mżawka w chłodnym majowym słońcu
*
przekuj dla mnie podkowy
15.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 18 lipca 2012
siedzimy tu
owinięci starymi datami
jak szalem
przypominając sobie
że nie wolno płakać
tych którym było zimno
zgasły lampki oliwne
zamykali oczy
jeden za drugim
tak pięknie zasnąć
po raz ostatni
bo później tylko piana z ust
mgłę spijaliśmy im z powiek
18.07.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 25 listopada 2013
urodziłaś ją na cmentarzu
tam gdzie spotykałaś się ze zmarłymi
mówiąc nie stać mnie na znicze
niechże przynajmniej
lżejszą mi będzie
niż Niemcy wrzucający granaty przez okno
ciężar zapominanych imion
nazwiska spłoszone przez wiatr
który chciał śpiewać kołysanki o utajonych grobach
z takich się nie zmartwychwstaje przecież
można co najwyżej napluć trzy razy przez ramię
odpukać w niemalowane drewno
wiedźmy się rodzą w popiele
jak śnięte gruszki
jak długo przegryzała ci pępowinę
łzami brudniejszymi od wojny
głodu
strachu
babciu?
19.09.2013r., Rz.
Ustinja21, 28 września 2012
nawet piekło ma swoich bohaterów*
małe kroki zmuszają do refleksji
piję cierpkie wino w słonecznej Italii
gdzie nawet bogowie mają nieświeży oddech
przedstawię wam zatem podmiot liryczny
stała przy kontenerze szukając jedzenia
dzień wcześniej matka kazała poronić
bo niegodziwością jest łgać o rzekomym zwiastowaniu
po prostu miałem do niej słabość szeptał
trwożliwie ojciec pluła smoczymi zębami
przeklęta
jak wynagrodzisz jej bezsenne noce
lęk przed misiami bez uszu
łatwiej kiedy nie słychać krzyków
tak więc katastrofizm w pigułkach
łykała
by zasnąć spokojnie
mamusiu kroki ucichły
cienie nie kąsają jak wczoraj
przedwczoraj i zawsze
mamusiu przytul
tak zimno w tej piwnicy
28.09.2012r., Rz.
*zaczerpnięte z filmu "Ninth gate"
Ustinja21, 21 listopada 2011
mój ojciec nigdy nie przeczytał pisma świętego
a póki plagi nawiedzały jego żołądek mówił nieco ciszej
chryzantemy dojrzały. obok imienia pojawił się
znicz. nie obgryzaj paznokci, justynko
teraz niebo będzie nieco cięższe wyprostuj więc kark
mój ojciec tak niewiele mówił. a zęby miał twarde i życiowe.
przeszło czterdzieści lat udowadniał sobie potęgę niemieckiego słownictwa.
aż tu nagle przez drzwi weszła tak chamsko z zapalonym papierosem
i wszystko stało się wytłumaczalne. i życie miało mieć inny bieg.
dzieci według późniejszych metryk.
nocami siwiejemy samotnie do pustego płaczu otwartej biblii
21.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 29 maja 2013
zęby umyte?
umyte
babcia zagląda do mojego snu
miałaś się za mnie modlić
zamiast tego wypatrujesz jaskółek
zgaszone światło nie zagwarantuje
dobrej nocy
milczymy tak sobie
na przemian
nie zgrzytaj zębami
bo ci zardzewieją
15.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 19 lutego 2013
zważyłam twoje serce obliczenia wciąż nie takie jak trzeba
nie mam wprawy jeszcze w zadawaniu sprawiedliwości
po prostu nie żyje już nikt kto mógłby ci wybaczyć
przy kim zamykając oczy krzyknęłabym na całe gardło
winny
niewinny
uniewinniony
a tym piórem spiszę twoje ostatnie słowa
bo do czego innego miałoby służyć
19.02.2013r., Rz.
Ustinja21, 15 kwietnia 2013
kryj się brudny szczeniaku
śledzi cię mój długopis
do zatwierdzania zniknięć na czarno-białych
fotografiach
kryj się przed moim wzrokiem
inaczej sparzysz się
spalisz się
a z tego popiołu
oprócz kolejnej pieśni
nie wyrośnie już nic
15.04.2013r., Rz.
*nawiązując do piosenki W. Wysockiego "Охота на волков"
Ustinja21, 22 lutego 2013
I
napiętnowano mnie aureolą
teraz próbuję z niej spaść
gryzie – suka – na pusty żołądek
jestem tylko odłamkiem lodu
wpadam do ludzkich oczu
pokazując im prawdę, nic więcej
a oni
że drugoplanowi, muszą mścić się podle
wyciągają różańce
wyciągają ręce
ciągle jestem potrzebny
mimo swego heretyckiego podejścia
II
Zmęczenie.
Bezsenność.
Oto moja dzienna dawka emocji.
Może gdyby mnie wtedy Breguel nie uchwycił
wpadającego do morza, byłoby mi łatwiej,
a tak? Siąść tylko i drzeć włosy z głowy.
Jestem taki do niczego, aż chce się krzyczeć,
przekrzyczeć wszystkie krzyki,
wszystkie burze, wszystkich bogów,
jednym głosem.
Obok przechodził Munch.
Ja wcale
nie chciałem ocaleć.
20.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 25 maja 2012
tacy byliśmy młodzi
pozbawieni kłopotów chorób
i śmiertelnych pytań
a teraz podmuch wiatru
wywiera presję
gnąc się w stronę dużych liczb
tłustych dat -
bez motyli
kołysanki śpiewały nam świerszcze
nie ćmy przypalające sobie skrzydełka
na płonących zapałkach
dym był zaś czarodziejski a nie rakotwórczy
25.05.2012r., Rz.
Ustinja21, 19 grudnia 2014
wypłakałam już z siebie wszystkie wiersze o tobie
czas zamknąć zardzewiałą furtkę
zaspawać czasem miejsca przez które
cień mógłby się jeszcze prześlizgnąć
albo sklecić z paru kłótni koktajl Mołotowa
i patrzeć jak dogorywasz
w miejscu gdzie miałaś swój nędzny nagrobek
a kiedy będę odchodzić w stronę wschodzącego słońca
nie mów że się oparzę
albo że nie dojdę i umrę w połowie drogi
wypłakałam z siebie wszystkie wiersze o tobie
wszystkie sny o tobie wydrapałam z oczu
oparzę się i umrę z uśmiechem na ustach
3.03.2014r., Rz.
Ustinja21, 22 sierpnia 2011
z dwóch wersów można
upleść wiersz
resztę bym wypuściła
niech się popasie na świeżym powietrzu
nabierze znaczeń
lub
wody w usta do kolejnego
wtorku
resztę zagryzą tłuste motyle
nie krowy
na dobranoc.
Ustinja21, 14 marca 2012
teraz firanki mają sens
nie widać dokładnie pogody
dzielę rybę nie wyczuwam ości
a ona śpiewa do mnie
z talerza
przecięta wpół
dzisiaj pierwszy maja
firanki na straży
może choć na chwilę zdołam
zamknąć oczy
14.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 24 października 2013
Za siódmą górą, za siódmą rzeką
Nie ma żadnego człowieka.
Są tylko baśnie - te najsmutniejsze
Ubieram właśnie w swe wiersze.
Ustinja21, 18 sierpnia 2013
Moje wspomnienia są pełne śniegu;
przez otwarte okno śledzę uważnie, czy tamta historia aby na pewno
już się zdarzyła i została na zawsze zapieczętowana w zamarzniętej ziemi.
Nie okaże się ponowną rzeczywistością.
Piwnice okaleczone paznokciami.
Ciała pozbawione smaku i zapachu.
Mama była zbyt słaba, nie dała mi wyboru.
Przecież.
Sen jeden, powtarza się od lat czterdziestych –
jestem kotem, którego lśniące futro jeży się. Przerażenie.
Ja też głodna. Ja też jeszcze jeden dzień
chcę żyć. Stracę rozum po prawie trzech latach.
Wyć będę głośno, ale tego nie usłyszycie.
Strach. Budzić się? Czy zasnąć?
Które z nich jest teraźniejszą prawdą?
Boję się. Boisz się. Boją się.
Bała się.
Być może padlina nie powinna zmartwychwstać.
W tym śnie jestem jadalna nawet po śmierci.
I niekoniecznie przebudzenie.
18.08.2013r., Rz.
(tekst dot. obrony Leningradu)
Ustinja21, 16 lipca 2013
stoi na skrzyżowaniu
tam gdzie kończą się światy
słońce wybija południe
długo patrzy na ten krzyż co miał
nas rozgrzeszyć
patrzy, mruży oczy
szepce coś o kamieniach
wolności
15.07.2013r.,Rz.
Ustinja21, 2 września 2011
a ty jak wyglądasz, kiedy śpisz?
otwieram usta,
sypię motylami
na szczęście
17.08.2011r., Jawornik Polski
Ustinja21, 29 września 2012
szepczę ci kołysankę
prosto w naburmuszone ucho
udajesz sen twardy i odporny
na moje ciężkie pytajniki
a widzisz
chcę wiedzieć
pod którym drzewem
o której godzinie
spieniona ślina na języku
i podrygujące kończyny
skłoniły cię do łopatologii
29.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 12 kwietnia 2013
zamknij swoje zmęczone oczy
prześpij swój ból
swój głos*
połykam samotność
w starannie odmierzonych dawkach
pozwalają śnić samej
oddychać samej
i samej patrzeć na ścierające się
godziny
a teraz zegarek ogłuchł
nawet śmierć przypieczętowana kawałkiem
papieru nosi jej imię
takie brzydkie i chude
rankiem zwykle
wymiotuję
i cień
w starannie odmierzonych dawkach
5.02.2013r., Rz.
*fragm. jakiejś skandynawskiej modlitwy szamańskiej
Ustinja21, 10 maja 2012
jak nazwać dziecko którego nikt nigdy nie zobaczy
opiera się o ścianę krok w drugą stronę
jutro zasypią nas śniegiem
i będzie dużo łez dużo głodu
nie pamiętasz weroniko chustę ci czystą
przygotowano i owinięto nad ranem
gdzieś tam widać czyste niebo i maźnięte na niebie obłoki
leżę zwinięta w kłębek
podłoga jest twarda
nie rozumie krwi
ciepło w kołysce zamyka cicho oczy
25.04.2012r., balkon, Rz.
Ustinja21, 2 maja 2013
tak lekka
jak ćma
której przypalałam
skrzydełka
2.05.2013r.,Rz.
Ustinja21, 1 października 2011
ten wiersz nie jest do pisania rzewnych melodii
przy lampce wina ani do umierania
nazbyt płaczliwego w szczegółach
ten wiersz posiada cztery puste kąty
a w kątach lustra w których ciągle widzę
jej twarz
trzeba go wypić duszkiem jak wódkę
z zamkniętymi oczami
żeby mniej bolało
1.10.2011r., Rz.
Ustinja21, 28 czerwca 2013
całaś umazana w sadzy
więc jednak kot miał więcej żyć
ale się do nich nie przyznał
przyrzeknij na matkę boską z komunijnego
medalika że nie odejdziesz już tak daleko
sprzedany
nie dajesz mi wyboru
poprawiam kaganiec
węzeł gordyjski zamiast języka
wyschnięte paprotki podlane moją ORh-
może zdążą zmartwychwstać do twojego
powrotu
czujna obserwacja drzwi
takie małe te okna
takie ciasne
i sufit
zbyt niski
na moje szaleństwo
wczoraj widziałam wschód słońca
a gdy otworzyłam oczy
zamiast paprotek maki od ciebie
dojrzały
moja krew
tak by powiedział dziadek
ale nie żyje
28.06.2013r., Rz.
Ustinja21, 28 września 2012
jesień chodzi w skórkowych butach
widziałam ją wczoraj, dzisiaj
nawet w nocy, gdy wyciskam
ostatki atramentu z posiniaczonych chmur
żeby napisać o ludziach głodnych, jak przenośnie
ona otwiera parasol, nie pokazuje twarzy
całej w zmarszczkach
słyszę tylko jednostajne
stuk stuk
chlup chlup
tyk
tyk
tyk
ogląda się za siebie i rzuca pajęcze nitki
a ja na ślepo próbuję sznurować pourywane fragmenty
klęcząc w zimnej kałuży
28.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 1 października 2012
uciekłeś
gwiazdy mi powiedziały
świeciły mocniej niż zwykle
aż rozbolały oczy
uciekłeś
morze zmyło ślady
wraz z ostatnim pożegnaniem
*
Kirke śni sny niespokojne
z otwartymi oczami. Jej brzuch wypełniają
nieświeże ryby i jakiś prorok. Kirke
ma mdłości. Wypluć go? Nonsens.
*
Kirke wraca do tkania i rzucania
złych uroków. Zaczęła od kota.
Kot wydrapał jej oczy.
Na ślepo próbuje zmartwychwstać.
*
Kirke odkrywa, że jest niewidzialna.
Może dlatego, gdyż sama nie widzi.
Ze zszytych oczodołów cieknie tęsknota
za Odyseuszem. Bo wypluła proroka
i nie wie, jakie nadać mu imię.
Prorok śpi. Uduszony.
Kirke szuka oczu.
1.10.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 6 sierpnia 2011
ostatni car rosji długo nie mógł uwierzyć
że jego krew ma taki sam kolor jak krew mużyków czy kupców
potem rozgrzeszenie powaliło go na kolana
wróciły stare bajki i słońce oślepiło na lat
kilkadziesiąt
krótkowzroczni z daleka nie widzieli wszystkich
nazwisk na tablicach
nie wierzą do dziś
pełni blizn i bólu że tak nagle
bez żadnej podpowiedzi
minął czas
6.06.2011r.
Ustinja21, 30 września 2011
przyszłam tutaj
zostawić ci tylko
trochę więcej
milczenia
i wtedy wrony
odleciały z krzykiem
30.09.2011r., Rz.
Ustinja21, 4 listopada 2011
teraz kiedy palce wygarnęły mi całą moją nieprawość
zamykam oczy bo słońce nie jest tak sprawiedliwe
jak myślałam do tej pory
kocha
nie kocha
kocha
nie kocha
ot skończyły się skrzydełka entemu szczęściu
zużyte motyle zjadam na kolację
nie parzą tak w oczy jak moje odbicie
w wodzie
4.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 28 czerwca 2013
nie wierzcie zegarom
wbiła mi długopis w żebro
kot był nieświeży
atrament ścieka mi po skórze
wącham maki
dopiero teraz zaczyna mieć to sens
Ofelio
śpisz z zamkniętymi oczami
zanim
burza
wykrwawię się
trafię w każdy nieoznaczony dom
wywęszę swój zapach
przejdę jak czarny anioł
któremu zostało tylko odliczanie
czasu do końca melodyjki w pozytywce
bójcie się
to ten koniec świata
w który się nie wierzy
bójcie się
krzyczcie
nie oddamy swych pierworodnych
przebiła mi bok
głupim długopisem
28.06.2013r., Rz.
Ustinja21, 12 października 2012
засыпай уже, сыночек
это ласковая ночь
на щеку упал листочек
все кошмары уйдут прочь
а во сне увидишь друга
и цветы покрасишь с ним
словно маленькие чуда
в своих руках спрятишь ты
звезды тихо споют песню
с нами вместе, сынок мой
на концах твоих ресничек
ты найдешь искренний сон
будет он похож на звуки
те которые любишь
кроме смерти и разлуки
души с детства там встретишь
только бы закрыл ты глазки
все узнаешь все поймешь
спрячу всех зеркал я сказки
спи спокойно... там умрешь
Ustinja21, 21 września 2015
utopiła się w deszczu
tak przeczytałam
spojrzała w niebo
krzykiem
chciała wskrzesić pioruny
lecz nabrała wody w usta
nie dane jej było zakląć
siły pierwotnej
utopiła się w ciszy
w biały dzień
pomiędzy przechodniami
na skrzyżowaniu ulic
jej cień odrysowali na asfalcie
cień pływał sennie w kałużach
nie chciał dać się złapać
wolny
spłynął do ścieku
i tak znikła bez śladu
wciąż czytam
o deszczu
wiatr błądzi po ścianach
słyszę krople wody za oknem
one też próbują mnie zabić
23.07.2015r., Rz.
Ustinja21, 10 grudnia 2011
stasio bardzo lubił podglądać starsze koleżanki
póki nie umarła siostra pod prysznicem
miał dylemat – wstawać przed wschodem czy zachodem słońca
trumienka nigdy nie zmieniała kształtu ani częstotliwości bólu
pewnego dnia myjąc zęby wypadło mu oko
i twarz inną i prawdziwszą ujrzał wtedy w lustrze
przyszły mu na święta życzenia pełne śrutu
matka dowiedziała się że nie śpi i czuwa księżyc przestał milczeć
powiedziała twardo
lecz sen był głucho zakopany w ziemi
nagie kończyny ściskały jelita marsjasza
śpiewała siostrzyczka kołysanki nocą.
stasio bardzo chciał zapomnieć że kobiety płaczą.
10.12.2011r., Rz.
Ustinja21, 9 grudnia 2011
w twoim zeszycie widzę stare rysunki mamy
zbierała kwiaty i suszyła je na najwyższej półce
niżej miała poskładane lusterka bała się o te lata nieszczęść
czy wyrzeczeń, bo kiedy w nie patrzyła
spoglądała na smutną twarz, a na niej odbite siniaki
po kolejnym koszmarze
tak, wiem, że się bałaś. tu są chusteczki.
popatrz na listy. daty dawno wyschły.
on nie wróci. zły pan, niedobry pan.
wieczorami puste butelki
mówił coś zaginionych owieczkach przecież cztery kroki stąd
jest rzeźnia
tam zawsze śpiewają na jutrznię. z tasakami w dłoniach.
Ustinja21, 30 września 2012
umarłam się
w samo południe
pociągając za sznurek
30.09.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 31 stycznia 2012
spłynęłaś wraz z krwią i deszczem
szkło mówiło wieloma językami kiedy widziałam już dno
milcząca godzina. snujemy się po wodzie. bez butów.
nasze odbicia symulują piotrowe zwątpienie.
a teraz słowa walą się jak domino
obiecałaś mi sny pełne tłustych krów
sny zamknięte w twoim podbrzuszu trawię niczym głodna pajęczyca
popatrz, tak kończą się nasze światy
jedne nieprawdopodobniejsze od drugich
kiedy otworzę oczy, będzie znów padał deszcz
a przez okna tęsknić będą nasze dzieci
28.01.2012r., Rz.
Ustinja21, 4 kwietnia 2014
wykopali go z dnia na dzień
jakby spieszno im było odejść od mojego zdziwienia
co z tego że powiem
halo panowie ja jeszcze żyję
nie zamierzam się tam wprowadzać
oni wiedzą
nim przyjdzie wiosna
śmierć przyjdzie na czworakach jak pies
obwącha
poliże mnie po ręce
i rzuci się do szyi
zatoczę się
upadnę w ten dół
bez krzyku
nie zdążę nawet się wytłumaczyć
że ta śmierć była zmyślona
wiersze wykopią
ciało przemoknie
stuletnim deszczem
a matka moja
głośno zawoła
że Bóg się zemści
3.03.2014r., Rz.
Ustinja21, 16 maja 2014
Chopinowi
za Nokturn op. 9, nr 1, b-moll
płyniemy w połatanej łodzi
po kolejnych nokturnach
do kraju
co jeśli
zdołamy dopłynąć do brzegu
co jeśli wyjdziemy cali i zdrowi
bez ani jednej śmierci na pokładzie
jak to będzie wyglądać
czym przywitają nas w kraju
to już nie będzie to samo
zarzucą nam hańbę i zdradę
i podziurawią nam serca
powrotnymi biletami
a odchodząc precz zrozumiemy
symbole muszą być martwe
5.04.2014r., Rz.
Ustinja21, 11 października 2011
są anioły którym nie wolno wierzyć
w zasadzie para skrzydeł nic więcej
one pilnują niemych księżniczek
opatentowały nowy system cierpliwości
daleko od piór trzeciego świata
poznaj mnie ja jestem tą ciszą
którą brukowałaś swe zasrane piekło
są anioły którym nie wolno spać
zbyt wiele razy budziły się w połowie drogi
do domu
11.10.2011r., Rz.
Ustinja21, 7 października 2014
chciałam zaludnić nieco swoje życie
długopis się jednak wypisał
mama zaś mówiła
nie wymyślaj sobie przyjaciół
poszukaj serc które biją równie głośno jak twoje
tak oto wypluło mnie morze
mrucząc pod nosem przekleństwa
miałam przecież tak smacznie nie przeżyć
bo gdzieś nad taflą wyrosło drzewo
a z drzewa słońce
i słońce pękło
z pęknięć tych wylały się słodkie sny
o lepszym życiu
na tyle piękne bym im uwierzyła
22.05.2014r.,Rz.
Ustinja21, 12 stycznia 2014
posadziłam włosy w ziemi
może wyrośnie lina
żeby wspiąć się na wieżę
i zostać tam
do usranej śmierci
samotnie paląc
zachodzące listy
24.01.2013r., Rz.
Ustinja21, 11 października 2011
życie w takim miejscu wymaga koncentracji
spuść je z oka a wielbłąd i stado tłustych krów przejdą
przed twoim nosem w ucho
igielne którym cerujesz swoją
rzeczywistość.
to wszystko czym chciałam tu płakać,
jutro przyjdzie poważniejszy wiersz
i będzie załatany na cztery spusty.
teraz
jedz jabłuszko póki gorące
sumienie nie wypali ci pestek na czole.
uważaj pod nogami zabliźniło się człowieczeństwo.
patrz w serca pod wiatr i na oślep. za każdym razem w innym języku.
do utraty duszy.
18.08.2011r.
Ustinja21, 5 maja 2013
- Столько у тебя цветов, Оля! Точно сад пришел в комнату.
- Я люблю цветы. Мне кажется, они дольше и бережнее умеют хранить свет солнца.
«Песнь о жизни» Ольга Матюшина
смотри вниманительно на людей
у которых красные усталые глаза
скрываются в темных углах
слушая Брамса
нет у них спичек
зажигалок
продают мимозы
тихо бесшумно
боясь уколов роз или колыбельных
маковых красавиц
кто разбудит спящего
сном тяжелом сном несчастливом
бессонницы
в угрюмых гробах своих кровати
по ночам держат в руках
молчающие
лилии
5.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 8 grudnia 2011
czy teraz już mnie kochasz?
wygrało najbardziej trzeźwe
sumienie. paprotki usychały
z tęsknoty za wodą
którą chciałam zmyć wczoraj
twoją twarz z mojej.
niestety w niemalowane
nie każdy odpukuje
7.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 15 września 2011
a co jeśli wrócą
ci ze słońcem na sznurku
józef szare ma myśli i głębsze
cienie pod oczami
to mu dodaje tajemniczości i tragizmu
uwolnijcie mnie odbija się
od przerośniętych echem ścian
uwolnijcie na boga bracia moi
dnia siódmego przyszedł we śnie kain
i pozarzynał wszystkie krowy w ofierze
wszechmocnemu
a potem obudził go głód
15.09.2011r., Rz.
Ustinja21, 27 października 2011
pospadały z oczu wszystkie cegły
grubą nić przecięłaś dwa dni temu
a labirynt ogromny
zostałam w nim sama
gdzieś między liśćmi znajduję
gitarę i zeszyt
oddałaś duszę
diabłu który czyta każdą twoją łzę zachłystując się
własnym sumieniem
dość moja droga te wiersze są jakże obce
w każdym z nich o krok bliżej przeszłości
zapalniczka zacięła się
przestała mnie słuchać
ciche pętelki słów zawiązuję na każdym śnie
pismem węzełkowym
wiem że przeczytasz
oślepła z zimna
madonno
25.10.2011r., Rz.
Ustinja21, 22 maja 2012
Jeśli spotkasz śpiącego niewolnika, nie budź go. Może śni o wolności.
~ Władysław Grzeszczyk
pierwsza noc czuwania
wszedł do pustego pomieszczenia tam gdzie
stare światło
już zastygło w przerażeniu
pozwoli czy każe go nabić na pal
ręce trzęsą się w przerażeniu ryba nie zbawi
to chyba była pomyłka
jeśli straż zauważy ślady na śniegu
nie będzie ucieczki
*
kiedy matka zdradzała ojca po to aby przeżyć
na kniaziowskim łożu pokrytym potem nałożnic
modlił się świece skwierczały i czarne cienie
rosły na gołych ścianach
przedsen
wpadł prosto w jej ręce szybko mieliła w ustach słowa
dość nieskładnie nie rozumiał Mira spokojnie
za drzwiami musiał ktoś już czekać
otwarły się bezgłośne leżał znów na śniegu
Wielki Wóz zrobił rundę wokół okrwawionej głowy
dzwony
i nagle świt obił mu się o uszy
oczy sklejone krwią tak ciężko otworzyć
miał sen o ogromnych budowlach
zakończonych cebulą i bolesnym krzyżem
cebula mieniła się w zimowym słońcu
ten ścisk to kolejna fala głodu
druga noc czuwania
przecież przyszli już wiedzą kim jest
w nocy nie padało, przymarzł policzkiem do kamienia
kamień oderwał i czerwień znów pokryła twarz
a jednak cienie mniej straszne niż wczoraj
ktoś słucha modlitw lub przypadkiem przeżył
przypadkowo też przestał wierzyć w Dażboga
*
trzymaj pewnie ostrze
nie śpij, sen jest zdrajcą
naiwnych ludzi
*
to było zbyt proste, zbyt niedokładne
łatwa strata – zgubił nóż – ze strachu
głucha godzina marszczy się na palcach
powieki schodzą po schodach ze zmęczeniem
epitafium
matki nie było znalazł ją dzień później bez odzienia
i nadziei, konała na gumnie za obejściem kniazia
a jej oczy szukały Boga który ją opuścił
*
tak długo próbował się obudzić
28.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 19 sierpnia 2011
*
narysuj mi
milczenie którym nigdy
nie wrócisz
do tamtej daty
oślepłej i zimnej jak dłoń starca
bez domu
rodziny
z samotnością przekutą
na cztery strony świata
wyspą dla niepotrzebnych jesieni
13.02.2011r., Rz., Gr., 14.02.2011r., Rz., Gr., noc
Ustinja21, 21 maja 2012
jestem późnojesiennym poszukiwaczem dzieci
nie szczujcie mnie psami, mam bystre oko
na chwiejącym się balkonie dostrzegłam chłopca
i dziewczynkę – oboje patrzyli na mnie czarnymi oczyma.
złe to oczy urocze oczy
ale dom runie i zginą
szybciej więc
po spróchniałych schodach w górę
poczekaj, czemu piwnica i karabiny prosto w nas
wycelowane. czemu klitki małe. ścieki. żarówki
będzie przesłuchanie.
będzie rozstrzelanie.
brudnawe powietrze. obok rosło drzewo. i chmury ciężkie
jak ołów tłoczyły nad dachem.
*
dzieci cicho nucą straszne kołysanki o śpiących umarłych
co słyszą kroki pięć metrów pod ziemią.
21.05.2012r., Rz.
Ustinja21, 29 maja 2013
zagraj mi na strunach tęczy
ty przeklęty orfeuszu
przestań mazać się i klęczeć
już wystarczy, że ja muszę
zagraj, tak, bym zapomniała
gdzie mnie więzi śmierć uparta
prawa nie mam już do ciała
w twoich dźwiękach brzmi pogarda
graj, dopóki sen bezpłciowy
nie zasklepi ciężkich powiek
graj, bo nigdy spać nie mogę
graj, umieram tylko w słowie
graj, muzyka wskrzesi duszę
i wywiedzie mnie z pól mglistych
strasznie tutaj gardło suszy
i brakuje mi mych bliskich
graj, graj szybko, graj w amoku
bym z sadzawki nie czerpała
bym ci dotrzymała kroku
światło dziennie w czas ujrzała
tylko palców nie odrywaj
od siedmiostrunowej tęczy
nie oglądaj się do tyłu
choć cię będzie bardzo nęcić -
nie przestawaj grać, ja będę
tuż za tobą cicho stąpnać
choćby z przejęciem i lękiem
ty przez ramię nie spoglądaj
20.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 16 lutego 2012
ciemno tu, otwórz drzwi, medeo
parę roztopionych mitów nie wpłynie na twoją psychikę
myślę, że to pierwszy krąg piekła wydrapałaś z oczu
dzieciom kiedy jeszcze smacznie spały
smak miały zaiste wysublimowany – krwią chrześcijan
nie ochrzcisz
otwórz, kochana cóż z tego że zastygły nieme
twoja miłość jest twoim przekleństwem
ponoć to czego nie widać, nie boli tak bardzo
tylko nocą nie zamykaj drzwi bo znowu powrócą
tutaj na biurku kładę ci zeszyt i długopis
patrz na mnie kiedy mówię, tutaj wodę w misce
nie zamykaj drzwi
nie obgryzaj paznokci
radio nastaw sobie na ulubioną częstotliwość
i nie wywołuj już snu, otwórz oczy
przecież to nieprawda że istnieje bóg miłosierniejszy
od twojej nienawiści
2.02.2012r., Rz.
Ustinja21, 28 grudnia 2013
gdzieś tam wybuchło powstanie
o którym nikt już nie chce dzisiaj pamiętać
a ja dokarmiam oczy historią
dwudziestego siódmego grudnia wszyscy
krzyczeli po polsku że zardzewiały kajdany
można je śmiało przegryźć zębami
teraz jednak nawet słońce szybciej umarło
niechże będzie biało-czerwona
bo picie krwi by zapomnieć nie znieczula myśli
zamiast asfodeli wokół nagie drzewa
marzną i kruki wypatrują zmarłych
lepiej smakują przecież niż szczęśliwe zakończenie
28.12.2013r.,Rz.
Ustinja21, 12 września 2012
w szafach chowa się większość snów, zwłaszcza tych złych
wiem, mam taką
stoi na strychu, boi się ludzi (sumienny kamuflaż pająków)
za dnia korniki rozpruwają jej stare lata i toczą walkę z narnią
ale nocą szafa staje się groźna
wychodzą z niej małe demony, wpełzają do łóżka
zaglądają pod powieki i śmieją się szyderczo
a kiedy gitara zaczyna sprzęgać od mojego krzyku
księżyc zaś kurczyć się na liniach papilarnych
uciekają z lustra do lustra, przez szpary, zamki w drzwiach
schody, rozsypując piasek
potem oczy szczypią i stroją siną prozę
zabobonnie ułożonych kapci
12.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 11 października 2011
umieraj porządnie
nie do góry nogami
łatwo i na przekór
umieraj tak by cię zapamiętali
ot ona miała klasę
umarła młodo z ideami
i czystym spojrzeniem
nigdy prosto w oczy nigdy pod słońce
prawda boli i można oślepnąć
bez przyczyny i ze łzami
w uszach
4.02.2011r., J.P.
Ustinja21, 8 czerwca 2016
niczego nie powinnaś sobie ułatwiać
koniec z żaldupieniem
zostaw go na masce samochodu
pokazał ci przecież, że nie lubi samotnych pieszych
rano wypijesz kawę
rzucasz palenie, więc ręce precz od tytoniu
poszukasz pracy
pieniędzy
perspektyw
jak co dzień właściwie
jesteś tak bardzo przewidywalna
wieczorem
ach, wieczorem ulegniesz nałogowi
zaśmiecasz płuca, idiotko
bracia karamazow czytani po raz kolejny nie wypełnią tej pustki
mąż wysechł jak smutna pisanka
myśli rozpuściły się w alkoholu
to twoja wina, że przestał rozumieć kim dla niego jesteś
święta, lato, pusty fotel u dentysty, bo wciąż się boisz, głupia
i coraz więcej zmarszczek
i coraz mniej czasu
6.06.2016r., Rz.
Ustinja21, 5 września 2013
osiemnastego sierpnia dwa tysiące ósmego roku
to samo niebo co dzisiaj fruwało nade mną
z babiego lata tkałam wiersze o odejściach
wciąż parzą
na ścianie gobelin pokryty kurzem
wciąż obserwuje mnie tym jednym wypalonym okiem
teraz w kącie
schowana za gazetą
czytam o stuletnim ogłuszeniu
miasto nie trawi dźwięków
próżnia
wypluwa je deszcz do herbaty
od osiemnastego sierpnia dwa tysiące ósmego roku
nieprzerwanie krzyczę
i nikt mnie nie słyszy
18.08.2013r., Rz.
Ustinja21, 21 września 2011
zastanawiam się czasami jak mam cię przemilczeć
jesienią ponoć tęskni się najpiękniej. trochę niemożliwe
- wstaję, sięgam myślą pustej szklanki
czekam, aż dno się zapełni. na policzkach wyschło morze czerwone
przeszłaś z zamkniętymi oczami. nić była gruba i wełniana
musiała być też powrotna, bo wody niet
i mętne słońce za oknem stoi ością w gardle.
to już chyba trzynasty liść. oddycham zdrowiej
papierosy skończyły się w ostatnim śnie na jawie.
obok drepcze siostra
modli się po cichu bo bóg zmyślony że
aż wstyd się przyznać.
a ja luzuję różaniec na szyi, czasem głośniej go zawołam
wtedy kurczy się na krzyżyku i udaje martwego. on wie
chcę prosić o cieplejszą bezsenność.
dla siebie. dla ciebie, bo cisza. zamiast serca masz zegarek.
zapamiętana twarz.
chwytam w żagle wiatr i gwiazdy.
dopłynę ostatnim
zachodem.
2.09.2011r., Rz.
Ustinja21, 12 listopada 2017
kiedy wybieramy drogę i wstyd nam podnieść oczy
z ziemi, bo upadek był tak niski
odlicza się do trzech razy sztuka
potem do dwóch
potem zostaje tylko jedna sztuka i to w dodatku tragedia
nie ma końca, więc szepczemy, że to niemożliwe
robimy znak krzyża, czekając na wiosnę
lato, później jesień i gdy zima, milczymy, bo strasznie
chce nam się umrzeć, bo już nie pamiętamy jak pachnie
deszcz i to jest ta myśl, gdy zamykamy za sobą drzwi
choć skłamaliśmy im, że kiosk i paczka fajek
9.02.2017, Rz.
Ustinja21, 29 stycznia 2014
zapomniałam dośpiewać do końca naszą historię
urwana w połowie śni mi się po nocach
płacze, moczy się sfrustrowana
nie tak to miało wyglądać
dopisz mi jakieś szczęśliwe zakończenie
tak żebym nie musiała wydłubywać na siłę
księżyca i gwiazd z twoich wierszy
żebym zrozumiała, że nigdy nie będziesz już moja
27.11.2013r., Rz.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
1 czerwca 2024
NieobecnośćArsis
31 maja 2024
3205wiesiek
31 maja 2024
jednak magiasam53
30 maja 2024
3005wiesiek
30 maja 2024
Orzeźwienievioletta
29 maja 2024
2905wiesiek
28 maja 2024
w traumieYaro
28 maja 2024
2805wiesiek
28 maja 2024
Szalone dniMarek Gajowniczek
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53