Jarosław Trześniewski, 8 july 2013
nuty pęcznieją w księdze kołacząc do bram raju
głodnym aniołom ciasno w zakazanym mieście
sępy jednym staccatto korę z drzew pożerają
wąż czeka na uchodźców zanosi się na deszcz
dzban ucho nastawia nie słysząc śpiewu chóru
wyciąga długą szyję dosięgnąć pragnie gniazda
na trąbce Eustachiusz dmie niewidocznym chmurom
a niżej mu wtórują pies z mandoliną i małpa
co uciekła Breughlowii teraz się głośno śmieje
podobnie jak pelikan a może biała czapla
o jeden alt za daleko o jeden ton za wysoko
nie sięga wzrok tak nisko nie widać jednym okiem
jak pieką się na wolnym ogniu grillują bezustannie
fragment zebra Adama i jabłko pomarszczone
wewnątrz pulchnego kołacza O mamma mia ciabatta!
Jarosław Trześniewski, 27 april 2011
porzuciłeś kobietę pod złotym aniołem
w oberży za 40 euro nie wziąłeś zielonych
ręczników miała ciężki okres zaciskałeś
uda tamponem krew wylewała
jak men we frankfurcie nocą miesiąc w miesiąc
za klasztorną furtą gdzie stare ofelie
czeszą włosy zakonnic topią
habit w stawie łamiąc kość udową
nie grzesząc myślą mową uczynkiem
zadbawszy o wiatyk
porzuciłeś kobietę ad misericordiam
Jarosław Trześniewski, 25 july 2011
i znowu Michaił dzisiaj nie w humorze
biały marmur popękał w żyłkach pleśń i trawa
a od Ławry płaczliwie modlitwę zawodzi
Natalia Grigoriewna zła cerkiewna baba
Natalia Grigoriewna nie umie się modlić
od rana dzierga chustę rosyjskich baryszni
motek szarej siersti ukradnie pająkom
zaśnie szybko blokada znowu jej się przyśni
przyśni się jej blokada zlizywanie sopli
wycinanie drzew z parków i leżące stosy
ciał okrywanych szronem niewidzące oczy
pomarszczone dłonie starej Bereniki
stara Berenika odnajdzie grób Zinaidy
w zaułku po prawej długie leżą cienie
popękane od mrozu białe alabastry
z wykutym memento dzisiaj bez znaczenia
przechodniu co tu jesteś i teraz na zawsze
będziesz tutaj w gościach ale w swoim domu
wieczność jest krawędzią bo sylaba akcent
pada tu na końcu zaraz po przecinku
Jarosław Trześniewski, 26 september 2010
I.
Eugenika
Ionesco Mon Cher
Monsieur Godot
niech pan nie czeka
czas będzie tylko próbą
do wieczności
a na wyżynie śpiącej
Siedmiogrodu
nikt nie zapyta
o pańskie spóźnienie
widać jesteśmy
bardziej doskonali
chociaż spieszymy się
przeskakując stopnie
ewolucji dostajemy
wirtualnej zadyszki
i nasza świadomość
zdaje się być
nieobecnością
nieusprawiedliwioną
na lekcji historii
na lekcji języka
obcego
i dialektów rodzimych
widać jesteśmy
II.
Klon
Amicus: Veni Vidi Vici
listek na drzewie
pachnie zieleń
rozcapierzone palce
okaleczony liść
krew jest żywicą
stygnie stągiew
i miesza nagle
jak chorągwie
mnożące się
ego i ja
uwielokrotniony
powtórzony
to ja te cechy
nieuchwytne
ja przyjacielu
powtarzalny
sklonowany
embrionalny
drzewo pięciopalczaste
drzewo rozumne
las homoidalny
III.
I oto stała się jasność
dzień taki ciemny
sączy słońce zza chmur
jakie jeszcze nadejdą noce?
czas przez siebie pochłonięty
cmentarz stary klon
z czerwonych liści rozebrany
płyta kamienna
ciężko pochylona
dosięga ciemności
tak jasnej
wiekuistej
jak ten oto klon
tablica
kamienna tablica
pod tobą
bez napisu
Jarosław Trześniewski, 6 september 2011
trwa pojedynek na giełdzie .
ostatnie notowania - akcje poezji spadają ,prozy- rosną.
akcjonariusze
pozbywają się
starych pożółkłych tomików.
autograf Wierzyńskiego
z 1937 roku
nie przebije na giełdzie
listów Norwida.
ograniczając odpowiedzialność za słowo.
głos wolny wolność zabezpieczający
podlega egzekucji.
zamiast dywidendy słów
procentują podwójne
widzenia.
spółki zawiązują tajne porozumienia,
negocjacje na uwięzi języka
ratują brzmienie
głosek .
akcent pada na ostatnią
sylabę , ale od kiedy straże
wielu państw zwiększyły liczbę
wart i posterunków,
bessa i hossa nie istnieją.
może tylko w wieży Babel
na nowo mieszają się
języki
cętek jednodniówek.
Jarosław Trześniewski, 28 april 2011
porzuciłeś kobietę z upadłym aniołem
nie chciała wyjść za siebie bo ile
można płacić obolem wartym tynfa
parytetem złudzeń na moście i
pod mostem ponad rwącą rzeką
w niewoli awiniońskiej babilońskiej
nie była lilią dolin czy saronu różą
pot jej pachniał gorczycą i czosnkiem
niedźwiedzim była tylko menadą
o słowo za dużo
porzuciłeś kobietę ad solemnitatem
Jarosław Trześniewski, 12 june 2010
1. Austria felix (Salzburg 27 stycznia 1756 roku)
cmentarz Sankt Marx twój grób Wolfgangu
i tak nie jest twoim grobem zostałeś wrzucony w dół
razem z cała rzeszą pierwszą drugą trzecią
(dobrze leżeć z tłuszczą w dezynfekującym wapnie)
pogrzeb był III klasy oblałeś promocję grabarze tylko
rutynowo przeszkolili kolejnych nieboszczyków
po siedemnastu latach Konstancja nie mogła
odnaleźć miejsca pochówku i nie było pustych nocy
melomani nie wiedzą jak blisko z Salzburga do obozu
w Mauthausen gdzie spalono dziadka Jana
(urzędowa informacja zmarł 24 stycznia 1943 roku)
grano wtedy nieustanne Requiem
niewiele cię kosztowała
ostatnia wyprawka
2. czaszka (Wiedeń 6 grudnia 1991 roku)
pijąc aromatyczną herbatę w filiżance Rosenthala
w jednej z Wiener cafe zaraz po mszy w katedrze
świętego Szczepana(celebrował kardynał Groer)
tutejsi koneserzy muzyki dywagują - nie został otruty
przez Salieriego co z czaszką czy jest autentyczna
gdzie i jak ją znaleziono niewiarygodne okoliczności
odmieniają wciąż imiona Wolfgang Amadeusz
siedzą jedząc czekoladowe cukierki
z nugatowym nadzieniem w szeleszczącym sreberku
z twoją podobizną w peruce obsypanej cukrem pudrem
słodką muzyką w tle o smaku wyostrzającym zmysły
czaszko filiżanko Wiener Symphoniker orkiestro
nad pięknym modrym Dunajem
3.bombonierka MozartKugeln ( w supermarkecie Billa w Wagram 12 października 2009 roku)
rano kawa stygnie nie będzie sporu o identyfikację
twojej rzekomo czaszki Amadeuszu trzeba bić monety
kupować obligacje zaciągać kredyty od czasu do czasu
konsumować kanapki w sieci Trzesniewski
jeden Yorick wie gdzie twoja peruka i włos z głowy
nie spadnie w krotki zapis nutowy gdy grzechocze
pudło drogich czekoladek mających na opakowaniu
urwane staccato brakuje tylko ostrzeżenia
czym może grozić uzależnienie od zmysłów słuchu i smaku
delektujących się z walkmanem w uszach
w Gusen w kamieniołomach gdzie więźniowie
wraz ze swądem palonych ciał utrzymują równowagę
harmonii ciała i duszy
a błyszczące papierki MozartKugeln porywa wiatr
Jarosław Trześniewski, 20 august 2010
dla Madzi i Jacka
Ulica Egejska Pełno bladych dzieci
Winorośl pełznie długo do ósmego piętra
Przez szare skały bloków wspinaczka w atlasie
Mapa trochę zagmatwana Barwa nie pasuje
do nizin i do wyżyn Depresja zdumienia
poniżej poziomu morza Między beton zieleń
wpięta kanciastą linią Też nie oznaczona
Ulica Katalońska Z dziesiątego piętra
Magdalena z Jackiem machają rękami
Będziemy pili wino z słońcem Barcelony
Nie szkodzi że jest ono z sąsiedniej Walencji
Tylko szklankę popychasz w rubinowy więcierz
Ten balkon to nasz yacht W stronę Balearów
Magdalena chce płynąć Jacek trzyma ster
Nie ucieknie nam pejzaż Zdążymy okrężnie
Przez bibliotek cieśniny w jakąś białą księgę
dopłynąć Sącząc wino o spokojnym zmierzchu
Bedeker kolorowo wytrząsa w pośpiechu
oferty Katalonii - Niedaleko wszędzie
Między Marsylską w stronę Korsykańskiej
statki na Bonifacio biorą nagły skręt
Wracasz liściem geranium W zapachu lawendy
Magdalena w mantylce gotuje kolację
a Jacek mocno stuka w cyryliczny klawisz
Tłumaczy trochę dłużej Zaraz szybko skończę
Nad nami jest Hiszpania z twierdzami Grenady
wplątana w złym pośpiechu w werset arabeski
Obok tu jest pracownia Nieznany artysta
suszy płótna wilgotne od łzawiących farb
Dźwięk klucza do suszarni słoneczną symfonią
przekrada się gdy mocny napar nocy
zalewa światło Już kluczą niespokojnie drzwi
Nad oknem strzęp zerwanej - powiewa - zasłony
Magdalena zapala jasne główki świec
I skwierczy granatowy wieczorowy mankiet
u Jacka gdy czytać po hiszpańsku -
wiersze - zaczynamy
lipiec 1984
Jarosław Trześniewski, 14 february 2012
pomarańczowe słońce topi się pod Ostródą
wyboista ulica po trzykroć przecina kolejowe tory
wzdłuż niezamarzniętej Drwęcy za długo
diament tnie jezioro i kanał naprzemianległy
cyranki cyraneczki kręcą się ospale
śnieżna ściana mostu nie sięga dosięgniesz
wertykalnej brzozy w padającym mroku
nowym akordem co okrąży ziemię wokól jałowca
ukłucie będzie krótkie nie zostawi śladu
lodowiec się tu cofnie zimno jęzor pożre
zostanie tylko chwila-absorpcja krajobrazu
Gdańsk-Ostróda 05.02.2012
Jarosław Trześniewski, 30 december 2010
dwa słońca świecą i księżyce
fiordy zamarzły psy pędzą w zaprzęgu
odwieczne zimno skórę fok hartuje
(a Eskimosi będą mieli łój)
niedźwiedź polarny pomrukuje groźnie
pękają lody i wszystko przesuną
grunt tu niestały i bardzo niepewny
(a Eskimosi piją tran na zdrowie)
w kurtce z polaru (zgubił ją Amundsen)
jakis tubylec nie zawoła Yeti
od śniegu światło bokiem się odbiło
(niestrawny ten tort lodowy z kremem)
A Eskimosi smarują policzki
i nic po tobie Wiedeński Sacherze
lodowacieje wiśnia i morela
Jarosław Trześniewski, 28 july 2011
a jednak odszedłeś książę
w niestatecznym wieku
wieku zdrad i klęsk
wygnania z oblężonych miast
i nie przywołasz nowych mitów
dokąd zamierzasz tylko sam
tam nic nie znaczy dotyk ręką
przestrzeń wieczności nie zdobywa
za siódmą bramą nie ma bram
(dopóki niebo nie otworzy
zamków w niebieskim przewodniku
firmament będzie twardo stał)
w powietrzu pełniej oczyszczenie
(po burzy łatwy nastał spokój)
w powietrzu pełniej już jesteśmy
gotowi oddech w pełnym mroku
odchodzisz książę nie odchodzi
słowo co będzie ostateczne
kiedy umiera tylko ciało
a duch jest zawsze nieobecny
odchodzisz książę noc już śpi
i dzień nastanie to już wieczność
odchodzisz książę właśnie dziś
kiedy Fortynbras płakać przestał
28/29 lipca 1998 roku
Jarosław Trześniewski, 23 february 2014
sonata kijowska
zofio święta nieświęta sobór kłujesz dzidą
niebo ciemne od dymu bruk jest wszystkimi
kreszczatik choruje na szkarlatynę
galina z jenakijewa pisze do górników
dym nad miastem przerywa odliczanie zabitych
świece palą nad brzegami dniestru dniepru
prypeci wzdłuż rzek na skraju polegli w jeden dzień
za daleko od wód na tarasie przekraczają brzegi
samostijna babuszka z cerkwii antonina
lat sześćdziesiąt dwa z chustą na barykadzie
krew nie krewny keczupu i kula prawdziwa
a galina z jenakijewa intonuje akatyst
panichid juz nie starcza ani trumien dla
młodzianków z winnicy kamieńca zaporoża
pomarańcze przegniłe wysypują ze skrzynek
galina z jenakijewa apfelsinów nie kupuje
Jarosław Trześniewski, 6 september 2010
To nie ta wersja zdarzeń
Przedmioty Nie to tło
Ten dom nie zamykany
I zakurzony kąt
To nie ta ściana Ten mur
Więzienne kraty Nie
i ciała płaski ból
i przechodzący dreszcz
To nie ta Moskwa moja
To nie ten zwykły Kreml
To nie jest ta gorączka
Ani walenie w ścianę
To nie jest To możliwe
To wszystko prawda kłamstwa
Tak to ja uczyniłem
Plunąłem w ślepia gwiazdy
To nie ta wersja zeznań
To nie mój głos Ten głos
Nie ja Osip Mandelsztam
nie ja a obcy ktoś
Jarosław Trześniewski, 18 june 2010
jak martwo wyglądają
urokliwe uliczki Heiligenstadt
(dzisiaj dzielnica Wiednia)
nie przypominają tamtych
kiedy terkoczącą dryndą
powracał z miasta o zmroku
bruk potęgował stukot końskich kopyt
i obolały drżąc z zimna
myślał całą drogę w którym miejscu
dać wejście chóru w którym
oddać mocz bo pęcherz cisnął
po cienkuszu zbyt wytrawnym
Karol znowu przegrał u szulera
i trzeba płacić jego długi
i cóż ze moją mszę D-dur
siedmiu subskrybentów wykupiło
(prędzej zamówią za mnie mszę )
a książę Golicyn ten przewrotny Rosjanin
śmiał zamówić 3 kwartety
nic nie zapłaciwszy !
dobrze ze tutaj powietrze
czyste lżej oddychać
zaraz wyjdzie na spacer
musi tylko wziąć kajet
z obawą wychodzi
co będzie gdy trafi
na kogoś kto nie umie pisać
jak się z nim porozumie
nie umie odczytywać z ust
a może to tylko
takie wrażenie
Jarosław Trześniewski, 14 april 2011
1.
Bela Szwarc leży w trumnie
w miłosnym uścisku z Hansem Arpem
rozprawia o dadaizmie i żydowskich mistykach
jest nienasycona rzuca poduszką
trafia prosto w sedes Duchampa
2.
z Olkiem Herzem lubi słuchać Kiepury
(wszak ziomek z Sosnowca)
co noc zrzuca jedwabną halkę
i za belą adamaszkowej pościeli usiłuje
wyegzekwować małżeńską powinność
niestety amplituda herców nie drga
unisono przez posłańca wysyła
list rozwodowy
3.
Stasiowi opowiada o dziadkach
Izucherze Szwarcu ze Zgierza i Abrahamie
co miał aptekę w Mławie vis a vis ratusza
o pryszczatym kuzynie Fredku Lampie
potem naga pozuje do portretu
w kilka lat później ucieknie
z warszawskiego getta do lasu
zabierając tylko czajnik i fałszywy ausweis
4.
Czajka tu Czajka spotkamy się
o siódmej wieczorem po wojnie
jako kapitan UB będzie szukać
obrazów Matisse’a
z przedwojennej kolekcji Gelbardów
przypadkowo odnajdzie zrabowane
przez Niemców obrazy Matejki
5.
nie skończy na Pieśni z przedmową Broniewskiego
wylansuje polskiego Celnika Rousseau
liryczne tête-à-tête w Buenos Aires
z Witoldem G. stanie sie przedmiotem
rozważań odnośnie zmiany orientacji
znanego pisarza niektórzy
będą w niej widzieć żonę gnoma
potajemnie propagującą syjonizm
6.
dzisiaj jej teczka (podobnie jak Wiery Gran)
w IPN więcej waży niż
dzieła Lenina
*(Izabela Szwarc I voto Herz II voto Gelbard III voto Stachowicz)
Jarosław Trześniewski, 11 march 2011
są takie a może ich nie ma
plaże rajskie gdzie fale wysokie
podniosą się nagle i wszystko
spiętrzą gotowe nanieść gęsty
muł zbity w bezkształtną masę
będzie wapno gaszone dół sypany
prędko ciała lotne nielotne
wszędzie i nie wszędzie
tylko zdążyć wysłać jeszcze póki co
pocztówkę gdzie niebo zlewa się
z niebem a laguny z pióropuszami
palemek dadzą tło folderom
dopóki można przed nastaniem zmroku
zbierać muszle na piasku już bez szumu
w uszach i resztki koralowców
nie kalecząc stóp nie zostawić śladu
nic więcej nic więcej
Jarosław Trześniewski, 10 march 2011
lekka nie ma lęku
wysokości
zmieszana z powietrzem
skroplona wodą
popiół
glina
w rękach rzeźbiarza
urna na całopalenie
Jarosław Trześniewski, 11 august 2010
zdaje się że jeszcze słychać
pomruk bombowców
hrabina Cosel przymierza
kolejny szmaragdowy naszyjnik
kamienie w gablocie drżą
(w sztucznym świetle widać
cień dawno umarłej
kochanki króla)
lecą szyby z okien i witraże
w katedrze drezdeńskiej
w całej Saksonii trwa wielka msza
h- moll Jana Sebastiana Bacha
alarm dziś ledwo słyszalny
gdy wszystko płonie
noc z 13 na 14 lutego 1945 roku
jasno jak w dzień a sklepienie
unosi cały Zwinger
na dywanie Aladyna
w rok 1978 zaraz po konklawe
nie widać błysku flesza ruskiej zorki
klisza orwo nie oddaje pełni koloru
jeszcze nie te piksele ani czułość
trwa migotanie przedsionków
w pruskiej kamerze
Jarosław Trześniewski, 18 august 2010
W maju poeci umierają
Wiatr potrąca zielone liście
Nowy tom wierszy nienapisanych
wydaje Ci się kartką czystą
Czystość wieczności
ciszę barwi
głosem anielskich
bezimiennych chórów
Nienasycone jest milczenie
słowników i słowików
Nie dotkniesz już
tych szkieł zaparowanych
ani okularów w rogowej oprawie
ani książek w celofanie ciszy
Szelest kartek Z oddechu wiersza
odziera i jak zawsze- bez słów
gdy w kościele dominikanów
u świętego Jacka
mówią o Annie prorokini
Stojąca obok Ryszarda Hanin
siąka nosem Nie wstydzi się i płacze
Z Talmudu wysypują się płatki
zasuszonych frezji
I umilkł dzwonek
w drzwiach mieszkania na Joteyki
Jarosław Trześniewski, 25 august 2010
"niebo gwiaździste nade mną
prawo moralne we mnie"I.Kant
1.
incognito odchodzi
pod pachą niesie
małą trumienkę
futerał swojego ciała
zostawia list
zastawny
w recepcji hotelu
którego nikt nie odbiera
zostawia ślad
postrzępioną gazetę
z nekrologiem na ostatniej
stronie
2.
incognito odchodzi
obywatel kraju
syn (lub córka)
zamieszkały(a) wszędzie
znaków szczególnych nie brak
trwa identyfikacja
podczas ceremonii nadania
honorowego obywatelstwa
żywych
3.
incognito wzrusza
ramionami nie wspomina
świata nie z tego świata
bycie w niebycie
bez miejsca
tożsamości
poza ziemią
nad głową
Jarosław Trześniewski, 15 september 2010
Tryptyk dla M.(arata)
1. ab ovo
Trójkąt bermudzki jest dziś czworokątem
w zapiskach okrętowych brak kałamarnic
gdy dryfujemy ku nieistniejącym brzegom
rozbijając się na mieliźnie słów
stawiamy chwiejne kroki na nieznanych lądach
widząc siny horyzont nagły szkwał
niczego nie odbierze
syrenom
2. ars longa vitae brevis
Nauzykai nie słuchaj zatkaj szybko uszy
cyklon B jak cyklop oko gdy tajfuny
biorą w posiadanie zależne powietrze
wykrzycz akt zgonu mewy kiedy płetwal
błękitny nie dopłynie do cieśniny
i metan na dłuższą metę pochłonie
wielką plamę ropy
3 .tertium datur
księga wieczysta morza Sargassowego tonie
niewykreślone są służebności drogi koniecznej
zaginionych statków bez jurysprudencji
gdzie konosamenty ? okrętowy rejestr ?
nie słychać wołania majtka
ziemia jest płaska
u stóp nie zazgrzyta
żółty piasek
Jarosław Trześniewski, 2 october 2011
czarny kot się modli prosto w ciebie patrzy
złotym okiem przeciąga grzbiet do zdjęcia
z krzyża takiej ikony Rublow by się nie wstydził
wschodzi słońce nie dalej za blisko poczęcie
dotyka pręgą chmur w podszewce nocy
na parapecie coraz bliżej dotyk Ozyrysa
rudy pająk nić wije brabancko a od rosy
miękka jest ciemność gnie i trwa
na wysokości Pan nic nie ujmując
kotu pająkowi nie modląc się wcale
daje znak przymierza a eolska harfa
zagra albo i nie zagra
Jarosław Trześniewski, 6 july 2011
Nie wiesz jak ciszę się kosztuje
I jak długo rozbiera Nieci
Te rozmazane partytury
Przenikająca biała masa
Nie wiesz Nie jesteś koneserem
Nie rzucasz cieni w smugę całą
Nie umiesz doznać wyzwolenia
Ani pogrążyć się w tę białość
Nie wiesz jak długo płytki księżyc
Będzie poetów oszukiwał
I nieustannie dotąd nęcił
Słowo wśród nowych poszukiwań
Nie wiesz jak długo jesteś światłem
Które zagasło w naszych śpiewach
A oczy mówią Jesteś zawsze
Jak psalm Milczący Ziarno gniewu
Nie wiesz jak ciszę się kosztuje
Należy szczyptę wziąć na język
Ciemność rozdzierać Rozsypując
Piasek na gorzką głuchość wierszy
21.09.1983
Jarosław Trześniewski, 12 june 2010
spacerując późnym wieczorem po Heilligenstadt
perypatetycy i amatorzy tutejszego wina
głośno dyskutują z Herr Karlem E.
o jakości aparatów słuchowych
Starkey zdaje się lepszy i wyrazistszy
niż firmy Oticon większość woli Phonaka
którą firmę wolałby dzisiaj Ludwig nie w pełni
ogłuchły czy napisałby jeszcze dziesiątą
a może i jedenastą symfonię czy
Oda do smutku byłaby bardziej adekwatna
(bo z czego się cieszyć bogów nie ma
a wszystko da się racjonalnie wyjaśnić)
co sądzić o implantach i co by było gdyby
miał wszczepiony nucleus freedom
czy jego muzyka stałaby się metaliczna
i czy słyszałby lepiej wysokie dźwięki
niż niskie szmery gdy trzymał w ustach
drewnianą pałeczkę by słyszeć zębami
jak kość o kości uderza i wibruje pudło
fortepianu czy nosiłby w małżowinie
usznej muszelkę czy gumową wkładkę
zbyt miękką i czy nie uszkodziłaby odlewu
maski pośmiertnej a z wysokiego czoła
nie kapałby pot niwecząc kolejny
zapis eroiki bądź sonaty kreutzerowskiej
rozmazując nuty pieszcząc niedoszłą
symfonię ciężkim metalem gdy brzęk talerzy
tłucze się w czaszce a bębenki pękają
jak baloniki nadmuchiwane na specjalne
okazje festyny degustacje win i festiwale
jarmarki wyprzedaże przeceny płyt
granitowych i dvd z zapisem czystszym
od prawykonania śpiewem zagłuszanym
w stygnącym powietrzu by odejść od
zmysłów od zapachu od barw słuch
umiera na końcu a w życiu jest martwo
co wezmą pod uwagę producenci aparatów
słuchowych i implantów żeby grzeczną ciszę
ożywić bateriami alkalicznymi wymienianymi
co chwila w lombardzie i nazwać po imieniu
zbeethovenić zludwigować
Jarosław Trześniewski, 4 july 2010
Karolowi
Pjusowi Nowakowskiemu
Karolu to zaczyna się
tak:
tracisz jeden ze
zmysłów
i nie możesz zaśpiewać
widzisz we śnie
czarnego bernardyna
liżącego skaleczoną łapę
połączenie kostne bardzo wąskie
urywa się kontakt
Life after Deaf
włączasz singel
rapu czy rap singla?
życie po życiu
znaczy głucho
można tłuc ściany
i wszystko i nie wszystko
kolebaniem bez
równowagi
prawą i lewą stroną
jak odpryśnięty tynk
jedna chwila
nie czujesz drgań
i nie słyszysz skomlenia psa
ale znowu śpiewasz
o powstańcach warszawskich
z Instytutu Głuchoniemych
na placu Trzech Krzyży niosących
amunicję pierzchających w miejsca
gdzie nie trafiały bomby
i trafiasz
w punkt
Jarosław Trześniewski, 16 march 2011
a jeśli gdzieś są jeszcze lekcje geografii
uczniowie bedą się przedzierać przez zasieki
kordony granice nazw zatartych nieistniejących miast
wyschłych rzek i nerwami strumyków wypulsują
słabe tętno morza może tę ziemię nazwą ameryką
albo eurazją będą importowali egzotyczne brzmienia
słyszane po raz pierwszy a potem w atlasach
zielone depresje pasą baranki wzgórz
w poziomicach bez skali oddalenia od siebie
i tak się wspinają codziennie na szczyty
które z czasem zdobędą albo nigdy ale zawsze
zobaczą zatarte symbole nic nie znaczące
bo wszystko
wszystko to terra incognita
A to nagranie Wandy:)
http://www.supershare.pl/?d=7782B29D2
Jarosław Trześniewski, 8 september 2014
ewenkowie nadchodzą
drżą namioty. latarki, sznury i szpadle .ćmy kobaltowe.
ultrafiolet zlizany .promieni wariant zerowy
dręczy cienie na ścianie. z bali sosnowych
drewno do kominka skwierczy. polano.
kot czarny jak noc przebiegł, wpada w wąwóz
nad jeziorem. jęzory mgły.
ewenkowie nadeszli.
ewenkowie przygotowują ewakuację
dogasa ognisko .pieczona łapka wiewiórki
i sos z purchawki olbrzymiej. jeże jak krety kopią
atomowe schrony. zmechacone swetry, popiół
niebo całe w pręgach ; deszcz ,leszcz i głos
w żebrach .skwierczą żeberka. zebrano
chrust .zimno nadchodzi .jakucja jak łucja
z lammermoor .plamy ze słońca są.
odwrót.
drugie nadejście ewenków
lato się spełnia .warstwy ebonitu ,tanki.
gąsienice czołgają się. norma jean
goli podbrzusze. arthur miller pisze
kolejną powieść. tafla wód
pomarszczona .w samo południe
akwamarynowe żuki toczą kulki
gnoju. niebo ciemnieje. trzciny myślą.
wiatr czuje miętę.
czuwasze czuwają .ich dialekt nie
zawiera miękkich samogłosek. czukcza
czeka na świt.
lato się spełnia.
ewenkowie odsłaniają ołtarz ofiarny
ważka atamani. na migi. w górze
śmiga helikopter sanitarny.
ewakuacja jezior. eksterminacja lasów.
zgrzybiałe grzyby. pogrom krewetek.
topnieje lód grenlandzki.
topnieją ewenkowie.
tąpnięcie. grążele opanowują nowe
terytoria. kormoran śledzi ławice.
karpie, sieje i sielawy występują
z wód.
wszystko w najlepszym gatunku.
ewenkowie nadpływają na łodziach
zakładają miasta. lokują na prawie
magdeburskim. budują zamki.
opatentowane, przeciwwłamaniowe.
zakładają dynastie przekazując gen hemofilii
inaczej nie byliby ewenkami.
wiedzą, że nie są żadnym
rozwiązaniem. biorą w jasyr kobiety.
produkują wędki i siatki na motyle.
dzieci eweńskie są rumiane i pyzate,
piszą na skórach
traktaty i historyjki o zaginionych
narodach.
eweńskość to połowy
na lodowatym oceanie
i wieczna
zmarzlina.
ewenkowie odnajdują kamień filozoficzny
może to był odprysk meteorytu
tunguskiego. szaman odprawi obrzędy.
wezwie duchy przodków.
podpali wody ogniste
gennadij ajgi opisze zwyczajnie
kobiety eweńskie
z namaszczeniem napełnią mlekiem miseczki
będą karmić węże i renifery
znaki runiczne słaniać się będą.
ewenkowie dzwonią do drzwi i ogłaszają koniec świata
brakuje mocy. kilowaty i megawaty.
młoda komiwojażerka pożąda
rachunków za prąd .faza pierwsza
i faza druga.
na(d)ciągają faktury.
cyfry sylabotoniczne.
gazetki ze strażnicy,
foldery reklamowe
bez okazji okazyjne
wyprzedaże
Jarosław Trześniewski, 21 december 2012
Czekoladki z Mozartem (Mozartkugeln 3)
Jerzemu Beniaminowi Zimnemu
na końcu świata Salzburg zaraz za autostradą
obóz cygański stacja benzynowa Shella
zmarznięty Dunaj skrzypi grudniowy śnieg
psy ujadają bezgłośnie z daleka światła Krems
und Stein gdzie morelowe nalewki łączą
obce sobie miasta z bezimiennymi rzekami
nad Narwią Wkrą i Wartą – wspominać nie warto
gnostycznych marcepanów złoconych pudełek
z kokardką gdy wręczasz bezdomnym w dzień
nienarodzenia ze zgniecionym konterfektem
muzyka en face w przekrzywionej peruce
co dodaje smaku niechcący strzepując
cukier puder na wanilinowy śnieg
w zapisie ponad fugą sonatą kantatą
eheu! eheu! eheu! eheu!
Jarosław Trześniewski, 25 june 2010
Listy dla Josifa Brodskiego
List I.
Josif jeszcze raz dziękuję Ci za „ Divertimento litewskie”
u mnie wszystko po staremu
Mickiewicz smutny
chandra przechodzi
piszę nowe wiersze
słucham Edyty Piechy „Ogromne niebo”
dzisiaj 27.01.2002
dzisiaj twoja rocznica
odpuść drugie podejście wiersza
List II
Musorgskiego koncert
wiatr za oknem
ciemne karty partytur porywa
od skrzypiec jęk zawodzi
wiosna jak zwykle późna
nie przychodzi
zima trwa
śniegiem wszystko okrywa
Musorgskiego koncert
pierwsza strona
spóźnione pączkowanie drzew
kroki niepewne
w którąkolwiek stronę
biegniesz
z tomikiem wierszy Donne’a
pod pachą
angielską koniugację
powtarzając
przez roztargnienie nie
wysyłasz listu
wiesz że adresat i tak
nie przeczyta
każdego dnia nauka języka
zeby się pozbyć
mówienia do siebie
podobno modna teraz
koniugacja
brzmienia mutantów mutatis mutandis
z głosów poza chmurą fal jonowych
z włosów poza chmurą wzgórz
łonowych
z dźwięku cyrylicy wdzięku
głagolicy
List III
jak trudno
być nauczycielem
języków
w Paryżu kiedy trwa
codzienny ceremoniał
ranne smarowanie bagietki
i popijanie kawy
czytanie gazet
parę zdawkowych zdań z
konsjerżką
westchnie : Hospodi pomiłuj
poniesie głos powtórzonym echem
i zabrzmi w slangu niewolników
(francuskie esclave)
wtedy w ogromnym pośpiechu
bezpieczny
powtarzać zaczniesz
w twej rosyjskiej składni
nie wiedząc jeszcze że język
dźwięk oszukuje
modulując słowa
ucichłej piesni
póki trwa rozmowa
poza kontrolą przenikalnych granic
zdążymy donieść
by cało pieśń uszła
głoska zatarta
posiniałe usta
mowa jej śpiewność
nadaje znaczenie
niesłyszalnym prawosławnym chórom
jak wtedy nad Bałtykiem w
Połądze
mewa musnęła rękę
w której ściskałeś bursztyn
pocierany wcześniej
tak by przylgnęły kawałki
papieru
swym przyciąganiem
odpryskiem poezji
List IV
i niebo trwało niebo tak ogromne
Ogromnoje niebo dla dwaich
Ogromnoje niebo dla dwaich
Ogromnoje niebo
niebo tak ogromne
niebo jedno z dwojga
niebo przyciszone
w nieustającej transmisji
koncertu
Musorgskiego
fragment nie słuchany
jak teraz
Jarosław Trześniewski, 27 july 2010
wąwóz Kiełpiński
w czas burzy
jak rzeka wypłukuje
cały less do jeziora
i piasek
tworzy nową plażę
muszle
nieprzyzwoicie
rozwarte lśnią
macicą perłową
idziemy polem saren
borem lasem
popatrz:
jelonek biegnie
do wodopoju
ugasić pragnienie
mały jeż też chce pić
rozdziawia pyszczek
woda z ogrodowego
węża
dobrym ćwiczeniem
połowów in spe
dęby dębieją
buki buczą
graby grabieją
lipy bez lipy
huczą
sarno
nie biegnij
zapis czas
kończyć
sarno
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 may 2024
....wiesiek
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
1705wiesiek
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma