Istar | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (84) Forum (3) Poezja (425) Proza (10) Grafika (3) Pocztówka poetycka (17) Dziennik (159) |
Istar, 12 lipca 2021
Ostatni wiersz chłonie wilgoć. Postarza.
Nie ma dźwięków, zapachu. Nie ma.
Wyobraża się i ucieleśnia. Dotyka.
Jest w nim chwila obłędu. Poniewiera.
Z odkryć smakuje jak coś pierwszego.
Mijam dom, pusty tramwaj,
w parku zatrzymuje mnie tęsknota.
Węszę jak pies za człowiekiem,
jak dziewczynka za zapałkami.
Łamie mnie ta cisza.
Czy można tak wybrzmieć
rozbić i nikogo nie skaleczyć.
Już jesień. Zawsze była.
Istar, 11 lipca 2021
moja córka ma oczy jak kamienie ze skał
wnętrzności mrużą się kiedy na powieki skrapla
mój smutek. drzewo znajome, idzie się przywitać
wtedy te oczy jak kamienie wypłukują rzęsę. trudno mi
objąć ich razem, też chciałabym popłynąć siłą
w jej wątłe czucie. chmurzą się nad nami inne,
nie sposób wydrzeć się z objęć. oderwane od ziemi,
karmią nas motyle, przeczuciem, że wszystko ma koniec.
idzie powoli, każdy krok którym się cieszy zatrzymuje.
ile jeszcze westchnień i bezsilności rozliczy.
szastam dobrem, ale w oczach jak kamienie
jestem ziarenkiem. mądry ptak. odlatuje
chociaż jeszcze przed chwilą tu siedział.
mijają nas wszystkie drzewa mrówki
i liście wiatr przepuścił. tulę się do jej ramienia
jestem przez te kamienie.
zamknęła już wszystkie drzwi i okna
z żadnej szczeliny nie wydostanie się ogień
żadna najmniejsza nie przepuści wody
to co płonęło, dogasa
to co zalało
suszę w słońcu
ona nie wychodzi
Istar, 9 lipca 2021
dobrze by mi było pobyć
leśnym mchem, ptakiem przefrunąć
nie wzdrygać się od deszczu
posłuchać burzę
przemyć oczy żółtym rumiankiem
odbić od ziemi lichą łodygą
być choć powidokiem
najczulszym dotykiem
mgły
o ciepłej skórze poranka
poczuć, że tak wolno kochać
jak tylko się umie
Istar, 27 czerwca 2021
Musiałem wyjść po cichu,
nie zatrzaskując drzwi.
Żebyś chciała zostać.
Z butami za pazuchą, nad schodami
żebym nie słyszała, jak żali się dom.
Biegłem. Pociągi nie czekają,
nie żal im pustych miejsc.
Zdążyłem przeczytać twój wiersz.
Zanim straci ważność w innym miejscu.
Wiem co powiesz.
Że my, to tylko wrażenie, poza nim
wszystko jest.
Istar, 15 czerwca 2021
Gdyby cię nie było
ciemność powlekałaby życie
wypisane ptasim piórem.
Z wyobraźni ojca,
który przepił pępowinę - jedyne
co łączyło mnie z matką.
Zrobię to -
wystarczy zapłakać,
skulić się w fotelu.
Tylko do niego wracam.
Jesteś moim jedynym słońcem.
Nie można być dalej.
Istar, 14 czerwca 2021
Nie masz pewności czy wrócę
po garść rodzynek w czekoladzie
poranny dreszcz, że wciąż żyję
i że to moje życie.
Będę tęsknić za tobą
choć nigdy nie miałam pewności
czy byłeś im dłużej czekałam
czy słowom zabrakło cierpliwości.
Istar, 27 kwietnia 2021
Przejdziemy tę wiosnę
Każdą gorączkę
Będzie padać pogodnie
burzyć się będzie
Nic nam się nie należy
Nie ma czego przekładać
Umawiać na jutro
Czytać rozkłady, żeby spóźnione
były tylko pociągi
Różne mamy strony księżyca
Po twojej gwiazdy się mnożą
u mnie długie szyje latarni -
nawet one - nie patrzą na drogę
Już się nie wybieram
Odłożę sukienkę
Niech wróci do wierszy
W których pierwsza
była przed tobą.
Odwracam się do świtu
jak dziecko
wciąż boję się
ciemności
Istar, 26 kwietnia 2021
Jestem w twoim miejscu, wszystko tu nieskończone.
Godzisz się by namiętność przechodziła nam jak ból głowy.
Minę ci i ty miniesz, zdmuchniesz to, ktoś po nas zatrze
wszystkie pierwsze kroki, a przecież byliśmy ostatni dla siebie.
Chcę się kiedyś obudzić obok ciebie, ze wszystkich złych nocy.
Istar, 22 kwietnia 2021
Nie ma tabletki na smutek,
na niefizyczny ból serca.
Na to, że nie można się przytulić.
Na niedocenienie, wzgardę.
Nie ma tabletki.
Wiem, że mówią inaczej.
Połknij. Będziesz szczęśliwa.
To nie działa w pustce.
Nikt nie pilnuje smutnych ludzi
by nie przedawkowali szczęścia.
Tak się umiera.
Istar, 10 kwietnia 2021
kiedy rozmowa schodzi na moje usta
mówisz kocham cię nie dając nic
w zamian żeby mnie usłyszeć
dźwięki, wszystkie naraz
są bliższe jak pocałunki, wierzch dłoni
kiedy dotykasz zupełnie inną
nie zmieniajmy nic, nie umawiajmy spotkań
może to wiatr zdmuchnąć
porwać uniesienie
nikomu nie powiem
Istar, 8 kwietnia 2021
To nie musi być lato, ani historia, która kończy się dobrze.
chociaż trwa w ciemności, a narrator krztusi się lękiem
czy można porzucić w obawie przed pięknem.
tam jeszcze grają, lecz to tu jest głośniej.
tańczą, ale to nam bije serce. jeszcze
planujemy przyszłość.
Istar, 2 kwietnia 2021
Jakie to trudne nic nie wiedzieć,
albo niewiele.
I z tego ubrać się w sukienkę,
zaróżowić usta,
ukryć pragnienie pod zapachem perfum.
Może to będzie wiosną,
albo latem, kiedy cieplej
- z dala wtedy nie czuć
chłodem tęsknoty tulonego ciała.
Jestem twoim kolorem,
ulubionym wierszem,
ze mną usypiasz.
Tylko jeden księżyc
nas dzieli. Ale gwiazd milion.
I to, że nie wiem.
Istar, 28 marca 2021
biegnę, żeby do ciebie napisać
wielką literą, żalem, niemożnością
wiedziałabyś co robić kiedy gubię się
z kimś obcym
z każdej bramy chcą mnie wyłowić ręce
melancholijne parasole zasłaniają okna
lampy patrzą w stronę nieba
gasząc drogę
mówiłaś, że przy torach nie słychać,
a tak, płoszę ptaki,
mogą mieć mi za złe przekleństwa.
może to wiosna, ale ptaków tu nie ma
jeszcze drzewa nie odrosły po zimie
widać to, co się już nie zmieni po nas
na zawsze
Istar, 27 marca 2021
nie czyta cudzych pamiętników
nie zagląda do szuflad pod biurkiem
nie otwiera puszek po czekoladkach
- choćby największą miała ochotę
przekonać się czy są puste
nie obchodzą jej wiersze
nawet jeśli już je słyszała
recytowane przez osoby wielkie
czyniące z poety największego drania
bez skrupułów skreśla wizytę u lekarza
zdmuchuje z szafki kartkę z notatnika
na której ktoś zapisał ku pamięci
że w jakąś niedzielę czeka ważna sprawa
puszcza psa samopas, a kota zostawia
bo kocia samotność z natury jest dana
rodzicom pod nieobecność ukochanych dzieci
wplata w ogród kwiaty, zwiędłe, jak złe wieści
daje do myślenia, albo zupełnie bezmyślnie
pozwala komuś przegryźć łańcuch uwikłania
kiedy ma wątpliwość, czeka,
aż serce samo zwolni od obietnicy życia
Istar, 26 marca 2021
Komu teraz powiem, że czekam,
a on odpowie, że się spieszy.
Mijają nam słowa czułość mija
a ludzie idą, mają wspólną drogę.
może to noc, i tylko wracają do domów.
Chyba już bez powrotów będzie
między nami bez uniesień,
zwyczajnie tak, z przyzwoitości.
Istar, 24 marca 2021
tu nie ma zasięgu, nie chwytam dłoni i nie obejmuję nikogo
mam myśl, żeby się rozkołysać, wtedy fale zabiorą mnie
głęboko i przestrzeń się skończy
mogę nie pisać o miłości, zachęcasz mnie nie czuć, tylko ciałem
mogę dopowiedzieć historię naszych spotkań
na zetknięciu przy skórze, jestem twoją obcą istotą, nie opowiesz
o mnie, nie wiesz, kiedy zmieniam smak i jak iść dalej, żeby zostać
przesypiam dni, nie znoszę rozstań, między porami
są podobne przejścia, zależne, a jednak nic nie czuję
częściej z dala od serca nie mogę chronić całej siebie
wybieram więc miejsca, których nie znasz, bez zobowiązań
Istar, 23 marca 2021
ode mnie do ciebie jest krótsza droga. dlatego nie wybierzesz mnie.
oswojone ptaki przylatują tam z żalu, do ciebie z tęsknoty.
ale ich nie odróżniasz
i nie ma nieba - nie mówię o raju. jesteśmy trawą, ziemia wrasta
w łupiny twojego strachu. jeśli szybko zerwiemy się by biec,
biec przed siebie, gdzieś musi być miejsce, w którym łączą się kolory.
bez tych łagodnych przejść.
nie mogę zostać ilustracją do listów. nawet jeśli teraz ich kartki nie płowieją,
nie wydarzy się nic, z czego można by stworzyć historię. daruję
nam słowa, których nie uznajemy za świętość. w końcu i ptaki
okażą się tymi, które odlecą pierwsze. chociaż to ja przez chwilę
miałam skrzydła.
Istar, 13 marca 2021
Mówią, że wiosną z tęsknoty
stale nosimy ręce w kieszeniach
z przyzwyczajenia szukając ciepła.
Otwieram okna, a nie płoszą się
ptaki jakby zawieszone przed zimą -
tak trudno zaufać
pierwszym promieniom słońca.
Nie drwij z chłodu, że już ostatni
tego roku cię przenika. Wiesz,
trudne w pożegnaniu jest przeczucie,
że ta wiosna jednak nas czeka.
Istar, 8 marca 2021
Jeszcze bedzie piekny koniec
czasu, który nie da się zmienić.
Może teraz brakuje nam ciepła,
w myślach jesteśmy nieobojętni,
i słowach,
słowach pisanych z małej litery.
Żeby wszystko było jak kiedyś,
i jutro, żeby kochać bez końca.
W ramionach, chociaż nie wiesz,
ukrywam to przed zerwaniem.
Nie przejdziesz dzisiaj obok,
a ja,
nie uchwycę tego ciepła.
To wszystko zmienia,
jeśli jest się tylko w środku.
Istar, 22 lutego 2021
nigdy się nie dowie jak wrócić.
nieskoszone pola, między niebem,
a kamieniem z pąków umarłych drzew.
jeszcze żywe rozdzieli z ziemią.
krzyk słychać traw, ale on ich nie rozumie.
kto odpowie jeszcze zdąży.
nim roztrzaska się na miliony drzazg.
jednym uderzeniem.
może to jest prawda.
boją się o nią, dlatego godzą.
uciszyć śpiew, a gniazda płowieją tak,
że rozdmuchuje je wiatr, nim słońce
wypali do reszty korzeni.
może to poczujesz, wtedy
wyznam ci więcej.
Istar, 19 lutego 2021
Byliśmy kiedyś bogami.
Są tu zdania, których się nie powtórzy.
Miały swoją podróż,
ale nawet bogów dogania śmierć.
Chciałoby się odejść po czymś ważnym,
nigdy przed.
Nie wierzę w daty. Uprzedzają, że czas
można zamknąć w jakimś wieku.
Nawet jeśli żyjemy dłużej od innych,
nie napiszemy nic, co już się nie powtórzy.
Istar, 15 lutego 2021
Powtarzam to jak każdy dzień bez ciebie.
Jak sny. I melodie, które łatwiej pamiętać.
Usypiam w ramionach nieczułego jutra.
Znowu zaśpię, kiedy będziesz pisał o mnie.
Lubię zerkać przez Twoje ramię. Masz ciepłą
szyję, moje usta tylko czekają
Wtedy jest jutro.
Istar, 14 lutego 2021
To tylko słowa. Mówią do Ciebie
kiedy ja już dawno milczę.
Bywasz tu, żeby je powtórzyć.
Chodzimy w tym samym czasie w różne miejsca,
teraz wiesz dlaczego nie możemy się spotkać.
Kiedy piszę ten wiersz chcę czuć.
I kiedy zniknie. Więc musisz spróbować
czegoś więcej ze mnie. Poza wierszem.
Istar, 13 lutego 2021
Ten wiersz jest dla Ciebie.
Będziesz go pamiętał, nie mnie.
Pytasz, ile napisałam takich wierszy.
Ten jest pierwszy, dla Ciebie.
Poprzedni był jak cień,
a w tym jest księżyc.
Śnimy bez wzajemności,
ale kochamy się.
Obojętnie czy jest, czy być może
miłość, która nic nie musi kończyć.
Istar, 21 grudnia 2020
Teraz jesteś.
To znaczy, myślimy o sobie
w tym samym momencie.
Trudno od słów żeby było cieplej.
Są miejsca, w których jednak potrzebuję Ciebie.
Czasami do nich wracam. Nikomu nie mam za złe,
że pozostają smutne. Smutne są ode mnie.
Zasypiam z cierpliwością.
Niekiedy noce są zbyt długie. Wtedy się łudzę, że czas
przemierza dla nas drogę. Skracam włosy. Codziennie, garść wyrzucam bo wiem,
że już nie odrosnę. Jestem coraz bliżej.
Moje ciepło, póki jeszcze jest we mnie.
Istar, 10 grudnia 2020
Wiedziałaś, że po wierszach odlatują ptaki. Kot zajmuje ulubiony fotel, a mąż woła cię na talerz gorącej zupy. Schodząc milczałaś zamiast krzyczeć: Przecież jego już nie ma!
Pięknie się bałaś. Tyle uroku miały w sobie pozostawione słowa, kiedy mimo deszczu nie rozmyły się i chociaż nikt nie domknął okna, nie znikły. Już w ogrodzie tyle ich było wszędzie.
Co z nimi zrobią po tobie. Pewnie wypuszczą na wiosnę.
Ale kto to wykarmi. A latem zbierze, ułoży na strychu, by na jesień dało się pisać.
Ktoś po nas
przecież zostaje
miłość.
Istar, 4 grudnia 2020
Przeminęły żałoby,
można się uśmiechać.
Przysiąść obok czerwonej sukienki, która tam,
na brzegu łóżka rzucona niedbale czeka.
Ćma jest tylką ćmą. Do światła
przyciąga ją ta sama historia.
Zostań ze mną. Kiedy jesteś
łatwiej mi kochać.
Istar, 3 grudnia 2020
Ciągle Gabrysiu nie napisałam tego wiersza.
A może tak, tylko Ciebie nie ma żeby mi powiedzieć.
To on.
Pierwszy z miłości i ostatni przez nią.
Można czasem nie kochać, nie wiedzieć, że jest się.
Ale na koniec końców, dobrze jest umrzeć z czułością.
A w kieszeniach jeszcze garść rodzynek.
Tyle do czasu, kiedy się czeka na śmierć.
Istar, 9 czerwca 2020
Wybrałabym cię w podróż bez powrotu.
W za siebie.
Tam gdzie nikomu nie życzy się wracać.
Bo po co.
Widać nie chodzą w mroku.
W mroku lepiej iść skąd się przyszło.
Jesteśmy tam żeby nie szybko
przywyknąć, że chociaż ciało ma pamięć
w twojej niewiele o mnie pozostało.
Może kilka stacji.
I wierszy,
od których możesz wrócić
czując już zupełnie coś innego.
Może kilka wzruszeń, po wersie,
w tym krótkim momencie na westchnienie.
Przecież nawet ten pierwszy,
najczulszy dotyk zabrała nam przeszłość.
Wybrałabym się
bez powrotu
do niej.
Istar, 26 czerwca 2019
Juz nie pamiętam nikogo,
wiersze zapominają twarze.
Obrazy pamiętam
tylko
z tamtym uczuciem zachwytu.
Fotografie,
nikt nie odpowie kiedy zapytam o imię.
Są jeszcze wspomnienia,
ale z nich nikt nie chce wrócić.
Co z miłością pytasz
jest
ale nie wiem dokąd odchodzą umarli.
Istar, 22 stycznia 2018
na przykład, że schody nie pną się w górę
kiedy schodzimy w dół. albo, kiedy słoń
przebiegnie drogę dziecku, które nie wierzy
w słonie. z radości zaczyna słuchać
co do niego mówią: teraz nie będzie
bolało, a nawet jeśli, minie.
jest takie miejsce w szpitalnej kuchni,
przy oknie, przez które widać drzewo.
i to drzewo - wcale nie trzeba dobrze
się przyjrzeć - wygląda jak smok co zionie.
kiedyś myślałam, że to zły smok,
teraz wiem, że to drzewo.
a smoka nie ma.
Istar, 9 stycznia 2018
nigdy nie było okazji, żeby porozmawiać
między nami najpierw droga, później próg
tak trudno było wejść, kiedy środek leżał
zawsze po jednej stronie
ptaki więdły, tak bardzo opuszczonych głów
nie widziałam odkąd ojciec zaprowadził mnie
nad trumnę i zapytał, czy wiem co to śmierć
okazało się, że wiedziałam, więc już od zawsze
prześladuje mnie jego wzrok, wypełniony
moim wnętrzem - tak mam, kiedy zaglądam
głębiej od kogoś, kto szuka odpowiedzi
nigdy nie było okazji, żeby się przytulić
ten kto rozpalił ogień, spłonął, popiół się
wzniósł i nawet nie wiem kim byłeś
nigdy nie było okazji, by przestać wierzyć
a jednak, na ostatniej stronie nie ma wielu
słów, tylko, że to koniec
Istar, 23 grudnia 2016
a więc to tak.
i nie odbierasz kiedy dzwonię.
zaczekaj, jeszcze nie, przecież
to będą smutne święta
najbardziej dla sikorki,
która mieszkała pod twoim łóżkiem,
i nikt w nią nie wierzył, a teraz
już jej nie ma.
gałązka świerku między książkami,
wciśnięty klawisz enter, jakbyś miała
zaraz wrócić. tylko wyszłaś do łazienki, albo
na schody, bo pies szczeka. poszłaś wyjrzeć
przez okno, zobaczyć czy róże nie marzną i
czy las stoi - jakie to głupie - pisać o lesie
kiedy do człowieka dotarło, że nie wrócisz.
a na ławce przed Twoim domem, siedzi Janek,
ten od Pyżalskich. przyniósł jajka i kurę na świąteczny
rosół. Twoja córka wychodzi, a on mówi: dziecko,
jeść trzeba, żyć trzeba, spójrz jaki piękny widok
i wskazuje ręką na drzewa.
Gabrysiu, las szumi, że cię będzie pamiętał
Istar, 21 grudnia 2016
Jutro pogrzeb Gabrysi Cabaj.
Od kilku dni chcę coś powiedzieć, napisać, ale nie znajduję słów.
Gabrysia powiedziałaby - nie musisz, słonko, nie musisz nic mówić, to się wszystko rozumie samo przez się. Być może poprosiłaby o wiersz. Kiedyś napisała do mnie: ciągle czekam na Twój najlepszy.
Przepraszam Gabrysiu. Nie zdążyłam. Kilka tygodni temu poprosiłam ją, aby pozwiliła mi zadzwonić do siebie. Nie zgodziła się. Czuła się już bardzo źle. Napisała wtedy: "Marzenko, zawsze jesteś w mojej pamięci, i wtedy, gdy piszę o moich córkach, również jesteś tą cząstką najbliższą."
Gabrysiu. Jesteś moją, naszą, wielką stratą. Byłaś moim bijącym
sercem, kiedy wszystko we mnie wydawało się milknie i nie chce ruszyć. Byłaś domem, do którego mogłam przyjść i zawsze stałaś w oknie, machając na powitanie.
Wreszcie Twoje wiersze, mają tę wrażliwość, która usypia zmory albo budzi je w bezpiecznej odległości, tak tylko, bym mogła z nich zakpić albo pokazać im język.
Dobrze Gabrysiu, że zostały Twoje słowa. Ludzie kochają co do nich mówisz w swoich wierszach. Kochają Twoją wrażliwość i nigdy Ci tego nie zapomną.
Kochani, byliśmi kiedyś tu bardzo blisko. Jesteśmy. Dziś żegnamy Gabrysię, wspominając. Zostawiam Was z tą myślą.
Gabrysiu bądź z nami, chociaż pewnie już gdzieś tam szybujesz dziwiąc się szczęściu, i temu, że mogłaś zabrać miłość do tego co zostało na ziemi ze sobą.
Spoczywaj w spokoju.
Istar, 20 sierpnia 2016
a jeśli wiele w nas nieprawdy
i tylko zdajemy się pamiętać
twarze, imiona, miejsca
może ktoś nas nazywa,
woła inaczej jak matka
kiedy dzwoni jest taka smutna
z powodu nocy nie deszczu
deszcz ma tyle dźwięków
jak można nie słuchać deszczu
śmierć długo nie wraca
próbuje rozczytać
twarze, imiona, miejsca
ale to wszystko nieprawda
nas już tam nie ma
Istar, 2 maja 2016
odchodzenie jest szczególnym rodzajem prawdy.
powoduje, że zbierając się do drogi - jeśli nie ma powrotu -
nie dbamy co zabrać ze sobą, a jedynie co po sobie zostawić.
jedni nie zgarną nawet okruchów ze stołu, pozwolą ptakom
zamieszkać po nich. inni, każdą nić pajęczą zwiną i ułożą
w pudełku, jak guziki, które odpruwa się od swetra, który
jest już na nic. są też tacy, co do końca nie mogą uwierzyć,
że idą. wszystko wokół na miejscu, te same obrazy, a oni
odchodzą poruszając tylko żywych. takim być nie chcę,
ani upartym, że jeszcze nie teraz, skoro to już będzie.
Istar, 13 kwietnia 2016
to jeden z tych dni kiedy brakuje cię najmniej.
dzieci roznoszą woń mleka, aż staje
się nieznośna i muszę przestać gładzić brzuch,
bo wygląda jakbym rozmawiała z duchami.
nic nie poradzę na nieobecność ciał, kiedy
ich dusze są najodleglej i nie mogę wybrać
imion, bo noszą już czyjeś.
to jeden z tych dni kiedy brakuje cię najbardziej.
już się stało i nie mogę nawet pomyśleć, że wrócisz.
więc opowiadam im, że pewnie umarłeś, lecz bez
wiary w niebo twoja dusza istnieje w ciagłym zadziwieniu
- jak pył, zapach, niedostrzeżenie. coś tak małego,
że nie wiem jakich uczuć mam doznać by to dostrzec.
Istar, 29 listopada 2015
mogę leżeć godzinami udając rzecz,
którą ktoś kiedyś położył na łóżku i wyszedł.
nie zakochałam się w obrączkach
nawet usta nieśmiałe
i niesłodkie od nich pocałunki zostaną
tylko w pamięci fotografii
okna i oczy wszystko jedno co widać
czemu mogą przyglądać się przypadkowi
przechodnie. znam wiele kobiet, w których
mogłabym się zakochać, nie dlatego że są
piękne z powodu miłości, o którą ktoś się
jeszcze upomni i o czerwoną sukienkę,
z którą dobrze mi kiedy leży obok,
rzucona niedbale przez pośpiech
i przez niego
Istar, 23 września 2015
jest mi zimno czy smutno
dopiero pierwszy dzień
a jesień już taka znajoma
najpierw odlecą ptaki
czy pożółkną liście,
nieważne
i tak zdziwieni zapytamy:
to już
zapełnią się parki,
bo trudno uwierzyć
że chłód ma tak ciepłe ręce
będziemy więcej pisać o miłości
czekać na listy, aż samotność
minie szybciej jak jesień i
oby do wiosny
Istar, 2 września 2015
nie byłeś dla mnie taki, bym mogła powiedzieć
ten to kochał mnie jak wariat.
pojawiałeś się jak ilustracje w książce,
kiedy nie można sobie niczego wyobrazić.
chcą bym pisała o miłości, nic nie wiem o miłości.
wie się wtedy, kiedy łatwiej kogoś zatrzymać jak odejść.
Istar, 22 sierpnia 2015
w miejscu za domem wycinają drzewa
pozbawiają matkę korzeni które wrosły
w nią jak włosy a teraz w ciężkiej chorobie
kładą martwe w poprzek i wiążą w snopy
karykaturalne bele obnażone bez kory
leżą przy niej i czekają na ludzi
przyjdą ułożą je w trumny na polu
za domem
Istar, 21 sierpnia 2015
stale napełniają się w porze jedzenia
nie potrafię nasycić dziecka
ktoś daje mu kromkę chleba
żeby się nie zadławiło mówi
popij wodą. a przecież woda to jest rzeka,
albo ocean do zachłyśnięcia
dziecko czeka aż je zawołasz, a kiedy wraca
i tak jesteś tłem miejsca, w którym mieszka
obrazem z wbitym - w sam środek - gwoździem
Istar, 21 sierpnia 2015
kobiety martwią się wyglądem
przyjaźń rozpada się miłość odwleka
a ludziom pokazują tylko profil
tyle dobrego ile zdołają przeczytać
przez myśl łatwo trafić do kłębka
nie napełnią ich słowa, nie pozbawią
głodu, ale przeprowadzą przez płaskie lustra
w których odbicia nie są żadnym powodem
Istar, 5 czerwca 2015
próbuję usłyszeć to raz jeszcze
podobnie w słowa układają się wiersze
mech zdobi kamienie, które wiadomo leżą wiecznie i nikt
nie zawraca ich z drogi
nikogo więcej poza mną na tej drodze. nie ma ludzi za to ptaki są wszędzie
ożywają na drzewach jak liście,
tylko zamiast w dół lecą coraz wyżej, jakby to do czego wyciągam ręce
nie było mi przeznaczone
widzę morze, a słyszę niebo.
słońce bez trudu wzjedzie wszędzie, nie potrzebuje martwić się
o miejsce. gdybym była słońcem mrużyłbyś oczy na mój widok. pragnął ciepła
z trudem opanowywał pragnienie. po zachodzie byłbyś księżycem, który czuwa.
może to już nie kamienie.
Istar, 1 kwietnia 2015
Płyń rzeko nic nie wraca znowu
nie drwij góro im więcej was
tym bardziej chcę przed siebie
czeka mnie wszystko
i nic w odpowiedzi
matka ma siną twarz
zapadają się jej policzki
mówi że to czas a przecież wiem
jestem pierwszym dzieckiem
niczego nie stracę
ale i nic więcej
nie chcę
Istar, 29 marca 2015
niebo rozjuszone
a nie słychać jak wyje
kły szczerzy
musi być cicho
leżę wpół martwa, skorupa pęka
chcę wrócić do was
Boże jak tu cicho
nic nie wiem o podróżach
nigdzie dotąd nie byłam
stąd wiem że nie wrócę
nikt na mnie nie czeka
to ja zawsze czekałam
tylko w różnych miejscach
trzeba było krzyczeć
a nie się upijać
cicho
Boże, jak tu cicho
drzewa kłamią
że je dusze karmią
a nikogo nie ma
imion nie pamiętam
Istar, 15 marca 2015
zabronili mi cię kochać.
mówią, że na odległość
udają sie tylko rozstania,
że z tak daleka jedynie ptaki
wracają w to samo miejsce.
ciepło, mówią, czuć tylko z bliska
nikogo nie ogrzeje zachód słońca.
a wieczory, pytam,
czyż nie są kochankom najbliższe
dlatego tak tu cicho. zabite nory, puste lądowiska.
rzeka zdaje sie płynie.
kto zatrzyma rzekę
Istar, 27 lutego 2015
Nigdy nie będę bardziej niezależna.
Dzieci noszą za duże buty,
z siotrami nie rozmawiam,
babcia umarła a mąż się ożenił.
pracuję nad sobą, odkładam
coraz więcej książek na półkę
noszę holtera bo myślę,
że moje serce choruje nie przez ciebie.
próbuję się rozbiec, ale w tej drodze
nie ma nic niezwykłego.
i cel przestaje się liczyć
kiedy ciągle wracam do domu.
z panem od gazu
mamy taką samą datę urodzin.
kiedy mnie odwiedza ciągle mówi
nawet kiedy przestaję słuchać.
wystarczy mu że jestem.
widzi to po unoszących się piersiach.
wiesz jak będzie, mamo.
kupię paczkę malboro
i zwykłą czystą wódkę. pójdę za dom,
na tory. jest takie miejsce gdzie się kończą.
rośnie tam drzewo. dzikie.
piękne kiedy kwitnie, ale owoce
ma gorzkie. trudno być w jego cieniu,
ale mi się uda. zapragnę wtedy wszystkiego.
i wszystko będzie mi jedno.
Istar, 6 lutego 2015
trzy kolory.
złoty jak śmierć
srebrny jak odejmowanie czasu
biel - kiedy jeszcze nie wiadomo
błękit na skraju granatu
gdzie przemienia się
w szarość każdego rodzaju
jest jeszcze coś
zastanowienie, myśl
w stu kolorach
tysiącu i więcej
jeśli sen nie istnieje
to do czego się budzisz
Istar, 4 stycznia 2015
pamiętam cię. wychodziłam z domu
o piątej trzydzieści by zdąrzyć na autobus,
na który wcale nie musiałam się spieszyć.
tak wcześnie, a już byłam piękna
i zapach, którym otaczałam ciepło
miejsca stojąc w kolejce do wyjścia
pamiętam schylałam się po upuszczone
rzeczy, sprawiając wrażenie nierozgarniętej
a przecież tylko chciałam cię zatrzymać
i żeby patrzył, widział, jest taka kobieta.
aż kiedyś zbliżyłam się by dotknąć
jego dłoni, w rękawiczce, tak bałam
się oszaleć przez ten dotyk, że wybrałam
zimę. więc nie było kwiatów, łąk zielonych,
nie mogłam mieć żalu o to. o nic. mogłam
tylko czekać na motyle, na jego wiosnę.
tamtą i jeszcze jedną jesień
Istar, 3 stycznia 2015
chodź ze mną, nie mogę odwrócić się za ciebie
jeszcze nie wiesz co dalej i dlatego
tak złoszczą cię szare, obskurne miejsca, schody z poręczą.
i to czekanie, aż głos za ścianą odpowie, że jesteś.
matka ma pokój na drugim piętrze. tylko ona martwi się o kwiaty
i stworzenia tak małe, że nie sposób znaleźć dla nich nazwy.
jakby były obojętne mi czy tobie, ale ona je łapie, mogą żyć
gdzie chce i wiecznie.
chodź ze mną, nie umiem powiedzieć o nas syn i ojciec,
nawet nie wiem czy oczy masz po niej. nie próbuj
dostać się do wewnątrz, jej głowa pęka, a spokój
jest tylko zabawką w rękach dziecka.
Istar, 31 grudnia 2014
nie pamiętam dnia, w którym
przestałeś odpisywać na wiersze
ani krzyku, który przecież
się słyszy kiedy ktoś cię
rozpaczliwie potrzebuje
mam takie nasze zdjęcie,
na którym uśmiechamy się
oboje i takie, na którym
dziwi cię Kraków.
bo nic tam nie ma
czego nie miałbyś więcej
bliżej siebie
i mam takie przeczucie,
że nawet jeśli nie spotkamy
się więcej, przyjdziemy do siebie
po wszystkim jeszcze raz się zakochać
Istar, 29 grudnia 2014
jeszcze wczoraj było święto, a już dzisiaj
pal licho. gdybym czytała więcej książek.
nie wiem czy to dobrze pisać,
kiedy o życiu nic nie wie się z książek.
przerzucam strony jak dni i oczekuję,
a tam, ciągle jest się młodym
i kocha się tak samo jak wtedy,
gdy się brało powieść pierwszy raz
z regału biblioteki. zakurzoną i podarowaną.
po cóż nam wiedzieć więcej, chyba tylko
po to, żeby nie przestawać. płakać, mówią
nad książką. tak mówią, a płaczą nad sobą.
Istar, 26 grudnia 2014
mama mówi, że wszystko byłoby inaczej
gdyby nie emigrowali w czterdziestym piątym.
siotry zakonne, które wychowały babcię z sieroctwa,
ocaliły w niej wojnę i wyzwoliły czas umierania. z żalu,
tęsknoty za matką i ojcem nie pozwoliła się kochać.
nawet Bóg w całej swojej okazałości
nie przekonał jej do wiary w człowieka.
Przyjmując, że wtedy, w tamtym zamkniętym
sierocińcu nikt jej nie skrzywdził, nie miała
powodów. gdyby mogła kochałaby miłością głupich.
takie kochanie sprowadza na nas niebo,
podczas gdy pod nogami ziemia wgryza się
w żyły i żadna amputacja nie oddali
nas od śmierci. a czas, który wydzieramy
jej z gardła, jest potrzebną tylko nam chwilą.
żeby się rozstać.
Istar, 26 grudnia 2014
tylko wydajemy się - mnożąc - szczęśliwi.
w żłobie leży żeby innym było wygodnie,
że popatrz dziecko, ja się chyba bardziej
staram, a taka matka boska mogłaby
więcej, dlaczego tylko brud, smród i
koryto. piąta rano, idę ulicą, za chwilę
świt roztrzaska mi głowę, ale jeszcze
ciemno. pierwszy mróz przełamuje
się z ciszą. tylko wtedy dobrze czuję.
moje serce nie śpi nigdy, a wydaje się,
że kiedy wychodzę i ono rusza w rytmie
- przecież musi być dobrze.
szósta. nie mierzę więcej ponad tę chwilę.
po prostu jestem i nie ma w tym planów
na przyszłość. krok jest pójściem dalej
ale i krok może pozwolić nam wrócić.
Istar, 25 grudnia 2014
a dlaczego pan tak stoi i moknie
na tym deszczu - pytam. wigilia.
spogląda na mnie - bo wcześniej
szukał. samotny człowiek.
postoję z panem, skoro nie idzie
pan do nikogo, a nigdzie wokoło
nawet nie ośmiela żeby wejść
do środka. poczekam z panem.
aż przestanie padać. też mi wygodnie
w tym deszczu. nie ma wspomnień.
zresztą, żebyśmy tu nawet całą noc
stali z żalu, Bóg się i tak narodzi.
Istar, 6 grudnia 2014
mówią jak do nikogo. taką jestem mgłą jakim porankiem
mnie zostawili. nie, nie było chłodno, lato było. byłam w sukience,
albo i miałam te biedronki we włosach, a w oczach wszystko.
serce mi waliło, teraz tylko utrzymuje przy życiu.
na środku drogi rośnie drzewo. i ono mnie obejmuje jak gniazdo
do którego wrócą. wiara jest cudem, kiedy już nie można wierzyć
przychodzi samotność upominając cię o swoje.
przed lustrem widzę to wszystko, czemu jest winna.
nie przepraszam. bo słowa kojarzą się z odległością,
której nie można pokonać kiedy chcę dotknąć.
a ja już nie dotykam.
Istar, 3 grudnia 2014
baba w kolejce patrzy, że nie mogę unieść chleba.
dzielę. na dwie, na cztery. piąta dosiada
kiedy karmię ptaki. rozmowna. a nam
wcale nie chce się gadać. więc, dzięki Bogu,
że ona taka.
być drzewem, wtedy myślę. szumi
a nie przemija. kto wie o drzewach więcej
jak to że są, gdzie widziało się je po raz ostatni.
a ciebie nie ma. chociaż wracam.
wszystko jest jak dawniej. tylko
dawniej nie istnieje w tym czasie.
Istar, 29 listopada 2014
ile zostało w nas z ludzi podobnych.
zasypiają twarzą do ściany, a ich garby
nie pozwalają nikomu wtulić się w obok.
łatwiej smucić się bo dzień trwa za krótko
by zdążyć ze szczęściem z byle powodu.
a ja czekam. głupie to czekanie na kogoś.
malowanie ust i zlizywanie zaschłej pomadki,
czerwień blednie w róż, a róż płowieje do warg.
wtedy widuję ciebie, kiedy jeszcze świt we mnie
niedojrzałym promieniem słońca trzyma się
mocno ściany, a przelatujące za oknem ptaki
to tylko złudzenie, i świst wiatru, którego
nic nie trzyma.
jesteśmy podobni
Istar, 22 listopada 2014
a może tu nie o miłość chodzi.
bo przecież nie ma tyle szczęścia
żeby każdemu dać kochać.
więc jak to jest między nami,
dotyk umiemy opisać
nie wiedząc co czują dłonie
w moich i twoich dłoniach.
nie wybrzydzamy żadną chwilą
nawet tą, kiedy w oknie widać
już tylko jak firanka zadarta opada
Istar, 15 listopada 2014
nigdy nie było szaro, ale wtedy stało się
żebyś mógł być światełkiem.
szczęście objęte,
ciepłe, pulsujące,
moje jej i więcej.
już nie widzę przez słowa
jak się miłość cieniem pokłada
za ludźmi. nie wymyślę nic
na tę chwilę. nawet na czas
kiedy inni odchodzą podobnie.
po cichu, że nie wiedzieć czemu
też się milczy.
mówisz: mam w skarbonce
pięć złotych, wykup te leki
na serce. nie mogę cię stracić
i ja ci wierzę
Istar, 1 listopada 2014
chciałabym żeby wiersze pisały się
na otwarcie powiek, na przekór drżeniu.
moje dłonie nie donoszą żadnych
delikatnych rzeczy. zapisałam się
na listę oczekujących. imię, nazwisko,
wiek. nic więcej, nawet kolor oczu
nie jest ważny dla nikogo. bo przecież
jeszcze jesteś nikt.
czy mając tyle do wyboru można wziąć
coś jednego. nie powinnam teraz myśleć
o sobie, ale moje dłonie. one wciąż
drżą. to objaw lekceważenia czułości
na jaką czekają chowając się po kieszeniach.
Istar, 26 października 2014
będzie wojna - pomyślałam zbierając
kawałki szkła. delikatnie, jakby
miało powstać z tego nowe życie.
żeby nie uronić kształtu zamknęłam
oczy i wyobraziłam sobie rzecz, którą
było. będzie wojna. nigdy więcej nie
użyję tego słowa wobec zdarzeń innych.
jak widok rozszarpanej szczęki
młodego mężczyzny próbującego
udowodnić, że ciało nie podda się jeszcze,
zabierzcie mnie stąd tak się boję
to tylko jęk duszy, niepodobny
do dźwieku tłuczonego szkła.
mój głód jest głosem nudy.
moje pragnienia pochodzą
od pragnień innych ludzi
moje życie kłębi się wokół
mnie, zacieśnia szpony.
nie mogę uciec, ale
mogę oddychać.
Istar, 24 października 2014
jeszcze do ciebie przyjdę góro.
nie przez wiarę ten upór, nie przez tęsknienie.
usiądę wtedy przed tobą, w takim miejscu,
że nie zobaczysz kim jestem a co czuję.
dotknę czoła, grzywy zielonej, wzrok odsłonię.
na niebo spojrzę z góry. jakby świata nie było,
który mnie teraz trzyma, a wtedy upuści.
zamknę oczy. ale tego góro nie zobaczysz.
li trawę, mgłę nad nią, poranek cały ptaków.
ktoś powie amen, krzyż postawi.
nada mu moje imię.
Istar, 21 października 2014
chciałabym żeby rozumiała moje wiersze.
gdyby pisała zapewne nigdy nie odważyłabym
się przeczytać żadnego. więc może jednak ona wie
o co mi chodzi, tylko tak trudno powiedzieć dziecku
żeby dorosło.
powinna przystawić mnie do piersi, z czułości
nie przez biedę. zobaczyć pierwszy krok i uznać,
że odchodzę. troszczyć się ślepo. przez dotyk dłońmi,
nie zimnych poręcz szpitala.
teraz boimy się obie. równie szybko pulsuje
w nas każda sekunda i obumiera wieńcząc
koniec. poznałam kobietę. nie od jej ramion,
nawet nie znam uśmiechu, który uważam
za kamuflaż smutku. wiele może zmienić
poznanie kobiety w jej wieku.
Istar, 18 października 2014
już nie będzie takiej miłości
nie powtórzy się imię
ulice takie szerokie
okna odległe od siebie
czuje się niekochanie
okno na zachód. nie powinnam przy nim błyszczeć
jakbym była widzialnym natchnieniem.
bo twoje ulice są puste, słońca zaszłe, a czas to zrywa
to zawiesza listy na drzewach.
bez względu na słabość, która odejmuje od życia,
cierpliwię się, wypatruję. jesteś o słowo ode mnie.
posłuchaj,
nie mogę dotknąć słowa.
Istar, 11 października 2014
powiedz, że następnym razem dostanę
rolę motyla. nie przyszłam tylko czekać.
chcę usłyszeć obietnicę skrzydeł. mam
wiarę. trochę po kieszeniach, resztek
zostało po tamtej modlitwie.
wierzyłam. każdy tak robi,
patrzy ci w oczy i widzi człowieka.
dziekuję za kiedyś.
było miło i ciepło. było bliżej,
że się rozdarło na dwoje.
po to tyle listów.
dlatego nie odpuszczaj
mi żadnej z miłości.
nauczę się
Istar, 27 września 2014
szelest jak za pierwszym razem. głębiej czuję
odchodzące lato. morze, które i tym razem
okazało się zbyt daleko, żeby mogło udać się
dostrzec w samotności odrobinę szczęścia.
kolejny październik nie ma dla mnie dobrych wieści.
przychodzą tylko białe kartki w kopertach. niebieskich
jak lustra odwrócone do nieba. mogę przeglądać się
godzinami. i czekać. z tak daleka nie można wrócić
na jedną porę roku. kocha się poza czasem.
Istar, 27 września 2014
przywiozła mnie taksówka. jaka, nie pamiętam.
kierowca był miły, nie wziął za kurs. powiedział.
jeszcze raz będę panią wiózł.
sklep, brama, pół piętra. łatwo trafić. a on
wysadził mnie na ulicy.
klękam, nie klękam. kładę się tu. opowiem
wszystko od nowa. zapłać za kurs.
Istar, 23 września 2014
skąd brak w ludziach natchnienia,
to jakby wrócić w to samo miejsce
i nie widzieć nic do zapamiętania.
a przecież ławka kołysze się, niebo
chmurzy w kałużach. deszcz wyjadł
całe alejki, słychać jak mlaska.
ludzie spod parasoli wyrastają
jak grzyby. wszystko miesza się
i zachwyca. można pójść przed
siebie i nie pytać dokad prowadzi
ta ścieżka. potknąć się o kamień
co tu leżał. i być zamiast kamienia.
Istar, 22 września 2014
wiele jest rzeczy na zamknięcie.
w portfeliku, dwie małe kuleczki
przytulają się do siebie i strzykają
kiedy chcesz je rozdzielić.
Olka rozdziawa buzię jak pisklę,
tyle, że ja już nie karmię młodych mlekiem.
wciska rączkę w moją, jak pieniążek,
na szczęście. tylko mnie nie wydaj.
jemy lody.
siedzę na gałęzi, nogi mi wiszą, bose.
słońce nie patyczkuje się na jesień
nie zamówisz pogody. zwija stragany,
kobiety posyła do domów, a mnie
nie szkoda, że teraz będzie padać.
już więcej nie urosnę. to znak, że
mogę maleć. babcie są mało czułe
na wygląd. mają ciepłe ręce,
słodkie palce i piszą. kiedy nikt
ich nie czyta.
Istar, 18 września 2014
nie mogę przywyknąć że cię nie ma.
czasami sięgam po jakiś drobiazg i wyrzucam
do śmieci. kot mnie obserwuje z nieba.
staram się uśmiechać. ludzie są tacy dobrzy.
mogę słuchać co im nie gra, a czego noszą
po kieszeniach na całą jesień. moje drzewo.
jeszcze soczyście zielone, jak gąsienica pasąca
się do wyjścia. a już czeka na noc, która je uśpi.
dzieli nas szyba. kamienie. innym jeszcze nie
śpieszno. a nas woła. nie, nie człowiek.
ludziom na pożegnanie śpiewa. a my tylko
patrzymy z daleka jak wszystko nie trwa.
mogłabym przyzwyczaić się, że cię nie ma.
że mam wszystko czego na przeszłość trzeba.
Istar, 7 września 2014
zachowuję się tak, jakby wszystko było od początku.
uczę dzieci chodzić i nawlekać jarzebinę. uważne.
dostrzegają, że kasztanowce tego roku chorują.
grudki uczepione gałązek wyglądają jak kokony.
zaraz wykluje się z nich coś czego nie będzie można
zatrzymać. jesień trzeba przebyć. w cieple wspomnień
i z marynowaną papryką. dwa słoiki. ile by nie było.
już się nie tłumaczę z upuszczonych talerzy. hałas
dźwiękiem przypomina przejeżdżający pociąg.
więc nie biegną, nie mają świadomości, że leci
mi z rąk. że kaleczę palce. że krew, plamy
trudne do usunięcia. na to wszystko przychodzi
burza. kładzie się deszczem. znów przecieka okno.
okrywam ją. wszystko żeby zdążyć
odpracować zeszłe lata. zatrudnić się do byle roboty.
tak, trudno poruszać się w przeszłości
nie mogąc nic dostrzec. iść trzeba. wiatr otwiera
drzwi. jakby ktoś przeszedł. i nie zatrzymał się. nie
zapytał kto tu mieszka i dlaczego jest tak cicho.
Istar, 25 sierpnia 2014
nie jesteśmy nawet podobne.
ale ona, teraz, odbija się w moim lustrze.
i pali papierosa.
otworzyła wódkę
to takie łatwe
być tobą
mówi to kiedy nie mogę wstać z łóżka.
kiedyś tak się stanie - słyszę jak szykuje
garść pigułek. popijam je wodą. macha ręką
i polewa do pełna. kładę się obok. nie wracaj.
Istar, 24 sierpnia 2014
w plasitkowym kubku podają mi
koraliki. próbuję nawlec kilka.
ładne, a każą połknąć.
kiedy byłam mała babcia
rozsypywała je w łóżku
jak wszystkie wyzbierasz
przyjdzie mama.
biegnę z nią snem żeby zdążyć.
o moim niebie Bóg nie słyszał,
dlatego nie pyta dokąd idę
Istar, 16 sierpnia 2014
urodziła się z tą myślą.
zrobi to tu. gdzieś łatwo zapomnieć
po co się przyszło, skoro przyszło się odejść.
musi się napić. nie, lepiej na trzeźwo.
zdecydowanie. jednym ruchem.
całe życie cięła się w drobiazgi.
raz - prosto w łeb.
bez ostrzeżeń.
Istar, 15 sierpnia 2014
przekonałam się, że mogę spać godzinam
jak płynąć łódką. woda, której boję się
nie stanowi o tym. bowiem zmierzam
po płótnie. twoja dłoń kieruje mną
na wprost przed słońce. jasno, chociaż
mieszkam w piwnicy, a koty dzielą się
ze mną mlekiem. nikt nie wie dokąd
prowadzą drzwi, nigdy nie próbował
wyjść. a ty kolejny obraz odwracasz
twarzą do ściany. żadnych ram.
Istar, 14 sierpnia 2014
w każdym jest wiersz,
nieraz jeden na całe życie.
poetom zdarza się więcej.
pisze się wiersz, żeby zaczepić
ludzi. posadzić przy stole.
nalać wina, albo całą butelkę
opróżnić z nimi. powoli. niekiedy
płacząc. często płacząc. rzadko
śmiejemy się z wierszem.
dusza, choć mówią - natchnienie.
tylko jej jest tak cichy szept
- trudno uwierzyć, że ma się
duszę, a nie schizofrenię.
druga butelka. dżin.
spełnia życzenie.
jest dobrze, obojętnie.
jesteś piękna.
jego nie ma, a wiersz
właśnie kładzie się z kimś
do łóżka.
Istar, 12 sierpnia 2014
mówią, że to choroba dziedziczna,
więc pochodzę od ciebie.
wzrusza mnie każde z twoich kwiatów -
mleczne dziecko, powój, brzemienna
makówka. a ty, odwracasz się do innych
trawą. widzę tylko jak głęboko
jest w tobie ciemno. jak nie można
odksztusić kamieni, które warzą grób.
i jakby stało się już wszystko, wszędzie
gdzie być mogłam nie opuszczając ciebie.
nie, ptakiem być nie mogłam. chociaż
uwiłam gniazdo, pętlę w ramionach.
teraz mnie zatrzymują. już nie mogę
zostać.
Istar, 10 sierpnia 2014
różne sceny przychodzą mi do głowy,
mogę je zagrać i zapominam.
jak ćma w ramce. porusza skrzydłami, mieni się
chociaż jest bez życia i koloru. przybita do ściany.
Istar, 5 sierpnia 2014
w domu nie rozmawiało się o niej.
nie czytało książek. ktoś mógłby dowiedzieć się,
zapragnąć, a wtedy odeszlibyśmy od matki.
uciekało się na łąki, przez bagna i stary młyn,
ukradkiem zdobywało dotyk.
ciepło, które wtedy przechodziło ciało jak
dreszcz, nikt nie pomyślał, że to miłość.
wzrok wyostrzał się i można było
zobaczyć dużo: motyle odlatujące od słońca,
deszcz kiedy wzruszało się kwiaty.
drzewa kładły cień, jakby ich liście słały
sie pod naszymi ciałami, zachęcały do
pocałunków i objęć.
pragnęło się najwyżej dzień, może jeden
letni miesiąc. gdbyśmy wtedy wiedzieli,
że to miłość, nie odchodziłoby się tak
łatwo. wracając do domu, trzeba było
przejść próg. matka wyczesywała
z nas źdźbła, ucinała skrzydła, które
nigdy nie należały do nas, ale bała się,
że nie daj Bóg mogą pasować.
noce były najchłodniejsze. coś się w
człowieku zbierało, jakiś bunt, że nie
można już wrócić w to miejsce.
matka uczyła zapomnieć.
dlatego nie wiem, zgaduję.
czym jest.
Istar, 1 sierpnia 2014
trzeba przyjąć wszystko jakim stało się.
jest nie można obrócić w popiół. zdmuchnąć z dłoni.
lubię leżeć blisko. na twoim ramieniu nocuje ćma.
papieros parzy palce, popiół strzepujesz do kubka.
oblizuję się po twoich ustach.
wszystko wierne jest temu wyobrażeniu.
wiatr buszuje w workach na strychu. poupychane
płaszcze i szale. jeśli przyjdzie zima. trudno wierzyć
we wszystko, dlatego nie zatrzymuję cię już dłużej.
Istar, 29 lipca 2014
klęcząc, na wpół przytomny odmawiasz wiersz,
niby do mnie, a słowa znajome z rozmów
z tamtą kobietą.
miłość po pierwsze przechodzi od dłoni.
od tego zaczyna się ciepło. domagam się,
a istnieję tylko od twoich słów.
nic wiecej stać się dla nas nie może.
Istar, 29 lipca 2014
zostało kilka nieznośnych wspomnień
jak to o górze, na którą wspiął się ojciec
a my zbieraliśmy kamienie, żeby dzieci
biegnąc do szkoły nie pokaleczyły stóp.
i żeby nie mogły powiedzieć, nie chcemy
tu być.
na wianki rwało się mlecz. przed pytaniem matki
gdzie byłaś, trudno było się ukryć. odpowiedzieć:
w pobliżu nie ma domów, w których są
szczęśliwe dzieci. a na łąkach przy torach,
ziemia zawsze taka dobra, i rośnie, i rozlewa się.
nikomu nie odmówi. a człowiek może powiedzieć: nie.
wchodziliśmy do rzeki kiedy była wodą, teraz nawet
nie płynie. statki grzezną i my stoimy nad brzegiem.
jesteśmy wtedy cicho, trzymamy się za ręce. matka
stoi daleko i patrzy. to w wodę to w oczy.
a w tym spojrzeniu jest jak ziemia, i chociaż stoi
w miejscu, rośnie, rozlewa się. taka dobra.
Istar, 28 lipca 2014
jeszcze budzę się w środku nocy. otwieram okno.
jakby miał wpaść ślepy wróbel.
chociaż piórko.
wiem. jest zbyt mało czasu
żeby się nim dzielić.
kiedy przestała istnieć przyszłość, nie nastał
koniec świata. dlatego nadal budzę się w nocy.
otwieram oczy. nasłuchuję.
żebyś mógł mi się przewidzieć.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
1 czerwca 2024
NieobecnośćArsis
31 maja 2024
3205wiesiek
31 maja 2024
jednak magiasam53
30 maja 2024
3005wiesiek
30 maja 2024
Orzeźwienievioletta
29 maja 2024
2905wiesiek
28 maja 2024
w traumieYaro
28 maja 2024
2805wiesiek
28 maja 2024
Szalone dniMarek Gajowniczek
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53