13 marca 2013

Scenariusz krótkiego filmu.

Dziewczyna jest ładna i mógłbym się zakochać, czy coś.
Ładna i profesjonalnie skupiona, a ja się gapię na jej cycki, czy coś koło tego. 
- Źle, proszę się nie szarpać. W poziomie, obszerniej. O tak. Dobrze, a teraz proszę w górę. Sięgamy, wysoko, jak najwyżej i nie, nie przechylamy tułowia.
- Kto sięga, ten sięga – mruczę do siebie - pierdolony Quasimodo.
Coś chrupnęło znajomo. Tak jak dziwaczna, kościana gałka przy kierownicy nowiutkiego Moskwicza wuja. Uda kleją się do rozgrzanego fotela, a gałka jest żółta i chrupie i ma srebrne wykończenie. W górę i w dół i w górę. Czy tak lśni proteza stawu? Jest zimno, przenikliwie i boleśnie, a tych dwóch milczących w podłych ortalionowych kurtkach, białych rękawiczkach zakopuje protezę i mamę i trochę mnie. Kościelny się niecierpliwi. Już kluczy między trupami do ciepłego samochodu. Idą święci, idą święta, idę ja. Przez równiutko wyszczypany trawnik, na którym wyraźnie widać koleiny wujkowego Moskwicza. Trawnik jest też równo obsrany przez kury, które zawsze znajdują jakąś dziurę. Ogon macha Bobikiem i mną i śmierdzi mokrym psem. Łańcuch tłucze o płot, cynową miskę pełną futra i much. Oczy Bobika, oczy mamy pod respiratorem. Miska lepi się do rąk, zupełnie inaczej niż proteza. Nalewam wody, zwilżam wargi gazą. Nikt nie pije. Nie pije też w domu, gdzie zegar może nas poruszyć. Gapimy się więc na ten zegar. Ja i ten z cmentarza i ze szpitala – nieporuszeni wkurwiciele. Stoją tak przy łóżku, gapią się na wieszak z kroplówkami, na coraz płytszy dół, i na ten zegar – wojenny łup z Drezna. Można coś zrobić. Na pewno można coś zrobić: zapalić papierosa, zabrać łopaty tym... albo chociaż puścić z dymem szpital. Zapalniczka otwiera się z cichym pstryk, pozostajemy przy papierosach, jest srebrzysta jak proteza, jak maska ciężarówki, która pożera mnie, wiśniowego ścigacza i srebrzyste błotniki. W Moskwiczu pachnie paliwem, pięknie pachnie. Zupełnie tak jak pod ciężarówką. Palce suną po skajowej tapicerce, po asfalcie, po krawędzi... poprawiają włosy, poprawiają koronkę przybitą do dębiny, głaszczą psa, próbują zapalić światło w przedpokoju, na korytarzu, w mieście, gdziekolwiek.

Jest nieco po czwartej. Wiem bez patrzenia, bo zawsze jest nieco po czwartej. Sunę wzdłuż rudego muru, ściskam jakieś ręce, rozbieram się do naga, ubieram się, jeszcze papieros na ławce pod narzędziownią. Marka w lampowni, klatka otwiera paszczę, spadam sześćset metrów. Ja i klony, które klepią kurwy na przemian ze szczęść Boże. Lampa sztajera ma tak białe światło, boli. Zbieram się z chodnika, na oślep, ręce suną po kablu, odnajdują kask, taśma płynie niewzruszenie. 
- Co z tobą chopie? Całyś? - kiwam głową i mruczę coś o Łodzi i że tam mają chmury i tego od wierszy. Tuwima. Chyba. I że jak tak można kurwa żyć mając jedną ulicę. Zamykam oczy, a gdy je znów otwieram, kołdra jest bielusia. Gdzieś tak w okolicach stóp Amundsen pokrzykuje na Bobika. Przez uchylone drzwi zagląda ksiądz. Zegarek na jego przegubie błyszczy zupełnie jak tytanowa proteza i dużo bardziej niż zamówione gdzieś we Włoszech mosiężne nazwisko, imię, dwie daty.

- To jaki ma być ten płaszcz? Mamy świetne wełniane, bardzo twarzowe, elegancko będzie pan w nim...
- a macie szylkret?
- ...wyglądał. Proszę? Niestety, raczej nie mamy.

Drzwi suną cicho, drogo, solidnie. Nawet gdy wychodzę, facet w średnim wieku, przypalając papierosa. Widzę jak pochyla się, ukrywa płomyk w dłoniach, przeżuwa tytuły książek i już wie, że to jedyne miejsce gdzie chciałby leżeć. Jeszcze poprawia kołnierz, odrzuca włosy z twarzy, nieśpiesznie znika na schodach do metra. Zabiera nas, mam nadzieję, na zawsze.
 
 
 

/Usunąłem jedno zbyt ckliwe zdanie. Plus drobne korekty stylistyczne/


liczba komentarzy: 42 | punkty: 16 |  więcej 

sisey,  

Mogą być literówki i inne błędy. Wiesz co zrobić.

zgłoś |

Magdala,  

jeśli to było do mnie - nie zauważyłam, ale jest za rano.

zgłoś |

Magdala,  

ale raczej nie do mnie ;))))))))

zgłoś |

sisey,  

Do Ciebie też. Po prostu do uważnych czytelników.

zgłoś |

Magdala,  

sny sfabularyzowane to gotowy scenariusz, wystarczy czasem zapisać. udało Ci się, bo ich nie przespałeś. dzień dobry. i dobranoc, jak sądzę? :)

zgłoś |

sisey,  

Gut, że nie podstawiasz autora do opisanych wydarzeń. Tylko czytanie tego jako literatury ma jakikolwiek sens.

zgłoś |

Magdala,  

powiem uczciwie: nie pamiętam ckliwego zdania, które usunąłeś, nie było widać spektakularne i niezbędne (ale czytałam je o 4:54 :). i jeszcze jedno muszę powiedzieć, choć nie z przykrością: lubię czytać Twoją prozę. :))

zgłoś |

Emma B.,  

czytam ten scenariusz i taki mi się wydaje syntetyczny. Kiedyś miałam okazję czytać Obcego we właściwej scenerii. Od tej pory zakotwiczył na zawsze. W takich sytuacjach odżywa we mnie. I ten portret Himilsbacha niedawno zamieszczony, też prowokuje do retrospekcji.

zgłoś |

sisey,  

Wiesz, ten tytuł to bardzo umowna rzecz. Zgadzam się z opinią, że to koncentrat, choć nie wiem czy to dobrze, czy też nie. W założeniu to próba zmierzenia się z pewna formą narracji. Spiętrzeniem doznań w "super shorta". Treść jaka jest widać. To chyba wszystko. Pozdrawiam.

zgłoś |

alt art,  

Mistrzu, to okrutne nosić futro z kota..

zgłoś |

sisey,  

Alt, chyba nie bardzo Cie rozumiem.

zgłoś |

hossa,  

no masz ten jęzor do czytania sis:) wciągnęłam się w tę historię zupełnie, ale jak Cię proszę wymień te cycki na piersi. Cycek to cycek, to takie coś nic ciekawego, przedmiotowego zupełnie, no...?

zgłoś |

sisey,  

może i mógłbym to zamienić, ale to przecież tylko fikcyjna postać i raczej konsekwentna w swoim bycie.

zgłoś |

hossa,  

mam jeszcze sekundę na net :( no fikcyjna, bo jaka inna? Ale ją polubiłam, a słowa cycki w tym znaczeniu nie lubię, no to negocjuję z autorem, a może piersiom uda się?

zgłoś |

sisey,  

pytałem... oświadczył, że piersi go nie kręcą

zgłoś |

hossa,  

może jakoś się przyzwyczaję do cycków, jeżu...niu

zgłoś |

sisey,  

o, i to jest właściwa postawa. nie ma jak porządny kompromis

zgłoś |

hossa,  

powiedzmy, że kompromis;>

zgłoś |

issa,  

hoss, a gdyby "to takie coś nic ciekawego, przedmiotowego zupełnie, no...?" w tej historii zobaczyć jako argument "za", uzasadnienie obecności?

zgłoś |

hossa,  

no wiem:) że mogą mieć taką rólkę w tej historii, ale co ja poradzę, że nie lubię tego słowa. Przeca się nie upieram jakoś tak, do krwi;d

zgłoś |

sisey,  

a. kim jest bohater, jeśli nie zepsutym przedmiotem w rękach tej terapeutki? jak on sam postrzega świat, jak nie coś za szybą? "mógłbym się zakochać, a gapię się na kawałek ciała" czemu tak? tekst jest próbą wyjaśnienia tej postawy. jeszcze jedno: zauważ, że on (podmiot) się nie tłumaczy. nie ma w nim chrześcijańskiej, czy też jakiejkolwiek innej skruchy. tak ktoś powie cycki/ ciało/rzecz. tak myślę.

zgłoś |

hossa,  

właściwie to miałabym uwagę do dwóch pierwszych linijek: czy coś-coś koło tego, tu mogłeś sobie cosia darować, przynajmniej jednego. Ja tego bohatera jeszcze nie analizowałam sis:) na razie skupiłam się na czytaniu, czy mnie nie znudził, no ale nie znudził;d

zgłoś |

sisey,  

a ha, zrobiło się erotycznie - rozbierają. zgaszę światło. :>

zgłoś |

Szel,  

Sisey ten scenariusz jest za trudny, zwyczajnie nie przyswajam go, jak dla mnie musiaby byc napisany w formie opowiadania :)

zgłoś |

sisey,  

rozumiem Szel. Pomysł z mieszaniem wydarzeń i czasu może utrudniać czytanie. Być może ponowne czytanie mogłoby pomóc. No i uświadomienie, co sie dzieje z bohaterem.

zgłoś |

Szel,  

czytalam razy trzy

zgłoś |

sisey,  

rozumiem. trudno i trochę mi żal, że taka ściana.

zgłoś |

Szel,  

ja naprawde nie wiem nic o podmiocie...dla wtajemniczonych wszystko jest jasne:( dla mnie jako czytelnika tekst jest nieczytelny

zgłoś |

sisey,  

hmm, tu nie ma wtajemniczonych, serio. Analizy własnego tekstu nie zrobię nawet dla Ciebie. Przepraszam.

zgłoś |

Szel,  

gdyby to byl wiersz, byc moze poprosilabym nawet Ciebie o przyblizenie :P

zgłoś |

bosonoga,  

Ani na chwilę nie przysnęłam, co przy takiej pogodzie bywa normalką :))) Bardzo mi się podobuje :)))

zgłoś |

sisey,  

Dziękuję.

zgłoś |

sisey,  

ok, cieszy, że właśnie tak odebrałeś.

zgłoś |

Ania Ostrowska,  

Dobrze się czyta; wciąga jak diabli. Na początku udawało mi się jeszcze jako tako kontrolować zasadność powtórzeń, potem dałam za wygraną, poddałam się rytmowi, fajne uczucie :)

zgłoś |

sisey,  

Bo to jest Aniu tekst amstaf, jeśli chwyci, to nie puści i nie ma przebacz, gdy już do końca się wyczyta. Chyba najlepiej się czuję w takiej formule, ale i tu jeszcze mam nad czym pracować. Właściwie to testuję się na czytelnikach, których nie zamierzam głaskać. w tym "shorcie" raz jeden dokonałem zmiany by ułatwić odczyt. to spore ustępstwo zważywszy na rozmiar całości. Teraz się trochę uśmiecham, bo znam twoją czułość/ dociekliwość gdy o słowach mowa. Miło jest się "urwać z wędki" Pozdrawiam.

zgłoś |

Darek i Mania,  

nic tylko kręcić film :))

zgłoś |

sisey,  

bardzo krótki film oczywiście. ;)

zgłoś |

issa,  

Trafne te korekty, sisss.

zgłoś |

sisey,  

takmis :)

zgłoś |

Drwal,  

Nowe , czytam jak obrazami sopklatki, fajna zabawa zmuszająca do rozwinięć ciekawości. Skojarzyłem atmosferę "Osiem i pół ". Dobre i lepiej.

zgłoś |

sisey,  

Kłaniam się więc. Fellini i sisey w jednym tekście? A to się doczekałem. :)

zgłoś |

Wieśniak M,  

"...Tak jak dziwaczna kościana gałka"- znam ten rodzaj zakończenia drażka zmiany biegów. W prywatnych sklepach z akcesoriami samochodowymi, lat temu - dzieści jako młody chlopak przychodziłem popatrzeć na artykuły do upiększania własnych identycznych dużych fiatów czy polonezów. Były i dziawczne, choć taka kościana w tamtym gronie wydawałaby sie zapewne całkiem zwyczajną. Sugestia- a może nie odwracać uwagi czytelnika na gałkę a poprowadzić bohatera do swojskiej, znajomej gałki? Tekst wciąga i łatwo można popłynąć z narracją, choć mnie na razie poprowadził do nikąd:)-

zgłoś |

sisey,  

znasz i ja znam. bohater dopiero poznaje, a gdy się ma sześć lat, to różnie bywa. Odwracam pozornie, kość przewija się przez cały obraz, chrupanie, srebrzystość - nie ma tu przypadków. Jeśli ten zabieg jest nieczytelny, to trudno. tu już nic nie poprawię. miało być obsesyjnie i chyba jest.

zgłoś |

Wieśniak M,  

Sześciolatek zadaje mnóstwo pytań jest ciekawy świata i tego co odpowiemy, aby zweryfikować własne krztałtujące świat postrzeganie. Niezwykła kreatywność dziecka tworzy nieprawdopodobne zastosowania do najzwyklejszych przedmiotów i zjawisk. Ale jest to świat spójny, wytłumaczalny a jedynie artykułowany dla nas dorosłych w sposób- dziwaczny. Niektóre przedmioty mogą go zdziwić, zaskoczyć, zahipnotyzować, lecz nie nazwałby ich dziwacznymi. Ma nieuzasadnione zaufanie dla świata dorosłych. Ten świat w którym się przemieszcza jest może tajemniczy, ale z pewnością logiczny i zrozumiały.. Na swój sposób,co i rusz inaczej:)) Zupełnie intuicyjnie wróciłem do lat szczęnięcych w komentarzu poprzednim, bo przyznam się że nie wpadłem na to że to świat sześciolatka. Ale właśnie dlatego ten brak dziwaczności w kościanej gałce ma jeszcze większe uzasadnienie według mnie. Ae skoro Ty je zauważyłeś, to pozostaje mi z wiarą że tak jest w istocie przeprosić za uwagę:)). Pzdr serdecznie:)

zgłoś |

mała_czarna,  

zastanawiam się jak to się stało, że tego do tej pory nie czytałam.

zgłoś |




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1