guccilittlepiggy, 13 sierpnia 2013
tymczasem teraz zastaje nas w nowym yorku
(a znasz fajniejsze widokówki?) około południa
które niczym południk wyznacza naszą pozycję
i trajektorię rzutu piłką (prosto w tamto)
gdy kiedy bezwzględnie warunkuje gdzie
i gdzie nigdy nie będziemy (a frank o’hara
jak zwykle idzie na lunch) i to już wszystko
co wiemy o miastach oraz franku
i to już wszystko co wiemy o sobie
co udało nam się wypatrzeć w szczątkowych
fabułach mimowolnych gestów fałszywych
drogowskazów: raj
to kiepska kompozycja z nagością i owocem
(ani gdzie ani kiedy)
cycki i jabłka
jabłka i cycki
jak dynie cycki jak gruszki ożebrowane
światło ogrodu w środku jesteś
cała z pestek chodźmy zanim cię rozsieje
wiatr nocą pod wielogrzmotem poczuję się
przez to samotny wielce zaś ten
który tak długo czekał żeby cię zdobyć
jak zdobywa się wszelkie bogu bliskie pagórki
i dokładnie z tego samego powodu:
ma nadzieję że gdy spojrzy prosto
z ciebie na świat ten wyda mu się
mglisty i piękny
guccilittlepiggy, 17 sierpnia 2013
Bubak 'n' Chyl
I
wyjdźmy od tego, że wychodzimy stąd.
w tym mieście nie ma centrum.
wszystkie ulice prowadzą
wzdłuż i dookoła
(ludzi spotykać z samotności i
nieuchronne zderzenia galaktyk na chodnikach). chciałbym
trzymać rękę pod stołem, oszukać cię, że wciąż możemy
przestać być tutaj, a zacząć tam. kolejny motyw
na skórze - wychodzimy stąd.
II
Erec Israel
mityczna Północ. rozpadamy się na kolejne zbliżenia. nagle
trudno dopisać cię do końca. wszystkie przejścia między pokojami,
między domami nasiąknięte światłem,
moja niebyła kochanko. kiedyś pewnie powiedziałabyś
zamknij tę książkę, tę bajkę bez końca i wyjdź,
wypowiedz wojnę snom.
guccilittlepiggy, 20 sierpnia 2013
Bubak 'n' Chyl
3.15
lustra opowiadają o nas legendy. gęste i gładkie.
gładkie i ciemne. nad twoim ramieniem
urodził się wielki, błahy już
księżyc.
II.
piłem wódkę. wyszedłem. nie było mnie długo;
leniwa podróż. jak powtórny sen z kobietą - jeszcze
nie rozumiesz, ale dłonie prowadzą do ciepłych miejsc.
a teraz będę cię odtwarzać, nagrywać, odtwarzać, nagrywać -
co było, czy było i jakie było przedtem. to nie są kluczowe miejsca.
mają te swoje wgłębienia, brudne talerze,
I.
pamięć. nie dałem nam miejsca na niebo. różni po nim rysują,
zostawiają tabliczki, horoskopy, bogów, więcej i więcej gwiazd,
dróg
ewakuacyjnych.
MMVII.
zostało jedno wspólne wytłumaczenie, najpierw jednak musisz pocałować mnie
na dobranoc. trwamy tyle, co rysowanie cienia - snu, niespełnionej
przepowiedni.
guccilittlepiggy, 17 sierpnia 2013
czwartek bardzo dużo spadania lecą
liście sadza czarne jak sadza piórko
włosy do twoich oczu
i kot się zasadza (dla zasady) na spadłe już pisklę
pod drzewem w sercu podwórka
serce przemieszcza się powoli w stronę żołądka
chyba za wcześnie na to
na łeb na szyję na twarz
na podziurawione mokrymi pociskami ulice
– rozkładają szeroko uda –
pod gardło podchodzą puste
wydrążone światłem wnętrza
teraz rządzi mój (k)łamliwy język
nie trzymaj mnie za słowo – możesz się załamać
możesz się ześliznąć
kiedy wszystko spada wywołuje ciężkie sny
z upiornych negatywów –
czarnych białek białych tęczówek
źrenic tęczowych
tęczowych próżni białych dziur
czarnych karłów
prześwietlonej skóry
niezapowiedzianych wyznań wyszczekanych myśli
tragicznych dowcipów o śmiesznie zmarłych śmiertelnych historii o ciągle żywych
nieprawdopodobne że to wciąż się spełnia
może też moglibyśmy, no wiesz, żyć
sięgam za okno formuję wilgotne miasto
w wilgotne wszystko – papierową kulę planetę dziurę – masz
tylko podrzuć wysoko
guccilittlepiggy, 17 sierpnia 2013
Bubak 'n' Chyl
gdy stanie się bardzo blisko, głowa ma rozmiar słońca.
o czymś trzeba pisać, o czymś trzeba rozmawiać;
śnieg to jasne, zimne dłonie; każdy dom trzeba zbudować samemu,
nie ma dobrych miejsc, każdy dom trzeba kiedyś spalić odchodząc.
wyjdę za ciebie, na pewno wyjdę, moja mantro,
moje zamykanie podwójnych powiek,
wyjdę; tylko rozpal ogień.
zapadłem na kruchą łatwopalność ostatnich liści,
akty rozebranych do czerni ulic
ze strzępami kroków, smoliste żebra pogorzelisk.
przytul się do ścian – białe miękkie opuszki,
żebra jak kraty w oknach. zwężają się wszelkie miejsca;
układam się w tobie ze wszystkim, co się rozpadło; tutaj uschnę.
zima przez otwarte usta wejdzie i nie wyjdzie.
guccilittlepiggy, 2 września 2010
[...]
dzisiaj po raz pierwszy widziałem drapacze mgły
będę się tym dzielił stopniowo i może wystarczy
na jakiś czas. z innych znaków
uciekły mi obydwa autobusy i tym sposobem
przystanek Słodowiec stał się miejscem przesiadek i ciągów dalszych
(władzom pod rozwagę)
gdzie, po raz trzeci już
przytrafił mi się ten facet, różowy i okrągły, a potem
potem przyszła dziewczyna w kształcie gruszki i zapragnąłem nagle
żeby on powiedział
i powiedział chyba do niej zapomniałem
zapomniałem zatęsknić. i może jeszcze coś o tej tnącej ściany mgle
*
pamiętam z dzieciństwa, że najstraszniejsze były
późnowieczorna mgła i czerwony księżyc. pamiętam, bo nie znalazło się na liście zapomnień
bo strach staje się powtarzalny i tandetny
bo bałem się wilkołaków, a powinienem wilków (według dziadka)
nie mogę sobie przypomnieć, czy już wówczas wiedziałem, że jestem śmiertelny
*
nie mogę sobie przypomnieć, czy to robiło jakąś różnicę
*
(Mała nie boi się wilków
zza szafy wygląda ropiejący na zielono kosmita
ratujemy ją za pomocą superzegarka i światła
czasem mówi bądź potworem
i wtedy walczę sam ze sobą)
*
(a Mała wciąż nie wie
Chciałabym już pójść do Nieba
kiedy tam pójdę?)
(tak
kurewskie przerażenie)
*
wiem doskonale co zrobić z rękami
chociaż boję się trochę, że zaprowadzą mnie do piekła
(nie ma piekła nie ma)
i przyjdzie diabeł i zeżre też ciebie
bo wiedziałem co zrobić z rękami
bo nie ma piekła nie ma
bo nie wierzyć trzeba nawet mocniej
*
wczoraj po raz pierwszy widziałem drapacze mgły
szkoda, że nie mnie przyśnił się
ścinający wszystko nóż
urwałem się w połowie
tak nas wyobraża sobie to miasto:
wyłaniamy się z obskurnej bieli
i chyba skrzypimy na śniegu
nikniemy z oczu
[...]
guccilittlepiggy, 27 lutego 2013
to miejsce służy do generowania obrazów śni się
pożoga później pogorzelisko — proste następstwa —
bezlistne drzewo po wisielcu maleńki
strach jak zduszony śmiech biegnących chłopców
krzywo piętrząca się cisza wydrążona wieża
ciśnień w drążącym krajobrazie porwana
spirala schodów wiodąca
przez dzieciństwo wciąż drgające nieopodal głuche
radioteleskopy: dziurawa stal mostu wrak przerzucony
przez rzekę wiatr zawsze wiatr od niej
nawołujący rytm torowiska nazbyt wyraźne
granice kolejne miasteczko rozbłysło westchnęło
i umarło — proste następstwa — pierwszy dotyk
prowadzący do nagości i przez nagość
wyprowadzić swoje ciało i opuścić je gdzieś
pośrodku mitycznej pustki która jakoby od zawsze
i rzekomo w każdym multipleksie białych ekranów
łopoczą
nie zwiastują niczego
guccilittlepiggy, 26 października 2013
że hipopotam wygląda na miękkiego
podobnie jak woda i tak się na niego patrzy
albo na twe wargi dziewczyno
wąskie ale zachęcające i ciekawe czy byś zrozumiała
gdybym zaczął mówić o ustach grety garbo
między nami te same musujące szarości co w starych filmach
chyba wolę technicolor z jakim pieścisz swojego smartfona
o tej porze chodniki porosłe pośmiertnym kwieciem
takimi obrazami można zapchać w sobie każdą dziurę
po takich obrazach negatywna siatka wywoływanej rozpaczy
przez szybkę rozsypuje mocarne światło
nasze identyczne błądzenie po dwóch metrach
przeważnie dotyczymy przestrzeni
taka mgła że nie widać twojego okna
guccilittlepiggy, 22 sierpnia 2013
/wydanie, ekhm, zwężone, poprawione/ ;)
tego roku umarł mój niechciany ojciec
i zapragnąłem przekreślić nadgarstki postrzępioną linią
(a wystarczyło podkreślić kilka słów wyszeptać)
można się przyzwyczaić do siebie
w dalekich bezsensownych podróżach do wietrznych krajów
i w równie bezsensownych lecz znacznie dłuższych powrotach
w wędrówkach do umieralni utkanej ze stęchłych tchnień
gdzie w przewlekłej bezsenności przewleczony przez nazbyt wyrazistą jawę
próbowałem wyobrazić sobie anioła u głowy tego prześwitującego człowieka
z którego nie potrafiłem już wycisnąć nawet odrobiny światła
i którego zostawiłem miękkim dłoniom obcych kobiet
[pierwsza]
no i skończyło się rano jest ranem pisze się ostatnie wiersze
błyszczącą ranę powroty do domu przez cmentarz zbyt ogromny
dla tych wszystkich śmierci (każda osobna najmniejsza)
rosnące w przycmentarnych fabryczkach
damy w futrach pachną pogrzebem i dzieciństwem
które można ponieść w każdej części
część pierwsza - głowa ślepe okno donikąd
prowadzące nogi ręce nikogo prowadzą przez ciało
otwarte aż po fałsz zmierzchu rozwidlony
język światła łopocący na zewnątrz pochód
kondukt skremowany lipcowym upałem
zbyt wielkim na tamto miasteczko (raz zabrała je rzeka)
zaczyna się święto nieodbyte podróże w niebyt nie zdarzają się
raz jeszcze przeszczepiam sobie chwilową samotność
zbyt wielką dla naszego ojca - raz
zabrała go ziemia - teraz już tylko moja
mogę wreszcie zadomowić się w sinym blasku
w niezawisłym śniegu mościć kreślić nowe kręgi i nazywać
i zapominać z całych sił po co
tu przylazłem
[druga]
to jest w słowach z podróży mojego ciała
zrodzonego z tego które już nie istnieje
i na obecność którego nie jestem
żadnym dowodem pomimo
wielu podobieństw w tobie
ciepłej i miękkiej z którą przemierzam
północne rubieże imperium rzymskiego (teraz tylko
bursztynowe kości i zapchany kibel) i w którą nie uwierzyłem
chociaż wkładałem palce głęboko i wielokrotnie
poruszałem aż stałaś się pacynką na mojej dłoni
na ciele ułomnym głuchym i ślepym
na wszelkie światło
*
to jest w słowach z podróży
przez krańce ciemnego imperium (Różewicz Dycki
i inne cmentarze) od dawna nie mojego pomimo
wielu podobieństw w kadrach
martwych za sprawą złego światła złej miłości
listopada którym głaszczę cię po twarzy
w nadmiernych stylizacjach na groteskową
białoczerń miesięcy i opustoszałych
grobów moich bliskich gdzie cię nie zawiodę
bo zapomnę tym i następnym
razem w tej i następnej części
bez możliwości poprawy
[trzecia]
och nic przecież nie wiem o śmierci
przesuwam wymarłym językiem po zębach
wielkiego wciąż nieumarłego miasta (kościoły najpiękniej rosną na zwłokach)
w wierszach z nieporadnych słów szeptów
rzeki co przeszła między nami
w wierszach jak trumna dla mojego niechcianego
ojca głuche bezstrune pudło w które złożę jego
oraz moją uległość gdyż nic nie wiem
o śmierci i tęsknię już tylko za sobą
kiedy przywołuję (trochę na stukot trochę na szelest)
moich dalekich zmarłych z zimna i nagości do których
wkrótce dorosnę bo przywołuję
moich zmarłych z najdalszego zimna
światła i spijać je będę nim zupełnie
zgaśnie
[czwarta]
ciągle prawię nieprawdy o śmierci tu na śniegu
lśniącym tak czystym i jasnym jakby
całym z blasku którego masz już pełne garście
ojcze gdy oddychać przestajesz pod okiem złego
syna w czułych rękach kobiet
wiedzących wszystko o naszym
umieraniu o naszych przemarzłych ciałach
składanych w głąb cienia grudnia odjętego
nocy nieboskłonu
pod kamienną płytę księżyca
niektóre z nich szepczą nam modlitwy jak zaklęcia
bo wciąż przybywa nocy chropowatej czerni
na niej jak dureń wyskrobałem napis
koniec a przecież
będzie jeszcze ciemniej
[piąta]
i oto zabrnęliśmy do domu
organista odgrywa zimowe przeboje
kwitną rozplątane dźwięki
oraz pojaśniałe twarze kobiet
one wiedzą wszystko o nas zwłaszcza
babcia Mila zaiste wszyscy przeszliśmy przez
jej dobre ręce (my z pięciu córek i syna) zaprawdę
jak pierwsza gwiazda jej dłonie a ona jak anioł
*
i oto mieliśmy grzebać zmarłych a grzebiemy w sobie
w uległej ziemi chowamy własne języki
niezdolni do głoszenia gorzkich pocałunków (jednak na nic
nam się zdałeś Judo?) wkładamy najciemniejsze słowa
w cierpliwe ciała kobiet
a one już wiedzą o nas wszystko szczególnie
babcia Mila zaiste wszyscy przeszli przez
jej dobre ręce sąsiedzi zaprawdę
jak ostatnia łódź jej dłonie a ona jak Charon
guccilittlepiggy, 10 października 2014
och niebo
ameryko bryło
lewy krańcu
świata skasowane
górne pasmo bujaj się
do migawki niczym
magma basu świeżo spulchniona krwią
pielęgniareczka wyplastrowany ranny pomruk
zbyt długiego oceanu na ultrakrótkie
układne fale i benzynowe świetliki
kładź się jak skłuty balon nieuchronnej symetrii
spływający poza krawędź trup
za trupem płatki w odpływie gorzkie
goździki i bezbolesne gwoździe
dzielony na pół połów na najbliższą wojnę
wystarczy ci mama z plastrem i jodyną
oraz niepokojące luki w opisach dzieciństwa:
retrospektywny ojciec matka i? wzbierająca masa
rozepchniętych piorunem jak pochwa pasteli albo
wypukły kineskop zasilany staroświeckimi mgłami
tłoczący startą prostą nastroszony kombajn
błędnej narracji fałszywa precyzja poklatek
zniekształcający ostatnie słowa
ostrożny kaszel
ostry piasek
kompulsywne omamy
(o mamo! krzyczą napędzani światłem chłopcy)
ta niezupełna tęsknota gdy zaptaszona stacja przesyłowa
trzeszczy mrozem jak sztywną kurtką a we wstecznym
odkłania się rozebrana ziemią głowa
czas drgnął dopiero kiedy przestaliśmy
rosnąć pewnie wybije nam zęby
jeśli przestaniemy się poruszać
niebo ameryko skasowany bezpański
śnie oto twój angaż
guccilittlepiggy, 22 stycznia 2011
przejść przez korytarz jak przez ciepły wciąż oddech
dotrzeć do schodów
gdzie stoją mamroczący odstępcy
co od łóżek
obłoków najbielszych odstąpili
występnie z nogi na nogę przestępują
co rusz na głowie coś poprawiają
jakby kapelusz modlą się do okien
i na obiad wołać ich trzeba
jak dzieci z podwórka
Alicjo Alu!
Piotrusiu
do kogo mówisz Alu
Alicjo rozwiązana sznurówko
zmarszczko szklista
daj rączkę chodź
zobaczysz
pięknie dziś zgaśniesz
guccilittlepiggy, 27 października 2014
dokąd podróżowałem? co odkryje przed nami monitoring? przez jednoręczność
do wszystkiego doliczone pół godziny. powoli oddala się wschód. spasione dymem liście.
to od nas ten kaszel? głuchy szczęk szczęk. najpierw ogień, później inne zakazy. długo myślałem, że piórniki i śmierć pochodzą z niemiec. na razie zabrania się jej wnikać w nasze ciało. z odpowiedzi szelest i nowe smaki. oto mój pomysł na ciebie: proszę wyjąć to ze mnie. co jakiś czas powtarza się taka praboska regeneracja. rejterada. nikłe niknie i tak. i tak łaknie. tak ładnie. tak-tak.
u innych jeszcze długo świecą się okna.
guccilittlepiggy, 5 grudnia 2015
przepisywanki :/
nie miej mi za złe cielesnych porównań oto nadjeżdża
pokaleczone rosyjskie imię samonośne getto w tym śnie
są też inne podobieństwa dalej
pobaw się nimi
przecież cię ruszają
gwałtowne ćmy z przewodniego aksamitu
przyzwalająco drążące światło
wydziobany w drewnie rezonans
kluczowe słowo jak
osłonięte ogniem paniczne zamki
nie miej mi za złe cielesnych porównań
pośmiertnych opadów po których nasz syn pyta
— dlaczego to nie działa
a nam pozostaje odpowiedzieć
— dobrze że było mu dane
co prowadzi do piaszczystej melodyki
imitowanego niemieckiego
nasz oswojony hałas i jego trójkątny łeb
zdjęte z obrazu perforowane wycie niby
zbliżeniowe lecz niezupełne dla państwa wygody
zagłusza skośne szeregi krawężników
kiedy odpisujesz przez pół Azji
Diane Keaton odpowiada: moje życie to chaos
pozwala się pocałować
guccilittlepiggy, 13 listopada 2015
Taka funkcja: wszystko znika. Pyk. Abstrakcyjny minimalizm. Pewnie stracę
roczny abonament. Po serii zaraźliwych samobójstw
ulga albo film katastroficzny. Z listy wybawień
wykreślić komunikację i bezpieczne wybory. Gniewnie nas teraz wyprószy
na tle starotelewizyjnego nieba. Gdzie Bóg
sroższy? Gdybym mógł opowiadałbym ci tylko
o skuwanym z kałuż świetle. Nie żeby do tej pory nie było takich kawałków. Są
powody żeby czochrać śpiewnie promieniujące błyski. Wykłute
pod kwaśny kolor ścieżki. Już nam lepiej. Alchemia
poprawia przemianę materii. Opisują to
te drobne maczki. Fikuśne zabezpieczenia. Znaki wodne.
Bezkolizyjna rzeka przepuszczana pod kanałem.
I tylko ten tłusty ślad który zostawia
co nie?
guccilittlepiggy, 5 stycznia 2011
hurt will always out
and so say all of us
martwe porusza się w miłosnym rytmie, twarzą w dół
chłodno i delikatnie. pijemy i obrastamy w glony; słowa zasychają
w gardłach. bóg chyba w końcu nam odpuścił
naszą upartą samotność
Matt, dzień skończył się jak nagły wybuch – dlaczego jeszcze
nie czujemy mroku?
nucić i falować
martwe zamyka się w kilku melodiach. wciąż pamiętam, że mieliśmy
imiona, skrawki siebie. a teraz dno
nucić i falować. i pewnie nigdy w proch
przez grube, jasne szkło puste
dryfujące ubranie
____________
guccilittlepiggy, 5 stycznia 2011
nie śpi mi się wypala i smuży
pomyślałbym o nas gdyby jakieś było
(w efekciarskich słowotokach myśli się bardziej)
miałem napisać że mnie już nie kochasz
bo jakoś nam się nie powiedziało ale chyba
ładniej ci w wymilczeniach
poplątały się nam zdrady
to zabawne że twoja ostatnia
była ze mną
już wygięta w okrąg ta love story
war story kilkanaście kroków
w dół po schodach drzwi
bez trzaśnięć wynoszone w workach
resztki potulnie szumią objęcia
serwerów trochę brak tu świstu
i wrzasku dymiących świtów mglistych
barykad fotoreportaże prześlę ci później
guccilittlepiggy, 10 września 2010
krzyk to krzyk skarbie - nie wyobrażaj sobie że może być niemy;
posiniałe mięso ślady po zębach czarno od języka w tobie niebo
jak gigantyczny subwoofer; drgania w podbrzuszu. ten wrzask
deformuje całe światy pnie się w górę ja wzdłuż ciebie
po kark.
Soho śmierdzi moczem i winylami. pedalskie latte w papierowym kubku;
wkrótce spadnie śnieg i wszystko wystygnie znieruchomieje. nie pomogą
zatarte szarości rosnące smugi powietrza. rzeczywistość
przejdzie w betonowe kadry; połamane oddechy pęknięcia na wardze.
poza granicami mojej głowy pozostaniesz nieskończony.
*
wciąż odwiedzam to miejsce w którym śmierć jest ziemista
i włazi pod paznokcie. gdzieś po drodze mam ciało.
zagrzebałem się w tobie a teraz chciałbym
dotknąć.
________________________________
*Francis Bacon, Head II, Three studies of human head, Two figures
guccilittlepiggy, 21 grudnia 2015
przez okno gif z kołującym ptakiem
włączone mrugacze w kolumnie
w roli promieniowania tła
na głos odczytane preteksty
wczorajszy mikrofalowy jazgot którego
nie potrafię już oddać
wciąż rośnie w zestawieniu
z krzyżami w stylu ludowym
zrobiło się tak że zapal wszystkie żarówki
— ciągle trzeba mnie sprowadzać
kto się martwi
skoro zdjęliśmy z siebie wszystko (na zawsze
zespaja nas: i, przełykane słońce)
wszyscyśmy topielcy
sepleni kudłaty dziad
kosmiczny przester
drodzy grupowicze, czy jest pośród nas jakiś fryzjer?
guccilittlepiggy, 25 lutego 2013
„cokolwiek zamiast amen zasłania nam usta
a kropka dusi zdanie bez ważnego końca.”
Paweł Podlipniak, Tenebrārum
nie ma w tym żadnej tajemnicy
co było rozwiane wygładzamy w nikczemną całość
pocałunkiem o lekkich konturach już nas nie dosięga
widok z okna na opuszczony ogród
po zmarłych resztki płótna resztki pamięci
nieodległy szczyt światła — szczelnie zapięte
w ślepousty dialog
nieodmiennie coś nas przesłania
upycha ciasno w znikomą przestrzeń
pomiędzy pejzażem a martwym z natury
potem wciąga pod siebie i gwałci
najgroźniej — najczulej
popatrz sobie proszę
aż poczujesz
______________________
*za Rene Magritte
guccilittlepiggy, 5 stycznia 2011
jest biel i czerń spopielona w bieli,
szpary między wersami, światło.
to nie do wiary, że królowa śniegu,
że nic
mogło tak szybko do nicości dorosnąć. właśnie dzisiaj,
gdy wyprowadziły się wszystkie historie.
teraz już nikt ci mnie nie opowie.
nawet w chaosie jest jakaś narracja.
a w pustce?
guccilittlepiggy, 27 lutego 2013
tego dnia ojciec miał dobry humor
zabrał mnie i brata nad rzekę
pod wypalonym okiem starej papierni
wyciął po łuku z wikliny i dratwy
a potem zabrał na swoją tratwę
i popłynęliśmy w połyskujące gardło rzeki
coraz lżejsze wspomnienia
bardzo chciałbym żeby to był początek
przypowieści o braciach wyruszających
na poszukiwanie źródła
ale to tylko daleki szum
szelest osypującej się ziemi
prześwit w niej
guccilittlepiggy, 8 kwietnia 2016
jak to się robi?
w tym kadrze
najbliższą głowę zamieniamy na głowę
małej Chinki mówiącą
myślałam że będziesz trochę bardziej o mnie
czy chroniczny brak kontynuacji
bywa jeszcze cierpieniem
kurczy się przetrącona katedra
jej przedwcześnie wysłane echa
chorusy i dileje
castrum doloris z monodramem
nieruchoma niedziela kanonizowany
strumień promień snop
postawiony kołnierz płaszcza jakieś teraz
już trujące ciała wewnątrz
obolałe sięganie po wszystkie
rodzaje ciemności
coś się dobierze ze złego nie-do-snu
o kim myślisz zanim nadejdzie
o co jeszcze miałbym zapytać
boisz się?
guccilittlepiggy, 3 kwietnia 2013
une cellier jedenaście minut rytmicznego oddechu i szeptu śnieg
uczynił z miasta głuchą studnię więc musimy nieść w sobie
każdy ożywczy pogłos wyobraźni czy opłaca się jeszcze
należeć do świata w którym istnieją tylko dwa smaki
zimny i przeciwny
bądźmy poważni rozmawiajmy
o zimie nietajonych meteopatiach tempie spadających
temperatur w tępym łysym świetle w kim szukać ciepła i czy zdołasz
wygrzebać się z niego może tak
jak mój wiecznie grudniowy ojciec nawiedzający
w śnie teściową mówi dziękuję i odchodzi już teraz
zapytaj bliskich czy modlą się
za ciebie
guccilittlepiggy, 27 marca 2013
oto jak jest: gorąco. pierwotnie i nago.
puchnie ciało - tak psuje się ożywcza woda.
a ty nie podobasz się słońcu.
a ty nie podobasz się nikomu.
i nikt istotny nie umarł ostatnio. jakoś polubiliśmy
odchodzić z nadchodzącym mrozem.
trochę znaczących narodzin: świat
znów stał się chłopczykiem. ostatecznie będzie z tego
wiersz, bo z wszystkiego są wiersze. z pracy, z nudy, z kobiet,
ze spacerów, z nienawiści (z miłości
nie - miłość tak polega na wyjątkach, jak ty polegasz na niej),
z wierszy; z naszego mieszkania, w którym nie mówię,
że ją kocham; z widoku na skrzyżowanie,
które powinno nazywać się ukrzyżowaniem,
ale najwyraźniej giną na nim wyłącznie samochody
(zero kwiatów, zero zniczy, kolego).
oto co jest: mantry i wyliczanki. leniwie gasnące światło.
siedmiu aniołów na siedmiu skuterach dominos pizza
pędzących przez skrzyżowanie.
zwiastowanie.
guccilittlepiggy, 25 lutego 2013
I. po zdjęciu
chłód i kołyszący się hak
II. przed zdjęciem
złożysz mnie z nieprzystających półtusz
w fałszywe światło oprawisz niczym
najznamienitsi oprawcy choćby
mój dziadek mordujący kocięta sąsiada
czas zbrodni: jesień lepkich robaczywych
śliwek w których przyszedłem
brodzić miejsce: od tamtej chwili
każde niemożliwe narzędzie: tępe
okrucieństwo na jego
zaciętym ryju
III. (tak jest lepiej kotku
nie chcemy byś zdechł z zimna i głodu
w skrzypiącym ogrodzie pozostał
z odgiętym w południk żebrem)
IV. zróbmy to teraz
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis