Towarzysz ze strefy Ciszy | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (82) Poezja (331) Proza (1) Fotografia (59) Dziennik (5) Handmade (1) |
Towarzysz ze strefy Ciszy, 9 stycznia 2012
niepozorny początek- chwila nieuwagi
i w kleszczach wszyscy, czarne macki
czerwone głowy i panika w oczach
spojrzenia aniołów
na mapie nie ma wyjść
wszyscy zginą- śmierć, śmierć i zniszczenie
brzytwa ostatnia- znikąd myśl -
poświęcić Chrystusa
jeśli przynętę wezmą w krzyżowy ogień
zyskamy trzy bezcenne dni
jednomyślna zgoda, rozkazy wydane
Judasz z misją przenika czerń nocy
czwartek- cisza przed burzą
siądźmy zjedzmy
może to nasza ostatnia wieczerza
jutro wielka bitwa, jutro losy świata
a Chrystus... a Chrystusa pamiętać będziemy
długo
jako tego który ocalił nas wszystkich
tylko nie mówcie jeszcze Jego matce
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 kwietnia 2012
kamień mój czorci ukradkiem wnieśli
jeszcze przed najbledszym świtem
niby jest mój- jednak nie zmieścił
nawet dwóch szczerych kordonów liter
zanim się stanę twym cieniem byłym
będę się tutaj na nogach słaniał
aż zamienią się na mapach siły
aż zamienią się po głowach zdania
dumnie i w strachu stać będę tyłem
(czas będzie wiekiem zakrywać trumnę)
ja który nigdy w pełni nie byłem
ja który także nie wszystek umrę
wnet w cichych dźwiękach wątłej muzyki
choć z czarnych to najgorszy tren
wraca mi słuch- z ulicy okrzyki
zagłuszyć chcą zerwany sen
budzę się nagle- i już jestem Nikim
lecz jeszcze wciąż przez duże eN
Towarzysz ze strefy Ciszy, 2 czerwca 2011
spokój mój obrócą w niwecz
proste myśli zegną w krzywe
nie zagłuszę tego piwem
znajdą mnie jak psy parszywe
ani martwe ani żywe
głosy z mojej glowy
wśród natłoków i zatrzęsień
nie oszczędzi nawet we śńie
wola walki raptem sczeźnie
niemoc dławi wszystkie mięśnie
ni za późno ni za wcześnie
marazm z mojej głowy
miotam się na skraju pryczy
nie pamiętam żadnych przyczyn
ślepia jak dwa ognie zniczy
bezlitośnie grzechy zliczył
ani wolny ni na smyczy
cerber z mojej głowy
przestrzeni wszystkie wymiary
przenika aż nie do wiary
z ust wypuszcza słów poczwary
topór kata płacz ofiary
ani młody ani stary
człowiek z mojej głowy
poza horyzontem zdarzeń
koncert życzeń, cmentarz marzeń
w oczach szkła zbite witraże
świadomości tatuaże
ni osobno ani w parze
harpie z mojej głowy
wszystko dzieje się na siłe
ścieżki myśli tak zawiłe
intencje są znów przegniłe
diament posypały iłem
ani słodkie ani miłe
stwory z mojej głowy
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 kwietnia 2012
{pamieci Zbigniewa Herberta}
noszenie Miasta w sobie nie jest lekarstwem
na zanik poczucia czasu- lata tracą wydźwięk
dziś już wiem że dzieje oblężenia
pisaleś Mistrzu wlaśnie dla mnie
nieścisłość zapisu nie ma znaczenia
hordy odeszły już dawno
dziś nikt nawet nie wie czy istniały
Miasto było koniem trojańskim samo w swym żołądku
a Druga Apokalipsa miała więcej twarzy
niż najśmielszy z greckich teatrów
chodze Twoimi ślady po rubieżach Miasta
odkrywam kostnice, cmentarze, domy dziecka
ruiny kościołów i widma domów
i jednak... jednak nie pozostało nic
wszystka krew wsiąkła w bruki
Miasto marzy o turystach i pieniądzach
a w obitych mordach szarych nor wciąż
szczęście mierzy się w promilach
rytm nieskończonych tygodni trwa szyderczo
nowa odmiana dzieci już dorosła
bawią sie w kariery i życie
marzą o zabawie w Boga
parę wielkich nazwisk w kronikach
okazało się kukłami czekającymi na
niewywierzoną wiosnę
pisanie o czerwonych pręgach
grozi załamaniem pogody
nie uwierzyłbyś Mistrzu
jak może boleć oglądanie wolnosci
w tym magicznym miejscu
po czterech dniach kończy się powietrze
i zawsze tuż przed rejsem
po godzinach otwarcia
zapalam świeczki na schodach muzeum
Twoich upokorzonych snów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 lipca 2010
zawsze uwielbiałeś
kopniakiem otwierać drzwi
gdy były otwarte jak przychodziłeś
przyprawiało cię o nerwice
od czasu jak skończyłeś naście lat
kobiety- przepraszam- dupy
potrafiły podziwiać twój
zgrzyt zębów
certyfikaty nieomylności
wyniesione ze szkół wysokich
uprawomocniły twoje
zmarszczone brwi
walenie pięścią w stół to
podobno twoja inicjatywa
twórczość- ale ja w to nie
wierzę
przykro się patrzy jak wiatr
zamast dąć w twoje złote żagle
ciągnie za sznurki na których
tańczysz
kiedyś na którymś zawiśniesz
ale wzrok twój sięga tak daleko
jak daleko sięga twój gniew
i certyfikowana nieomylność
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 lutego 2011
znikał
a w trzasku rwanych korzeni
białe chusty falowały
na gałęziach drzew
świętych- ściętych, nieściętych-śniętych
świat jest szerszy niż osiemdziesiąt dni
a osiemdziesiąt dni dłuższe niż lata
i nie trzeba wielu lecz wiele
by pod Troją pokój podpisać
węzeł gordyjski rozwiązać
i odnalezć Atlantydę
powrót z tarczą lecz nie jak Odyseusz
ni biesiadników ni czerwonych dywanów
miast fanfar goryczy tyle co starczy
bo przecież witać kazali tych marnotrawnych
drugie znikanie
w milczeniu zabliźnionej kory
nie zostawia miejsca
na pamiątki ni zdjęcia
a kurs na długie wieczory
tylko materia czasu mile widziana
by było za co fetować i chochoła nająć
gdy wróci kiedyś z niczym
spity w sztok
jak prawdziwy mężczyzna
Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 lutego 2011
w dzisiejszych czasach
możesz sobie do znudzenia
wysyłać w świat S.O.S. w butelce
nawet jak do niej przywiążesz
dzieciaka na tratwie
i trafisz w statek ratowniczy
wszyscy będą głusi
toń do woli dobry człowieku
Towarzysz ze strefy Ciszy, 12 kwietnia 2011
a mnie już to męczy
wciąż słuchać
że żarowki są jak słońce
tylko lepsze - bo nasze miejskie
ciągłe życie w twierdzy
pośrod czarnych garbaczy
których niemą wielkość
mierzy się długością cieni
podpowiada że coś
chyba być musi
i po drugiej stronie muru
mędrcy powiadaja że jest tam
nie lepsze życie
ale świt zamiast zmierzchu
patrioci miejscy mówią
że brama otwarta dla wszystkich
ale już przegłosowują ustawę
że wyjście stąd
to zdrada stanu
ostatni i tak
w drodze na szafot
zgasi światło
miejskie słońce
Towarzysz ze strefy Ciszy, 16 marca 2011
(z cyklu odruchy ludzkie)
pamiętam gdy byłem mały
babcia wpadała w zachwyty
zawsze gdy niemowlaka
w telewizji pokazywali
ja wtedy z zazdrości
przełączałem kanał
dziś wiem już że ona
tylko wracała podświadomie
do jedynych chwil w życiu
gdy byla najważniejsza na świecie
dla kogoś oprócz siebie
Towarzysz ze strefy Ciszy, 5 marca 2011
tam dobrze wiedzą
brata utopić można
w łyżce wody
lecz gdy przychodzi
potop jak kieliszek wielki
mórz nieczerwonych
które miast się rozstąpić
Grendela jako świadka
końca przywołują
nie dumna jak żaglowiec
a jak marny srebrnik Judasza
tonie Rzeczpospolita
a ja to widzę
jakby zza tafli luster
jawy i snu
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
3 czerwca 2024
ObecnośćArsis
1 czerwca 2024
sobota - późne popołudniesam53
1 czerwca 2024
Kropla deszczuJaga
1 czerwca 2024
nie znam cięKasia P.
1 czerwca 2024
Destrukcyjne, negatywne myślidobrosław77
1 czerwca 2024
Wszystko nie powstało zMisiek
1 czerwca 2024
NieobecnośćArsis
31 maja 2024
jednak magiasam53
30 maja 2024
Orzeźwienievioletta
28 maja 2024
w traumieYaro