Misiek, 14 kwietnia 2024
nie dotykaj mnie
bo pęknę
niczym bańka mydlana
choć się ciebie nie ulęknę
z kropli wody jestem utkana
nie dotykaj mnie
bo z powrotem
w te krople się przemienię
aż do chwili
kiedy słońca promienie
pochłoną całkowicie
i wyparuję jako na niebie obłok
ale też nim długo nie pozostanę
bo niebo się wtedy zachmurzy
i spadnę z powrotem
deszczem
a wśród milionów kropel
będą też bańki mydlane,
odrodzone po burzy
i będę ja jeszcze
nowe życie
Arsis, 14 kwietnia 2024
Podziemny test nuklearny… A więc te monstra przechodzą przeze mnie. Idą na wskroś,
rozsyłając wokół promieniotwórcze bakterie.
Idą na przestrzał. Przez całą amfiladę pokoi, w których noc.
W których mrugają obskurne światła kinkietów na ścianach…
Pochwyciła mnie w swoje szpony ostra jak brzytwa
gorączkowa maligna,
podczas której obijam się o ściany. W półmroku. W ciszy. W łomotach bijącego serca.
Przywieram do zimnej powierzchni.
Zlizuję tynk…
Te osypujące się mikroskopijne grudki gorzkiego kwarcu…
W plątaninie
pajęczyn.
Kurz na języku…
Całuję lodowate, martwe usta. ..
Jak bardzo martwe?
Jak kawał zimnego mięsa.
A więc
to tutaj.
Żelazne, skorodowane drzwi z zatartym napisem:
STAYING IN THIS PLACE MAY RESULT IN CANCER
Zwisające fragmenty nie wiadomo czego.
Jakieś szmaty…
Bijąca woń
zgnilizny.
Odór rozkładu…
Otwieram. W zgrzycie.
Skrzypieniu. Mordędze naporu…
W powietrzu czai się woń czegoś bardzo przykrego. Nowotworowe guzy naciekają plątaninę
żeliwnych rur…
Z betonowej bryły grobowca… W betonowej bryle pęknięcia.
Odłupane fragmenty od natarczywych prób wydostania się na zewnątrz.
Przez kogo? Przez, co?
Odór rozkładu PRZYTŁACZA.
W pulsującym, czerwonym świetle stroboskopu
dudnią w głowie kopyta pędzących po moich śladach diabłów.
Dudnią udziwacznione chorobą zmory.
Widziadlane kreacje
psychodelicznych fascynacji.
Coraz tu
ciaśniej
i gęściej.
Coraz bardziej zawile.
Coraz częściej zawadzam o jakieś pogięte,
powyginane blachy
o nieznanym przeznaczeniu.
W opuszczonej fabrycznej hali frezarki opuszczają głowy. Jak podpierający ścianę ludzie
w kolejce do NICZEGO.
Puste. Wybebeszone.
Cuchnące smarem, chłodziwem, krwią…
Wypatroszone
artefakty
industrializmu.
Próbuję wyłapać licznikiem Geigera
uciekające po ciemnych kątach cząsteczki straszliwej radiacji.
Wysypują się zewsząd
w piskliwym szumie.
Coś tu umarło.
Lecz, nie wiadomo, co…
Jakieś pradawne jestestwo
o nieznanej proweniencji.
Zalegające teraz w formie
trudnego do zdefiniowania symbolu.
.
Na podłodze stosy powyrywanych z notesów kartek…
Poowijane w gazety
metalowe skrawki
nie wiadomo czego…
Jakieś szafy. Gabloty z powybijanymi szybami. I twarze, nie-twarze. Ale, czy to są
twarze?
Patrzą się na mnie. Nie patrzą.
Jakieś eksponaty.
Monstra nie z tego świata:
Neurofibromatosis, Proteus syndrome… — i mnóstwo innych etykiet, opisów…
Pod spodem brunatne smugi zakrzepłej formaliny. Rozlane wokół kałuże…
Materace cuchnące moczem.
Pokryte szarym pyłem
stosy szpitalnych łóżek.
Korytarze. Spirale…
Zakosy. Zakola. Schody. Zejścia. Piwnice.
W mroku. W półmroku…
Odgłosy czyichś kroków. Dziecięcych truchtań. Starczych szurań. Dalekich skowytów..
Lecz oto wyłania się z mroku
korpus kobaltowej lampy.
Mordującej niegdyś potokiem światła.
Coś żywego. Wciąż żywego.
Rozłażącego się w szmerze nieskończonego wzrostu.
Kiedy idę, liżą mnie po twarzy zwisające zewsząd fragmenty skóry z resztkami siwej sierści.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-14)
***
https://www.youtube.com/watch?v=UNuvfpRrIGs
Marek Gajowniczek, 13 kwietnia 2024
Wojna się wszystkim opatrzyła.
Strach przed nią szybko ludziom minął.
Czterdzieści rakiet uderzyło,
ale w wybuchach nikt nie zginął.
.
A media straszą: To początek!
Użyją teraz lepszej broni,
niż odpalonej wczoraj - w piątek.
W sobotę pewnie łzę uronisz!
.
Lecz akcja równa się reakcji.
Strzelają. Na celność nie baczą.
Na wojnie - tak jak w demokracji,
najistotniejsze jest - Kto zaczął?
.
Opowie o tym ci Hasbara
być może też polskojęzyczna.
Wielu uwierzyć jej się stara,
gdy liczba ofiar jest nieliczna.
.
To są wzajemne prowokacje,
aż komuś wreszcie puszczą nerwy.
Poznasz prawdziwą sytuację,
że okładanie trwa bez przerwy!
.
Na wschodzie od bliskiego wschodu -
wiąż jeszcze daleko nie bliżej
zapalnego szuka powodu
krążący nad wyżami wyżej
silny nadajnik GPS
szukąjąc w jakim miejscu jest
przepowiadany Har-Magedon,
lecz zakłócenia błędnych tez
największą są dla niego biedą.
.
Niepewność rodzi większe straty,
a o precyzji nie ma mowy.
Są ostrzeżenia. Nic poza tym.
Pozostał straszak atomowy,
a na to rady już nie mamy
i zapewnienie powtarzamy:
"Naród jest silny i gotowy!"
Nawet guzika nie oddamy!"
Robert Hiena, 13 kwietnia 2024
Zapchane myślami dziury
w mazi mózgowej
gniją, cuchną od lat zastane
konsystencją - trochę wata
umysł
zaczyna przybierać ich formę
zrogowaciałe neurony milczą
dając jedynie odruch wymiotny
w reakcji
na myśli
Marcin Olszewski, 13 kwietnia 2024
Blask stroboskopów, światło na włosach
Miękkie fotele, walki na scenie. Wieczór
Piwo w szklance, uśmiechy tych które walczą
Postawicie na którąś, chłopaki? Oglądajcie
Potem noc. Dwa pokoje w domu. Zetknięcia ciał
Przyjemność, która dała początek czegoś nowego
W bardzo młodym wieku. Wieczór, rzędy, uśmiechy
Muzyka, przyciemnione światła. Gładkość ciała
Wizyty. Wspólne wypady do klubów, zakupy. Sen
Zwierzenia. Mapa ciał Warszawy, perfum na twarzy
Szminek po pocałunkach. Gdzie czas nie kończy się
Na seksie. Twój problem, moim problemem. Poradzimy
Masz zakupy do lodówki. „Jesteś moim rycerzem z bajki?”
Jestem. Z bajki nazywanej życiem. Gdzie nie pytamy się
Co kto robi i dlaczego, chyba że chcemy. Gdzie drinkujesz
By zabić stres i to czego tak naprawdę nie chcesz robić
Ile jest warta godzina życia, noc, tydzień? Ile jesteśmy
W stanie poświęcić dla realizacji potrzeb. Tych
Na chwilę, tych na całe życie. Nie ma takiej ceny
Nie wszystko za kasę. 100 i więcej kobiet
Spotkaliśmy się na drodze życia
Adam Pietras (Barry Kant), 12 kwietnia 2024
There is a little bit of hate in my wound.
Nobody knows how those muddy things
Come inside;
A spark from far away dives into the World
Though it's hard to love one's own dirt.
Adam Pietras (Barry Kant), 12 kwietnia 2024
Nothing to say living inside a Master-Piece.
As I've been younger - I searched for existential police.
All is left to overlook and to smile
Some challenge zen for a while.
Angelic women believe in something - that's so far from my mind
Although I've become an indifferent kind.
For me? Precisely everything - can be so very nice
As I get my whiskey with ice.
I don't mean there is something too bad
It just looks as I am - of rather ironic clad.
Marek Gajowniczek, 12 kwietnia 2024
Wyszła z domu i nie wraca,
nagle, szybko i bez słowa.
Przedłużyła jej się praca?
Telefon się rozładował?
Zatrzymały ją badania?
Pewnie w masce i pod tlenem.
Trudne są oczekiwania,
a samotność jest problemem.
.
Niełatwe jest wypieranie,
gdy natrętnie pamięć wraca.
To samooszukiwanie -
ciężar moralnego kaca,
lecz przynosi ukojenie,
a czasem i radość snów
każde za siebie spojrzenie
z poczuciem, że jesteś znów.
.
Jest percepcja podprogowa,
także zwidy i fantomy,
odczuwalny dotyk słowa
oraz nawiedzone domy.
Może to paranormalna
poetycka fantastyka -
nierealna biliskość zdalna,
co pojawia się i znika.
.
Na cierpienia wiosny mgnienia
w depresyjnej poniewierce
łagodzą lęk oddalenia
miodem na zbolałe serce.
Wyszłaś z domu - nie wróciłaś.
Do ciszy przywykłem już,
wierząc, że przed chwila byłaś
przy mnie w swej wędrówce Dusz.
Marek Gajowniczek, 11 kwietnia 2024
Na rozszalalym oceanie w dziurawej łajbie możliwości
płynie za śmiercią na spotkanie liryczna poezja miiłości
i już w bocianim gnieździe kosza. gdy maszt za bardzo się przechylał
po wysokim miejscu Długosza opustoszało miejsce Brylla
i nie ma nikogo ma oku, kto wypatruje gołębicy,
wieszczącej bliski brzeg i spokój - koniec medialnej nawałnicy.
.
Mistyka czasu i przestrzeni zaklętej głębi na Bermudach
wysiłków śmiałka nie doceni. Wypłynąć stamtąd się nie uda.
Nikt prób poezji nie doceniał, chociaż to był niemały wyczyn,
Sukcesy pójdą w zapomnienia z niewyjaśnionych dotąd przyczyn.
Każdy, kto pragnie stawić czoła panującej władzy żywiołom
niech na nic nie liczy, nie woła, bo jest jak wśród jastrzębi gołąb.
,
W szaleństwie nurtów, wirów, prądów w jakim ugrzęzła polityka
zasada podobieństw trójkątów symboliczne oko przymyka.
Po swojemu rozumie wszystko - epitety i metafory,
przedkładając zagłady bliskość nad happy end oraz love story.
Nawet w sarkastycznejj satyrze nuty ironii nie dostrzega,
od sztuki ceniąc znacznie wyżej łatwiznę wyborów w przedbiegach.
Arsis, 10 kwietnia 2024
Spójrz, jak słońce prześwieca przez gałęzie topoli. W chłodnawym jeszcze wietrze. W cichym
szumie.
Na płaszczyznach liści migoty i lśnienia. W jednym skurczu miliardy iskier, znienacka…
Coraz wyżej wznosi się stos.
Nieba…
Liściowe bożki. Drzewne tchnienia w podszeptach niedomkniętych ust.
Kocham cię, wiesz?
Odpowiedz…
Kładziesz mi palec na ustach w rozchwianym cieniu topoli,
jakby to było pierwsze spotkanie, ostatnie rozstanie…
Drzewa, obłoki. Kwiaty… Plejady gwiazd…
Słońce rozparte jak twój uśmiech.
Leżę, zapadając się w twoich długich włosach, którymi można przykryć wszystko, co zimne.
W wysokiej trawie wyczuwam
ciepłe wargi.
Rozchylone. Zroszone
tkliwym majem…
Jezioro westchnień
pełne rosy…
Ale jaki bije od niego blask!
Czy wiesz?
Odpowiedz…
W jakimś niedomówieniu szepczesz moje imię.
Blisko. Bliżej…
Na granicy oddechu.
Układasz mięśnie twarzy w odpowiedni grymas… do pocałunku…
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-10)
***
https://www.youtube.com/watch?v=kG3BhCKWJmo
violetta, 9 kwietnia 2024
dotykaj mojej skóry ciepłym powiewem
poczuję się jak dziko kwitnący kwiat
chcę być tęczą podczas deszczu
nie stracić cię z oczu małej magii w bzach
Marek Gajowniczek, 8 kwietnia 2024
Dobrze im w Warszawie. Są tu jak u siebie,
a skąd przyjechali w Warszawie nikt nie wie.
Osiedliły ich tu awanse do władzy.
Teraz Warszawiakom wydają zakazy
i się samorządzą od lewa do prawa.
Czyja jest dziś Polska, tego i Warszawa.
Są bale na Gnojnej, a nie ma kryzysu.
Niektórym wystarcza większość wśród sołtysów
oraz literalna większość na papierze
dla popisów PiS-u. Skąd ona się bierze?
,
Nawet na poziomie najniższych urzędów
listy kandydatów roją się od błędów.
Ludzi bez kariery, sukcesu, reklamy.
nieznanych zupełnie w ciemno poprzeć mamy?
A gdzie jest promocja, wdzięk i popularność,
skoro w oczy bije własnych mediów marność,
które dla przegranych stały się azylem -
są jeszce na wizji i stać ich na tyle.
To jest na zwycięstwo nie najlepszy plan.
Ludzie po porażce oczekują zmian!
.
Tylko jedna piąta poszła na wybory.
Mamy to co mamy... tak jak do tej pory.
W chmury odleciała polityczna klasa.
a na bezkrólewiu Koalicja hasa...
Yaro, 7 kwietnia 2024
jeśli zmiany są na lepsze
zmieniają nasz świat
przechodzą kilometry
wyczuwam silniejszego ja
zmień ustawienia nastaw
swoje wnętrze pomalujesz twarz
powiedz dość bratobójczej walce
słowa zamieniają się w automaty
strzelają mam prosto w plecy
w oczy garść piachu
wieje żar z popiołów
nadal ciemne chmury
w nas najszczersza prawda boli
sam53, 7 kwietnia 2024
nie uwierzysz że do czwartej nad ranem
czekałem aż do mnie przyjdziesz
co chwila w otwarte oczy wlewałem nadzieję na spotkanie
dosypywałem rumianku i melisy
mieszałem nocną mgłę szukając w niej twojego cienia
rozmawiałem z wiatrem wsłuchując się w odgłos rynny
deszcz jak wróżka przepowiadał przyszłość
po firance kropla za kroplą spływały zapachy wczorajszej wiosny
gdybyś weszła w mój sen
gdybym poszedł śladem twojego głosu
Marek Gajowniczek, 7 kwietnia 2024
Z każdej strony biją dzwony.
Świat się zmienia.
Politycy rozstawili już kordony
na ulicy do granicy zapomnienia,
a tam właśnie opony rolnicy
podpalili i transfer stanął w płomieniach.
Sejm w obawie. Rząd w nerwicy
uchwalili zaostrzenia.
,
Nikt się teraz nie odważy
na transmisję reportaży
z przepychania, polewania, pałowania.
Musisz ukryć swe poglądy.
Komisariat, areszt, sądy
przypilnują twej wolości wybierania,
Wsi spokojna, bogobojna!
Coś nam spadnie z nieba.
Jak się nie bać? Idzie wojna!
O tym myśleć trzeba!
.
O sobie, kraju i mieście
pomyśleć możesz nareszcie.
Na to, co ci przyjdzie do głowy,
rząd ma sprawdzone metody,
a znasz je i ani chybi
nie będziesz zbytnio się dziwił.
Są stosowane od lat
i taki jest dziś twój świat.
Pomarzyć możesz nim zaśniesz
i to jest twoja wolność właśnie.
Marek Gajowniczek, 6 kwietnia 2024
Kto polubiłby poetę
i otwarcie lub sekretem
dzielił z nim radosne chwile
i z nilowym krokodylem
nie stawiał warunków Klary?
Mierzył siły na zamiary
spokojnej, długiej starości
ucieczką od smotności
z rozsądku wyszukanego.
Samotność... ponoć od tego
nie ma w życiu nic gorszego.
Dobry wybór jest możliwy.
Zawsze są alternatywy
wirtualnej randki w ciemno.
Najciekawsza bywa ze mną,
bo potrafi ubrać w słowo
każdą sytację nową
i zachwać je dla siebie.
Pewnie nie wiesz, jak ja nie wiem
jak to moźe się potoczyć?
Trzeba smutkom spojrzeć w oczy
i woalki zdjąć muśliny,
a kiedy się wymienimy
numerami swych komórek,
uśmiech strząśnie z czoła chmurę
i o jeszcze jednej wiośnie
pomyślimy już radośniej!
Wszystkie portale randkowe
mają strony zarobkowe
i wymagają konwersji
poprzez zakup "premium" wersji,
czego nie ma w mojej próbie.
Czytaj! Pomyśl! Kliknij: "Lubię!"
Marek Gajowniczek, 6 kwietnia 2024
Gdzieś na krańcu swych miłości i przyjaźni,
W zamyśleniu nad nowymi mogiłami -
Przewidzenia i wędrówki wyobraźni -
Też się kończą. Zostajemy sami.
.
W jednej chwili dookoła świat się zmienia.
Nic nie cieszy nas, a wszystko smuci.
W sercu zjawia się prawdziwy ból istnienia.
Czujesz jakbyś los szczęśliwy na stos rzucił.
.
Do wieczności jeden krok zabiera Duszę
Już po przejściu wielu wahań i cierpienia,
Kiedy dotyk i palca koniuszek
Pcha nas w jasną, prostą Drogę zrozumienia.
.
Może tylko symulacją było życie?
Rozpisaną na bolesne doświadczenia.
Jest programem - lustrzanym odbiciem,
Które próbę w rzeczywistośc zmienia.
.
Może życie było tylko hologramem
Z wyborami nie do przewidzenia,
A wszystko jest w konstelacjach zapisane -
Niedostępne, gdy człowieka ciągnie ziemia.
.
Świat się zmieniał i zmienia się nieustannie
Mutacjami na spiralnej nici.
Człowiek przyszłość w głębi Duszy zna dokładnie
i potrafi sens życia uchwycić.
.
Co się śniło przed wiekami filozofom
Teraz wraca razem z Erą Aquariusa,
Jak narkoza, gnoza - wiedza i chloroform
W rozbudzonych hipotezach i pokusach.
.
Dziś nauka Boga szuka wśród Kosmitów
Nad dawnych cywilizacji szczątkiem,
Wypełniając teoriami czas niebytu
Tam, gdzie koniec jednocześnie jest początkiem.
Marcin Olszewski, 6 kwietnia 2024
Idę w mroku po śniegu do baraków na Kabatach
Napaść? A co może mnie jeszcze spotkać od tego?
Nie ma już rzeczy dziwnych i strasznych. Jest chłód
Mrok. Na ziemi danej bezdomnym na obrzeżach miasta
Baraki, barakowozy. Samotne matki z dziećmi. Dzieciaki
Z ośrodków dla nieletnich. Byli więźniowie nie mający domu
Byli narkomani. Poznany Marek Kotański. Drapiąca się Pani
Z przypadłością starczą. Dzieciak chcący rządzić
Bo wypierdoli telewizor „I będzie taki finał”
Zieleń dzikich Bieszczad. Oko w oko z sarną. Pierwsze raki
Z wody. Owczarze jak Asterix i Obelix u których został
Stasiek. Bo nie miał dokąd i do kogo wracać. Wybrał
Wolność wśród traw, której uczyłem się od Pankówy
Podgolone włosy. Opowieści o Gigancie, Jarocinie. Mięsa
Kawałkach. Wojskowy strój. Wojskowe buty. Walczymy
O swoją przyszłość. Tłumy ludzi wsadzają nas do jednego
Worka. „Precz. Nie chcemy tu narkomanów”. Nigdy nie brałem
Wyszliśmy z domu. Ojciec powiedział iż jak wróci
Zabije mamę, potem sam wyskoczy z balkonu
Czy jestem niechciany na ziemi, bo chciałem żyć?
Ogniska zapalne między bezdomnymi. My z tysiącem pism
Walczymy z mamą o normalny powrót do domu
Co przeżyłem na Kabatach, w Bieszczadach – moja ścieżka
Doświadczeń. Na zakręcie życia. W gronie niechcianych
Bezdomny. Tego się nie zapomina
Gdy uciekasz przed przemocą, alkoholizmem
Jeżeli chcesz powrócić. Musisz przeżyć. I zwyciężyć
Yaro, 5 kwietnia 2024
rozkwitasz jeden raz
jak kwiat paproci
pośród światła nocy
zaczarowany ogród
patrzę zaczarowany
całkiem botaniczny
w oczach niedowierzam
piękno
cały świat nieznany to ty
obraz w reżyserii
pani nocy i dnia
ludzie nie wierzą że
można tak żyć
to się dzieje jak
pod powiekami
ostatni sen
całkiem niedawno
niemożliwe staje się
na wyciągnięcie dłoni
pamiętam ten sen
pełen sensu
Krzysztof Piątek, 5 kwietnia 2024
Jestem winny i widze..
Nie wychamuje..
Czuje sercem skruche
Zostane mnichem.
Oczywiscie zartuje..
Pozbede sie lez .. ide precz..
Nosze z usmiechem
pelen bagaz uniesien
Krzysztof Piątek, 5 kwietnia 2024
chmury zycie
chwiejne bycie
koncze plakac
a mnie twoje zdradziectwo
moje zycie to gnojstwo
cierpienia twe to oszustwo
zabijasz slonce
jestem winny...ty
bol jest niesamowity
Marek Gajowniczek, 5 kwietnia 2024
Siedzi cicho mysz pod miotłą
i nie popiskuje,
odkąd MON myszom doniosło,
że je aresztuje.
Już nie wolno im swojego
ogonka pochwalić.
Używać języka złego
i na rząd się żalić.
.
Jak wiadomo - wszystkie koty
nienawidzą myszy,
lecz nie wolno wspomnieć o tym.
Pegasus wciąż słyszy!
Niebezpieczne już się stały
dziury pod podłogą,
bo służby mocą Uchwały
i tam sięgnąć mogą.
.
Cisza jest wskazanym dobrem,
a mowa to marność.
Język giętki to już problem,
gdy trwa spór o ziarno.
Dozwolone są jedynie
bloki reklamowe.
Mysz się musi z izby wynieść
i nie pisnąć słowem!
.
Zamknąć gęby! Rząd nakazał.
by wszyscy wiedzieli
jeśli nowa zechce władza
to i z miotły strzeli!
Zważ, żebyś glupstwa nie palnął,
Rząd żarty ukrócił
i w eter - przestrzeń medialną
czujny sensor wrzucił.
Stary cenzor zagryzł jęzor,
do roboty wrócił.
violetta, 4 kwietnia 2024
wepnij mały kwiatuszek we włosy marzeniami
upiekę w ich kształcie kruche ciasteczka
połączone truskawkowym musem
chłonę otoczenie ciebie trzmiela
uroczo śpisz na gałązkach jak ja
sam53, 2 kwietnia 2024
jesteś - wiem że jesteś
przestrzeń pulsuje oddech za oddechem
firanka w oknie zatrzymuje myśli
w rozkołysanej wyobraźni z rodzącym się świtem
przynosisz w dłoniach resztki nocy
obudzone pieszczotą zaufanie obejmuje nas ciepłym promieniem
usta lśnią w pocałunkach
nareszcie budzimy się sami - jak w wierszu
zapomnieć się w sobie
raz jeszcze
raz jeszcze
nie wiedziałem że też lubisz skakać po kałużach
Marek Gajowniczek, 1 kwietnia 2024
Stać mnie na uśmiech od czasu do czasu -
do Nieba i fotografii.
Budzi się w duszy na życie łasuch.
Uroki dostrzec potrafi
i podpowiada: Dość ambarasu!
Nie trzeba się wszystkim trapić.
W życia pokerze z karetą asów
można okazję przegapić.
.
Sprawdzam! Powiedzieć wówczas należy
i oczko puścić do losu,
a w dobrą passę wówczas uwierzysz.
Jest wiosna, szansa i sposób!
Co było pierwsze? Jajko, czy kura?
Nie ma żadnego znaczenia!
Póki ci wiersze schodzą spod pióra
widoki są powodzenia.
Arsis, 1 kwietnia 2024
(Z cyklu: Określenia)
Widziałem cię. Widzę nadal. A raczej twój cień na ścianie. Ten oto cień, co wydłuża się
pod wieczór.
W słońcu. W nadciągającym zmierzchu gorącego lata.
Gdzieś tam, w przestrzeni pustego pokoju. W opuszczonym teraz miejscu.
Siadam pośrodku na samotnym krześle
i wpatruję się w czerwonawą smugę,
która pełznąc po podłodze, przymila się do mnie w jakiejś nostalgii przemijania.
Zmierzch zalewa ściany,
jakby to było
powolne
zamykanie powiek.
Teraz,, kiedy przychodzą do mnie wszystkie te zjawy.
Czymkolwiek są.
Czym
one są?
Nie
wiem.
Nic
nie
wiem.
Nie mają w twarzach wzruszenia ani trwogi.
Takie obojętne oblicza,
jakby wyszły ze starych fotografii o popękanej emulsji zwietrzałych barw.
W tle domy z drewna, kamienia i cegły.
Pełne ulice, tramwaje...
Fasady w słońcu.
Podwórza. Schody w półcieniu…
Mozaika
wejść
i wyjść.
Jawi się coś w tym spojrzeniu chiaroscuro. Jak w obrazach
mistrza Caravaggio.
Wychodzą skądś.
Przechodzą.
Zatrzymane w kadrze jakiegoś miasta unisono …
Drzewa
olśnione
blaskiem
.
Mury kamienic w świetle padającym z ukosa.
Pod grubą warstwą pyłu nawarstwione przez lata skamieliny przeszłego czasu.
Przeziera ze wszystkiego
jakaś dręcząca tajemnica słońca.
Faluje na wietrze.
Tu i gdzie indziej. Albo nigdzie. Albowiem nigdzie…
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)
***
*) Z jęz. starogreckiego: nostalgia za przeszłością, za dawnymi czasami, w których się nie żyło.
***
https://www.youtube.com/watch?v=Fnl28YLElaI
Marek Gajowniczek, 31 marca 2024
Płacze słowik zasmucony w gniazdku na akacji.
Dramatycznie pozbawiony żony na kolacji,
A kolacja jest świąteczna, wystawna, wiosenna.
Nieobecność jest niegrzeczna. Rozpacz jest bezdenna.
.
Pisklęta też odleciały w nowe gniazda swoje.
Długo miejsca nie zagrzały. Mają w nich co pojeść.
Na zegarze czas wiosenny przesunął godzinę.
Trudno liczyć w tej goryczy na dalszą rodzinę.
.
Gdzie słowiku - samotniku do popisów pole,
Gdy przet tobą i w nutniku dole i niedole?
Byłeś gwiazdą. Puste gniazdo straszy w internecie.
Może nowa Słowikowa w odmienionym świecie
trel usłyszy w nocnej ciszy i przyleci z piórkiem
wtedy żale w gniazdka niszy wyśpiewacie chórkiem?
Arsis, 31 marca 2024
(Z cyklu: Określenia)
Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą.
A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna.
Spadasz na mnie wiatrem
z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym.
Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty
i cienie strzępiastych obłoków,
które snują się po tej ziemi ciężkiej…
… w której było coś
jedynie chwilą.
Albo nigdy nie było…
… bądź było, nie będąc wcale…
Słyszysz,
jakie to
ciche wszystko?
I w tej ciszy światło nasyca głębię,
wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość.
Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię.
Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem uskrzydla się
i wzbija strzeliście.
Wywija się słowiczym śpiewem
w gałęziach topoli.
Smukłej jak palec na ustach.
Cóż takiego
stało się
przed chwilą?
To tylko przypomnienie,
błysk sennej iluminacji,
po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa.
Ślepy
bez
ciebie…
Jak ten brodaty faun,
co zanurza swoje ręce w czarnej wodzie.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31)
***
*) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.
***
https://www.youtube.com/watch?v=crWM8ogZ18M
Marcin Olszewski, 30 marca 2024
Powrót do domu z Ośrodka dla bezdomnych
Z mamą smutek na twarzach, wiele rzeczy
Pokradzionych, zabranych przez dzieci kolegów
Ojca. Z nim bez pożegnania. Najważniejsze
Znowu w domu
Po jakimś czasie gaśnie światło. Nie mamy energii
Mimo że chcemy żyć jak dawniej we własnym domu
Odłączenie prądu przez STOEN, ojciec podpiął się
Bezprawnie. Nie płacił rachunków. Dostawca zabrał nam
Światło. Na kilka lat życia
W codziennym życiu ciemność. Świece. Zacząłem pisać
Wiersze. Dla spokoju duszy. Radio na baterie. Mrok
Po Ośrodku dla bezdomnych powrót domu i ponowny
Koszmar. Pisma do STOEN-u. Nie my jesteśmy winni
Dla dostawcy energii sztuka jest sztuka
Kilka lat w ciemności. Batalia w sądzie. Udowodnienie
Nie mogliśmy odpowiadać za kradzież prądu nie będąc
W tym czasie w domu, a w Ośrodku dla bezdomnych
Po dłuższym czasie wygraliśmy sprawę w sądzie
Ponownie w naszym życiu
Pojawiło się światło
Nadziei na lepsze jutro
By mimo upadków, twardo podnieść się i iść dalej
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
1305wiesiek
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek
11 maja 2024
Przybycie niewiadomegoArsis
11 maja 2024
Chleb Diogénēsa CynikaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
11 maja 2024
UrwisMarcin Olszewski