11 april 2013
Trele morele i kuku, czyli mini proza poetycka albo coś w ten deseń
Czwarta rano jest ciszą. Chyba, że to moment, w którym odlicza się ostatnie dwie godziny przed końcem zmiany. Ale poza tym uchybieniem dominuje ciemność. Nawet we mnie gromadzi więcej słów, jakie nie mają ze sobą nic wspólnego. Siedzę przy otwartym oknie i nic. Tylko te słowa, cisza i ciemność. No i wysokość, bo jakby nie patrzeć nigdy nie było mi dane mieszkać na pierwszym piętrze. Czasami myślę... skoczyć. To tylko jeden krok w przód. Mankament, bliżej nieznana zachcianka. Ktoś odmówi nad ciałem kilka zdrowasiek. To wszystko. Nic. Aż tyle. Na zewnątrz jeszcze przez moment byłaby pustka. Zatopiłbym się w niej, jak w kobiecie po bezkres przyjemności. Gdyby nie fakt, że wszystko ma swój koniec.
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma