marilliusz


Mocny


Do Marka Kazimierza Siwca list
(na motywach „Żyłki”)

zmobilizowałeś mnie

nie przypuszczałem
do dziś
że się odważę

jak wierszokleta do poety
w półsłowach
napisać

pamiętam mało poetyckie godziny-
jak nazywałeś zajęcia filozoficzno-poranne

nie zapomniałem dlaczego logika porządkuje Ci świat
ani dlaczego nie lubisz zbyt nobliwych miejsc

wybacz

nie przepłuczemy tej nocy gardła

nie pozwoli na to Plotyn
żyłki drążące greckie skały
ani cienie chłopców grających w hokeja w grudniu’81

może ani nie żyją
tak jak Twoja matka i Mój ojciec

możemy jednak poczuć wolność

komputerowy zapisywacz tekstu
szumnie nazwany WORD
przyjmie nasze wzloty i upadki

pozwoli nawet zapisać słowa Bocian i Fikoł
wielką literą

pozwoli w chwilach tej nocy samotnej
poszukać towarzystwa kobiet

różnych
ze snów, marzeń i świata umarłych
oraz tych zapamiętanych kiedy wędrowaliśmy
ulicami Londynu

ja też tam byłem

i choć nie bywałem bojownikiem o wolność
tak jak ty
a raczej koneserem dźwięków Steve’a Rothery’ego
                                                    chciałbym jak Ty dojść do źródła

cieszę się, że idziemy tam

razem i osobno
spłątani żyłką wspomnień

mojego i twojego
zgrzytu rzeczywistości

                         (podpisuję Twoim zwyczajem-16.11.2011, g.23.53)

Z aniołami

… i przepraszam, że wszystko to w nieładzie



https://truml.com


print