Monika Joanna


Apel ze świata ciszy!


Dziś mam dla was apel od całego świata niesłyszących i słabosłyszących. Jesteśmy. Byliśmy i będziemy. Nie pomoże przymykanie oczu i udawanie, ze nic się nie dzieje. A gdy spotykacie na ulicy grupę roześmianej, migającej młodzieży, traktujecie to jak zjawisko paranormalne i ufoludki w jednym. A wiecie, ja też często mam swoje miejsce w tej grupie? Chociaż to ja w kawiarni mówię, jakie piwo dla kogo, a kto chce do niego frytki. Ja mówię. Perfekcyjnie. Słyszę też, ale słabo. Piszę, jak widzicie, bez błędów typowych dla osób, które nie posługują się na codzień mową. A języka migowego uczę się dopiero od lipca. Chociaż nauką bym tego nie nazwała, bo na żadnym kursie jeszcze nie byłam. A sporadyczne pytanie Agaty, Edyty, Michała jak się miga dany znak to nie nauka. Przynajmniej nie dla mnie. Teraz pomyślcie, co ja czuję, gdy jadę autobusem z niesłyszącą Gosią i rozmawiamy sobie o facetach. Moich, bo ona nie ma. Gdy migam do niej, oczywistą rzeczą jest fakt, że nie mówię. Bo po co, skoro ona i tak nic nie usłyszy, a otoczenie nie musi wszystkiego wiedzieć. Są oczywiście przypadki, gdy migam i mówię, bo jedna z osób w towarzystwie słyszy i nie zna języka migowego albo się dopiero zaczyna go uczyć. Ale te spojrzenia... To boli, cholernie. Te uśmieszki i udawanie, że obserwuje się krajobraz za oknem, gdy spoglądam w stronę obserwujących... Ja wiem, że głusi się do tego przyzwyczaili. Ale ja nie jestem głucha. A w towarzystwie obracam się od niedawna, przynajmniej u mnie w mieście. Więc staram się mówić, cicho, bo cicho, ale jednak. Nie obchodzi mnie w sumie zdanie ogółu, ale nie chcę, by jakiś chłopak zrezygnował z zaproszenia mnie na kawę tylko dlatego, że bałby się barier komunikacyjnych. Więc proszę was, słyszący, zastanówcie się, co robicie swoimi spojrzeniami takim ludziom jak ja. Dziękuję.



https://truml.com


print