Arwena


to o wiele lepsze niż bycie złapanym


bój się boga Roy
miłość to nie pędzel na czubku
różowego coś na kształt rodzynki
Roy zabierz mnie stąd!

wymyśliłaś sobie
zsunął buty i zasnął pod kocem
nie było miejsca na nic więcej
męcząca jesteś naga
pod palcami zadrżały filtry wspomnień
przepuścił najpierw oddech by po chwili
krzyk łapczywej ciszy rozerwał krtań
nie możesz być taki zimny Roy
wszystko tu bije światło ja
falujące namiętności
skrzypi słyszysz Roy zbudź się do cholery
nie dotykaj mnie Bonnie
strącił jej włosy z brzucha
burczał whisky
rozplątany pępek i znowu skomlał jak szczeniak
uderzył raz a potem drugi
zdążyła upaść zanim wyciągnął rękę
zejdź do mnie

najbardziej masywna część
drewniany bochen
puchnie od światła



https://truml.com


print