Darek i Mania


nie ma jak u babci


w latach osiemdziesiątych
mieszkała sobie pani Wilska
wystarczyło tylko przebiec przez drogę do sieni
zanim dogonią  rodzice
robiłem wtedy kupy w majtki
i uciekałem przed rzemieniem
z czasem byłem mądrzejszy silniejszy
potrafiłem schować się do pieca na chleb
 wytrwałość i strach pozwoliły przeczekać
wylewność mamy
z pani Wilskiej zrobiłem babcię
nie miała rodziny
szorowałem drewniane podłogi szczotką ryżową
później zmywałem szmatą
w nagrodę babcia zabierała mnie do sklepu
zbieraliśmy liście z drzew docieplając górę
grubsze drewka były na opał
a gałązki na rozpałkę w piecu kaflowym i kuchni
uwielbiałem przynosić ogromne kartofle
obierki zjadała koza
my chrupiące placki ziemniaczane
to była uczta dla podniebienia
babcia poszła macać kury
ja z radości zacząłem sprzątać
z drzwiczek kredensu weszła zadra
stała butelka  obok kieliszek 
postanowiłem ugasić ból i pragnienie 
całym kieliszkiem zupełnie tak jak tata
nie mogłem złapać powietrza
złapała mnie za to babcia waląc po plecach
dochodził szum i zrobiło się gorąco
zdobyłem sławę najmłodszego pijaka we wsi
pod sklepem zasłużeni w tym temacie
szemrali coś o spirytusie dziewięćdziesięciosześcio procentowym
ja pamiętam tylko biało-zieloną naklejkę 

po edyt 

nie ma jak u babci
w latach osiemdziesiątych mieszkała sobie
prawie wiekowa pani wilska
wystarczyło przebiec drogę zanim dogonią rodzice 
z czasem byłem sprytniejszy 
chowałem się do pieca na chleb
wytrwałość oraz strach pozwoliły przeczekać wylewność mamy 
z pani wilskiej zrobiłem babcię 
szorowałem podłogi ryżową szczotką 
a później zmywałem szmatą
wieczorem zasypiałem z wojną 
przed pierwszą i drugą 
męża benedykta zabrali niemcy i już nie wrócił 
rodziców przerobili na mydło
dziadek uciekł do francji
a reszta odleciała do bogatej ameryki
o maryjannie zapomniało się wszystkim
przed zimą zbieraliśmy liście z drzew 
we worki aby docieplić strych glinianki 
grubsze drewka były na opał 
a gałązki na rozpałkę w piecu kaflowym i kuchni 
uwielbiałem przynosić babci ogromne kartofle
obierki zjadała koza
my chrupiące placki ziemniaczane
to była uczta dla podniebienia 
pamiętam jak babcia poszła macać kury
a ja z radości zacząłem sprzątać z kredensu
weszła mi w rękę zadra 
na półce stała butelka z kieliszkiem
całym kieliszkiem wypiłem
zupełnie tak jak tata 
nie mogłem złapać powietrza 
złapała mnie babcia bijąc po plecach
w uszach szum i zrobiło się gorąco
zdobyłem sławę we wsi
pod sklepem zasłużeni w tym temacie
szemrali o spirytusie dziewięćdziesiąt sześcio procentowym
ja pamiętam tylko biało-zieloną naklejkę



https://truml.com


print