Arwena


może i garbata ale spróbuj mnie złamać


nie krzycz bo jeszcze usłyszę
wrócę drogą ze spuszczonej smyczy
utopisz głowę w zimnej wodzie
 
okoliczne psy zagryzają kości
świnie kwilą do nieba
którego dla nich brakło
więc dzielą to między siebie
 
przypominasz wielkie siodło
wciskasz mi się w tyłek
wiele o tobie mogę powiedzieć
ale nie to że jesteś czuły
chociaż dałeś mi trochę rozkoszy
 
moja spluwa potrzebuje towarzystwa
siadacie na wprost
tłumaczysz dlaczego nie mogę zostać
nie jesteś przekonujący
wsadzasz jej palec w oko
ból doprowadza do szału
 
 
świnie nie widzą nieba
moje błękitne oczy nie wystarczą



https://truml.com


print