antonia


Spekltakl w Teatrze Natury


Szsz...  szsz...sz...
szumią liście,
stuk puk, stuk puk
stukają żołędzie,
malutkie kołatki w berecikach...
dzyń, dzyń, dzyń...
konwaliowe dzwonki
dają o sobie znać...
Bim! Bom! Bam!
Wszystkie instrumenty
grają pod batutą Wiatru
uwerturę do dramatu.
szsz... tańczą liście
mistrzowie choreografii,
w odświętnych strojach
na powietrznej scenie dają pokaz
piruetów, póz i pas de deux.
Publiczność bije brawo.
Drzewa i Krzewy,
Zające i Wiewiórki...
mieszkańcy Teatru nie płacą za bilet.
Bum! Bum!
Ktoś przedziurawił chmurę
i uwolnił dźwięk kotłów.
Liście nie tańczą już w parach,
każdy jest solistą i ma własny układ.
Wiatr rozpoczyna arię Mocy.
Bledną kolory kwiatów,
reflektory świecą coraz słabiej.
Dekoracja się zmienia.
To już akt drugi.
Szsz... szszcz...
dzyń, dzyń, dzyń...
Stuk puk, stuk puk, stuk puk...
Bim! Bam!
Bum! Bum!
Bim! Bom! Bam!
Trach!
Na scenę wkroczyła Burza
ma złotą suknię Błyskawicy
i głos Grzmotu.
Dumnie i pięknie wyśpiewuje swą arię Zniszczenia,
zachwycając przeraża...
O główną rolę kłóci się z Wiatrem,
o panowanie nad Teatrem.
To punkt kulminacyjny tragedii.
Publicznością są już tylko Krzewy i Drzewa.
Szcz...szcz...cz...
trach! trach!
Bum! Bam!
Wiatr ma siłę, Burza pioruny.
Stuk stuk, puk stuk
żołędzie nie grają dobrze,
w końcu nie mają już dyrygenta
szszcz... liście nie tańczą;
posłuszne wiatrowi
przepędzają służki Burzy.
Ich pani słabnie... tak, przegrała walkę.
Wiatr ją przegnał na kraniec świata.
Intruzi zniknęli,
nad sceną pojawiła się zorza,
z różnokolorową poświatą.
Wiatr cichnie, liście leciutko drżą, kłaniają się.
Kurtyna opada...
Brawo! Brawo!
Miejsca na balkonach i parterze
znowu są zajęte.
Wszyscy gratulują udanego występu...
lecz nikt nie prosi o bis.
W Teatrze Natury nie ma powtórek.
 
 



https://truml.com


print