oczy jak pustynia


przedsmak samotności


nie chcę  być chwilą wymysłu
i mydlenia oczu
tęsknotą utkaną z nadziei
co zagrzewa wśród chudych dni
do bogatszej  poezji

nie chcę być ścieżką splątaną
manowcem
pasmem zgryzot które brzmią
coraz głośniej przez łzy
w złośliwej czerwieni

nie chcę być przytłumionym
zapachem jaśminu
ręką położoną na czyimś ramieniu
poszumem skowytem żółcieniem
nijaką furtką w jesieni



https://truml.com


print