oczy jak pustynia


po tej samej stronie


jeszcze raz zmięknę
i przyniosę słowa które wprawię w bieg
przedawnienia albo chociaż w drgania

niech zagrają na zwłokę
rozpiszą nieco światła do trawienia ciszy

rozwiązuj mnie jak więźnia swoich snów i myśli
który to bez żadnego ciężaru
zdławiony czasem
jest koło siebie lub truje się życiem

nie zachowuje się nieludzko
i nie przytłacza jak ból
trwa o rzut kamieniem
niezbędny jak woda
po której wraca się do życia

nie ściąga dylematów i spraw
jakie wypada unormować
nie nakręca ciągu zdarzeń
które nie potrafiłyby bez niego zaistnieć
tylko marzy

aby przestać spadać
głębiej
poprzez fazy snu
do zaczątku wszystkiego



https://truml.com


print