Marek Gajowniczek


Miej w opiece...


Czarna chmura niebo skryła.
Pochyliła głowy klonów.
Wichrem gwałtownym zawyła.
Uderzyła w ściany domów.

Niebo spięła nagłym błyskiem.
Złością w ziemię potupała.
Zaryczała groźnym pyskiem.
Kły piorunów pokazała. 

Przeleciała przez ulicę
podrywając w górę kurz,
jakby nam powiedzieć chciała -
Jestem wszędzie. Mam was już!

Jeszcze chwilę trwała cisza.
Dom dach zsunął na ramiona.
Wiatr klonami zakołysał
i spadła deszczu zasłona.

Szum się zmienił w ostry świst.
Poszaleli gdzieś dobosze.
Łomot, ryk, a potem gwizd.
Zagrzechotał biały groszek.

Cofnęły się nosy z okien.
Wzrok na sufit powędrował.
W progu szumiało potokiem.
Kocur się  pod łóżko schował.

Panno Święta miej w opiece.
Ocal, zachowaj, uratuj!.
Zapal matka w oknie świecę.
Złorzeczyłem wczoraj bratu.




https://truml.com


print