agnieszka_n


dopiski w księdze rodzaju


zawsze kończy się coś, lecz  poznaję to miejsce.
za kominem czai się mrok,
jak detektyw w szeleszczącym prochowcu .

gołym okiem można zbadać
anatomię powszedniego dnia
rozmienioną na krew, strach
i próchniejące kości  pod krzyżem.

ten jak zwykle zabiera psa  na spacer
bielutkiego pudelka, idą po błękitnej trawie
i taki spokój, że  nawet wielkie mury pachną miętą

przeźroczyste worki w uniesieniu 
opadają podpisane imionami,
nikt już nie myśli o wygnaniu z raju. 

VI-VII`2011 



https://truml.com


print