lajana


Lato(rośle)


wysupłuję się tym razem tak niezdarnie
próbując wpasować w zapach lip
między miękkie wnętrza a zimne krawędzie liści
 
wieczorem chłód przychodzi w jednej chwili
 
o lecie nie myśli się niżem bo zaczyna padać
i trudno podnieść z ziemi spłukane ślady
nocnych wizyt krecich przypadków na powierzchni
kraterów imitacji księżycowej przestrzeni
 
tylko ogrody mają odwagę plątać młode pędy
z gałęziami zastygłymi w pancerzach kory
bez fantazji na wspinanie ponad
 
lecz zamiast drzew rosną płoty wyżej wzroku
ławka kuli się podwija balustradę w klucz wiolinowy
wpada sroka z krzykiem oślepiona łuną
ogłupiała na chwilę rozrywa ciszę
 
powoli łączy się w całość jednak wciąż wysupłuje
na śliskim krużganku stłuczona ufność
po omacku bo wieczór zaciąga zasłonę z życiem
tyle dzień miał energii rozciera siniaki nucąc
 On the sunny side of the street
 
moje miasto chce śnić ogrody



https://truml.com


print