Wieśniak M


Wszystko płynie


józio uwielbiał zlizywać świąteczne sopelki
wywieszane z choinką okazjonalne
krople okolicznościowe wydawał potem
w przydrożnym GS-ie na cukierki
lizaki koguciki i słodkie sproszkowane oranżady
kawałki nieba wśród szarości chleba z masłem

poznał wartkość potoka wraz z pierwszą komunią
z utęsknieniem czekając w naiwnej wierze na bierzmowanie
ta wiara od szesnastego roku życia porwała go
najpierw do kowala potem na działkę letników
by wreszcie rzeką spławić do dużego miasta
gdzie poznał i głębie i nurt wartki i zwolnienia w zakolach

prawdziwe morze kolega pokazał na budowie w Hiszpanii
ocean zdawał się nie mieć końca oblewał horyzont aż do słońca

józef nabrał wiatru w żagle by podążać po bezkresach
bez oddechu
Pierwszy sztorm rzucił go pod most w powiatowym mieście

kruk patrzył wyschniętym wzrokiem

troskliwie wydziobując ratę z kącików ust



https://truml.com


print