Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky


Świętajno, 24 stycznia a.d. 2008, piąta rano


ostatni pociąg odszedł stąd żałobnym krokiem dwa lata temu jak marsz suspensowanych grajków
pozostawiając rozproszoną elegię niewyraźnego oczekiwania na rozlaną ingrediencję wiary                                                  

bladowłosy tuman ze skacowanej kotłowni poniewiera się w entourage’u szemranych okien
a mozolnie nieuczciwe pozostałości zabłąkanego śniegu otwierają przed nim swoje podbrzusze

bezpańskie szczekanie przerzedza martwy łoskot wytresowanego milczenia zbezczeszczonej łaski
aby od nowa zapaść się wraz z niedobudzonym tirem w przeziębionym bezgłosie gorzkiej litości

na progu bezstylowego kościoła bezbrzeżna kotlina banalnych scen z życia natchnionych bedekerów
ciasno przetykana zadeptanym podziwem niegdysiejszych reprodukcji nordyckich serafinów
 
podpatrzony wiatr z coraz mniejszym akcentem ociera pot z czoła jak chłopczyk z twarzą mrozu
który broczy ziarnem w królewskiej sypialni osieroconego cmentarza jakich pełno w człowieku
                     
skrót do kalekiej przypowieści zaczyna się na krzyżówkach vis – a – vis przybytku gipsowej figury   
gdzie czekając na autobus rzeźbię z najgłębszego błota krew i mleko żółć i ogień żebro i oczy

kilkadziesiąt gestów rudymentarnych ciała zmieszanych z coraz węższą ścieżką olimpijskich cieni
składają się w podróży poprzez zamknięte w kopułach obrazy gładkich szeptów szorstkich naręczy

ja uczeń Braille'a bezobjawowo zbieram kredowobiałe piędzi odartej farby z platońskich siekaczy -
albowiem przedwczesną jest radość wasza o pobożni synowie Atylli ze stepów wyschniętej nocy



https://truml.com


print