Ponczillo


Silka


Rechotała do motka surowej nitki
skakała z biurka na sofę
z tematu na temat
z panteonu narodowych bohaterów
na listę płac kopidołków

iskrzyła intelektem
w opozycji do głupiej
głupoty podpartej bagażem
małoważnych faktów
w temacie własnych dzieci
zblazowanego męża

lubiła opalać kostki w cieniu własnej altany
podobno w tym czasie przeleciał ją samolot do usa

jej, mniejsza o kolor włosów, głowa
eksportowała do opuchniętych uszu:
marchewkowy soczek jednodniowy
sardynki ze śliwką
osiem kilo dziennie
robota była rutynową wizytą w ulu pełnym pszczół

za pięćdziesiątym drugim podejściem
zdała egzamin na wózki
inwalidzkie



https://truml.com


print