lajana


Entropia


w chaosie zgubiło mnie lato dławi kurz
wraca listopadowe preludium pod twoimi palcami
zgarnia oddech nieruchomieją minuty
 
księżyc jak cytryn w zgubionym pierścionku
zabrał światło niewidocznej tajemnicy
 
a dni coraz gorętsze rozpinają guziki westchnieniom
nawet fontanny spragnione wieczoru takie wylewne
bardziej niż moje słowa przy twoich ustach blisko
 
krzyżowaliśmy uśmiechy między gatunkami
drzew na skwerze można się całować przelotnie
jak szpaki wracające w ulubione czereśnie
 
tylko nas nie zatrzymał nawet deszcz
wszystko spłynęło z czasem rynny wypełniły liście
 
bardzo silnie grzeje słońce w tym chaosie
taki porządek że pory roku dają się zwariować



https://truml.com


print