janusz pyzinski


a kiedy iść będę musiał


droga prowadziła mnie zawsze dalej niż matka
tak poznawałem świat wspinając się z mozołem
na zawsze ostatnią deskę ratunku
gdy ptaki nadaremnie przysłaniały słońce
bezwolne w półcieniach pamięci

wracałem na szczekanie starego psa
niebem ciężkim od pełni aż pochyłe wskazówki zegara
nie zmieniły kąta nachylenia świtu do zenitu

mieszkałem w tobie oddychałem powietrzem
ciężkim od bibelotów pasów od pończoch
dziadek chłopski filozof powtarzał że ze szczęściem lepiej
koty są teraz w modzie pozwalają samotnym przeżyć samotność
i tak naprawdę można znaleźć tylko to co nigdy nie zginęło
na chwilę w zapomnienie odchodząc

a kiedy przyjdzie czas i iść będę musiał
to pójdę tam gdzie taty łza
skapnęła kiedyś do kwaśnego mleka
przez falujący łan co poplącze nogi
w taborach gwiazd i tętencie koni



https://truml.com


print