Marek Gajowniczek


Do Szanownego Pana Kornela Makuszyńskiego


Do Szanownego Pana 
Kornela Makuszyńskiego

Mój Drogi Panie Kornelu!
Niełatwo jest księżyc skraść z nieba.
Do dziś zastanawia się wielu - 
Czy Pan się zaćmienia spodziewał?

Ciemnieje i światła ubywa
i mrok się rozlewa po kraju.
Zjawisko umiemy nazywać, 
lecz blaski zbyt wolno wracają.

Jest dłuższe i uciążliwe.
Bliźniaków już dziś nikt nie wini.
Tło bajki jest całkiem prawdziwe,
lecz sprawcy zmartwienia są inni.

Pacanów jest metropolią.
Matołek przestał go szukać.
Sam żre nowalijki pod folią
i myśli jak innych oszukać!

Siódmych klas dawno już nie ma,
szatanów za to bez liku.
I tylko ta głupia ściema
i my - wciąż z tą ręką w nocniku,

Mój Drogi Panie Kornelu!
Powieści chce spalić cenzura!
Żyjemy tu już jak w Orwellu,
a wszyscy kochają knura!

Pan jeden mógłby przewidzieć -
kiedy to się wszystko wyjaśni?
Czy bać się winniśmy? Czy szydzić?
Czy szukać zakończeń w baśni?

Być może Pan list mój przeczyta,
choć wiem, że to jest inny stan.
Prócz Pana nie mam kogo spytać -
Marek G. - najwierniejszy fan.
 


 



https://truml.com


print