Ponczillo


Przestrzeń


Pusty korytarz i nieme echo

wciąż czekam

kiedy przetniesz mi drogę

jak to bywało gdyś żył


Prawdziwe świadectwo Twej wiary

to Ty sam

a raczej Twój duch

Z kulami u nóg i sztyletem w boku


Żałuję, tęsknie i czuję ból

lecz pomóc nie mogłem

nie chciałem ? Ty nie chciałeś !


W potoku wylanych słów zabrakło tych najważniejszych

I w porę wypowiedzianych


Nie okryję Cię płaszczem gdy pada deszcz

nie pomogę Ci w niczym

W czym czułbym się spełnionym


I choć śmierci pragnąłeś

teraz zrozumiałem - kłamałeś

ty jej po prostu się bałeś


Czas leczy rany a wspomnienia je rozdrapują

miłość do Ciebie działa jak sól


Tyle wspólnych poranków i wieczorów

Tyle ścieżek w łące wydeptanych

Tyle rocznic i okazji by świętować

A dalej nie ma nic.



https://truml.com


print