Awatar


Spacer po Warszawie 2


Traktem królewskim limuzyny mkną,
między żyrandolami pająki sieci to snują to rwą,
iluminacja umila podróż, oświetla przechodnia. 
Moherowy berecik 
z krzyżem w dłoni niczym pochodnia
bieży na pałac w płaszczu rycerza,
w sercu ma króla, wskazuje, zamierza. 
Tłum kilku ludzi zda się krzyczeć - wojna,
inteligenta za pancerną szybą bawi,
przecież polska wieś spokojna,
zielony kraj potęgą Europy jawi,
tylko ten tłum starczy w okopach pacierza.
(dzieci przeraża i straszy, między uda matki lgną) 
 
Znicze palą , wici ślą, męczą sny, patriotyczne plany,
kogo jutro krucafuksem pokonamy. 
( Czarna brygada spokojna, 
za pancerzem w majątku wiary,
rąk nie odejmuje, nie przykłada, wznosi i prosi
i nad czerwoną wanną baldachim rozkłada 
czy słońce świeci czy deszcz pada
czy milczy niewymownie czy zawiesza głos jak głownię
czy jaś prawda w gardle grzęźnie ) 
 
Za miesiąc przedwiośnie,
powiat nad Wisłą pod mgłą,
w niej knoty zroszone zgasną. 
 
Wygłodzone rybitwy wiosną
wzbiją się wysoko ponad Stare Miasto,
ulice dawnego targu rybnego zapełnią turyści. 
Kto wie komu będzie przyjazna Arachne, 
komu nieprzychylny władca,
czyje sny i plany los ziści.



https://truml.com


print