Marek Gajowniczek


Burza


Zezłościła się czerwcowa burza nad Warszawą.
Poczerniała i rozbłysła świetlistą oprawą.
Przetoczyła z wielkim hukiem wielkie koła deszczu.
Zatańczyła obertasa w spoconym powietrzu.

Ścięła resztki zwiędłych kwiatów na starych kasztanach
i pognała  gdzieś nad Wisłę głośno roześmiana.
Na dłużej się rozgościła przy Poniatoszczaku.
Wypłoszyła wszystkie ptaki z nadwiślańskich krzaków. 

Skołowała mętną wodę w starym Praskim Porcie.
Oglądać poszła reklamę na wielkim bilbordzie.
Zebrała się cała w sobie widząc, kto tu rządzi
i powiała aż nad Wiejską by kogoś przetrącić.

Nie wiem, czy się jej udało. Zakryła się deszczem.
Dziwne jednak mam przeczucie, że wróci tu jeszcze!



https://truml.com


print