angells


Moje panaceum


Po policzku głaszczesz czule
Chwytasz moją dłoń
Gdy wychodzisz żegnam z bólem
Gdzież bez króla tron?

Wracasz do mnie punktualnie
Zawsze o północy
Zabrzmi może to banalnie
Snem jesteś uroczym

Kiedy życie mi doskwiera
Jesteś moim panaceum
Z łez policzki me ocierasz
Czerń malujesz bielą

Kiedy brak mi sił do walki
Tulę twarz w poduszkę
Wszystko mogę wziąć na barki
Kiedy tylko usnę



https://truml.com


print