Marek Gajowniczek


Chlapacze


Używali największych chlapaczy,
by tych zakryć, a tamtych poznaczyć.
I spływała z nich ciągle ślina.
Tak się dramat prawdziwy zaczynał.

Słowa ciężkie rzucane z pogardą
odcisnęły się nadzwyczaj twardo
w głowach tych, którzy kpinę zlecili.
W myślach już się z widownią bawili.

Ktoś scenopis ich wcielił w życie.
Przyobiecał im: - Odlecicie!
Zobaczycie swój pomysł w realu -
dokładniutko - wprost cal po calu.

Spadła na nas dramatu groza.
Resztki ciał znajdowano w brzozach
i nikt nie mógł uwierzyć, że można
urojenia przebijać na rożnach.

Ślina kpiarzom stanęła w gardle
i się dławić zaczęli nagle.
Teraz plucia pragną zakazywać
wszystkim tym, co się chcą dopytywać.

Znów użyją największych chlapaczy,
by tych zakryć, a innych poznaczyć.
Autorskie chcą chronić prawa -
Koniec z kpiną! To nie jest zabawa! 

Lecz czy ktoś ich zakazu posłucha,
gdy nudności zbierają się w brzuchach? -
Od samego już na nich patrzenia.
Na ich nowe pomysły, rojenia.



https://truml.com


print