zielona cebulka


skrzela


twierdzi, że kocha,  w nocy płacze za chłopcem, który złamał tabu
i serce, obgryza skórki do krwi. oczy ma jasne i puste, choć wierzy,
że siedzą w nich dwa nieba – trochę chmur, mało słońca. usta są lustrem, 

odbijają słowa i oczekiwania. nie ma większej ochoty, ale nie stawia oporu 
(byłbyś głupi gdybyś nie brał) zapada się w wokoło, jak w wodę, musi mieć skrzela, 
bo nie szuka oddechu. wszystko się jakoś kręci, czasem wesoło i kolorowo 

jak odpustowe wiatraczki  i wierzysz, że to prawda, że nie rosną w niej czarne krzewy,
 że stajesz się bardziej możliwy niż szczeliny w jej uśmiechu.



https://truml.com


print