Przemysław Bartosik


Zachód


Anorektyczne sny
gasną niczym zapałki.
Zbudzone słońce
iskrzy się w odwrocie.

Ty zszedłeś szukac swoich,
którym dałeś tchnienie...
Rozglądasz się bezradnie,
łapiąc tylko cienie.
Jak można było patrzeć,
i naiwnie wierzyć?
Kogo teraz sądzić?
Komu winy mierzyc?
Nie dojdziesz teraz ładu
kto z kim, jak i po co?
Kto w dzień wykradał gwiazdy
a blask spieniężał nocą.
Zlepiona w jedną masę
toczy się szkarada.
Obraca w pył co może,
do głębin pustki spada.

Zbudzone słońce pędzi
i żal mu się odwrócic,
do mord zastygłych gniewnie
do twarzy niegdyś ludzi.



https://truml.com


print