Jacek Sojan


Pogoda polityczna


I

Kaczory stroszą pióra. Szykuje się zmiana.
Już kropiwnicki wróży rozkwit parasoli.
W gałęziach lepperuje wiatr i giertychuje.
Strumieni złoto spiesznie chowa balcerowicz.

Liściem łopuszański przygarnął czule jerza.
Gadzinowski łeb zwiesił w cień olechowskiego.
Macierewicz z dwururką wyszedł na zaleski -
nadchodzi dorn - mruknął strzepując kwaśniewskiego.

Piechociński on teraz z wroną wokół pola
nad którym grzmi senyszyn idąc z nad kalisza;
choć go ziobro uwierał i chwytał go kuźmiuk
putrał się w rokitach, wassermannił w zawiszach.

Niosło echo kanelę-sowińską w piniory.
Dyduchał się mikuła. Ucichł marcinkiewicz.
Wierzejski zakołysał szarpiąc tyszkiewiczem.
Po niebie krwawą łuną przeszedł michalkiewicz.


II

Kto żyw teraz płażyńskim, podkańskim się chronił;
lecz i Macierewicz stał już na ulicki;
daremna fotyga kto mutor się wałęsa
- mruknął i do Gilowskiej zapukał kamińskim.

Remanent! - usłyszał zdziwiony - tak po nocy?
dopytywał się jeszcze waląc w odrzwia głuche.
Nie on pierwszy, obok sapał Olejniczak,
który tu się tuskolił licząc na poduchę.

Naiwni. Wraz z ulewą spływał romaszewski
i w mularczyk pogrążał pechowych amantów.
Nie ma mocnych na taką polityczną pogodę!
Gdzie pieniądze są - potop. Gilowska ma atut.

Gdy rankiem niedospana wyszła na kaczmarki,
artymowski się zgadzał, cały, do przecinka!
Rozliczony w millerze, spięty w komorowskim,
nowy budżet wystarczał w sam raz na śledzika

czyli na powszechną stypę narodową
za mężów stanów niskich i tych wskazujących.
Prognozy polityczne na najbliższy tydzień
mówią o dymańskich w religach moknących.



https://truml.com


print