Natali


o jeden sztorm (ekfraza VI)


powiązana bluszczem
stoję tam
neptun porzucił
swój atrybut bez zęba

prześwituję przeciągiem

zdarty kil szarpie
od nowa
zabliźnione niegdyś rany
kadłub wdziera się głęboko
złamana wręga sięga potylicy

na pokładzie bez pokładu
sześcienne budy kneblują

zgrzyt z krzykiem

wyrzucasz przez dziury
w rozpadłej burcie

zawisły ciężkie chmury
szczury wszystkie już
pouciekały przed nieuniknionym
ten sztorm nie zakołysze
powali

pozostanie przykry smak
po chorobie morskiej



https://truml.com


print