Florian Konrad


Quasimodia


otwieram maskę krzyczę wyprężam grzbiet
ludzie odbijają się w karku
zsuwają z krzywej skorupy
 
miasto płonie wylewa się z filiżanek
jedwabne kobiety wirują
rozrzucają po niebie strzeliste wstążki
(czerwone fiordy, zamęt)
 
dłonie Marii P.
przesuwają się po oleistej opowieści Muncha
krzyk przyrasta do mostu
przegrywam wyścig z łuną
dosiadam nozdrzy napełniam się siarką
 
nie ma kto rozkołysać dzwonów
zdrowieję werble werble!
ulice kurczą się rzucają pod prąd iskrzą
 
odgryzam garb
zdejmuję z ciebie druty



https://truml.com


print