Saranova


niepokoje


gdy pełni gniewu i pogardy
rozbiliśmy własny świat
na drobne kawałki
zewsząd docierały brawa
 
zachłystując się prawem wyboru
zaciekle piłowaliśmy gałęzie
domowego drzewa
dla zaznania samej radości lotu
 
nawet twarde lądowanie
na niegościnnych ławach dworców
bez prawa do aspiryny
nie powstrzymało szaleństwa
 
niepomni na los ludu priama
znów triumfalnie wprowadzaliśmy
konia trojańskiego próżnej wiary
w nasze zaciszne progi
 
przekonani o swych przewagach
oczekiwaliśmy od klakierów
ważkich dowodów podziwu
które odmienią nam życie
 
lecz wędka miast skarbów alladyna
zapaliła zimne ogniki nienawiści
w ślepiach odrodzonej bestii
niosąc nam zapowiedź apokalipsy



https://truml.com


print