agnieszka_n


w stronę chmur... (ekfraza III)


spadające gałęzie
kreśliły  kręgi na wodzie
i powietrze odurzało 
zgnilizną.

do kanciastej walizki
prababci spakowała
wypłowiałe skrzydła,
listy przewiązane
wstążką i zapach
drożdżowego ciasta.

spod czarnego kapelusza 
ogarnęła raz jeszcze  taflę szarości,
a mgła obciążała powieki.
niby za sprawą deszczu
śliski uchwyt wymykał się z dłoni.

pnie 
o dostojności posągów
nabrzmiały wspomnieniami.

starych drzew się
nie przesadza
ale ja w niczym 
nie przypominam tej wierzby-

i podążała za chmurami.

23.02.2011



https://truml.com


print