Towarzysz ze strefy Ciszy


skurwieniec


zaczynał nieśmiało
po kątach po ciemku
jakieś języczki- coś w ten
deseń- tak żeby
żona nie widziała

potem już bez ogródek
obciągał przy ludziach
do końca z połykiem

czasem na kolanach
niekiedy pod stołem
aż do rzygania nadmiarem

a ostatnio podobno
gdzieś przy szybkim
numerku w bramie
wypróżniło mu się do ust
jakieś trzy czwarte litra



https://truml.com


print