Bernadetta


Po północy


Niedożywiona miłość zaległa pod drzwiami.
Kłoda pod nogami.
Potykam się o jej kości
za każdym razem, gdy chce wyjść
i modlę się w duchu
żeby jeszcze była
gdy wrócę po pólnocy.

Anoreksja nas wyniszcza,
ale wychudzony romantyzm jeszcze tli się po kątach.

Tak ciężko jest być a jeszcze trudniej zapomnieć.

Wychodzę znów.
Wrócę po północy.
Oby jeszcze była
choć jedna kosteczka.



https://truml.com


print