sabathini


wrzesień


tęsknotę unosił wiatr
ostatnie dzikie gęsi znikały
bezszelestnie
topiąc swoje skrzydła
w bezgranicy szarych obłoków
uciekając przed ponaglającym strachem
tkliwej zieleni

pożółkłe i wiotkie źdźbła traw
które jeszcze zdążyły się narodzić
przed nadchodzącymi przymrozkami
zapowiadanymi
uporczywą ciszą
i przenikliwym chłodem wrześniowych nocy
kuliły się pod bosymi stopami
uciekały
przed promieniami amarantowych latarni

a ponad wzgórzami
z każdą minutą ciemniejszymi
stukotem trójwagonowego pociągu
ostatnie tchnienie lata
przysłaniał deszcz



https://truml.com


print