Chartumes


Maskarada


Na starość, ludzie nabierają dystansu do życia,
ale dziadka pochłonęło coś i zupełnie nie ma czasu.
Przeważnie - nieuchwytny, pojawia się w domu
pod koniec października, aby przypilnować spraw.
Nie wypada mówić o nim źle, ale to dziwak:
uważa za stosowne spędzić z nami tylko jedno święto w roku
i to, najmniej poważne - głupią, listopadową maskaradę.
Stary zrzęda i maruda - ciągle coś mu przeszkadza:
a to liście rozłożyły się jak na plaży, a to chwasty
bezczelnie włażą do oczu i kłują - zawsze znajdzie powód,
żeby wyciągnąć nas na ten cholerny cmentarz. Potem,
chryzantemy i tak są zbyt białe, a znicz takie, że aż wstyd.
Sporo kłopotów mamy z dziadkiem i on chyba o tym wie:
z roku na rok jego wizyty są coraz krótsze.
Nie gorączkuje się już tak bardzo, jak kiedyś - pokornieje.
Można powiedzieć, że - w końcu - stał się ludzki.



https://truml.com


print