Edmund Muscar Czynszak


Przystanek Październikowy




 
W dywanie zwiędłych
liści letnie marzenia się walają,
może jeszcze jaskółce
wiosna się przyśni.
Po duszy mroczne
wiersze stadami znów błądzą,
porzucone w nieładzie
zbieram owoce kasztana,
stara wierzba w sinej
mgle skąpana.
Szyby w naszych oknach
ciągle zapłakane,
chłodna herbata
smutkiem już naciąga,
czarna chusta nocy
łzą jesieni nasiąka.
 
Już kolejną stacje
życia naszego mijamy
gałąź, co wczoraj
pękła
już nam nie pokiwa.



https://truml.com


print