Robert Hiena


Vanitas



Ubarwienie rzeczy nieciekawych
I chrzanienie głupot pod 
wezwaniem
Najświętszych metafor.
 
A i owszem, sprawia to radość
Wręcz perwersyjną satysfakcję
Zastępującą nawet seks
 
Gwałcąc umysły nawiedzeńców
Klepiesz wiązanki  słów
Co nigdy nie wniosą Zrozumienia
 
Łamliwe pióro jęczy z żalu
Musząc czytać tą szmirę
Jaką nazywacie „poezyją”.
 
A ja sam na środku świata
Śmieję się sam z siebie
Wywracając kartki
 
Na lewą stronę.



https://truml.com


print