Afrodyta


Przymknięta


Moje dojrzewanie ma niewiele z winnicy,
która wchłania aromaty i rozgrzane
południowym światłem powietrze.

Przymknięta w obłąkańczym półśnie
zwalniam tempo, odwlekając siebie,
nadpobudliwe głosy uderzają znienacka.

Podrywam się i szybuję między
znakami zapytania, porzucone
w pośpiechu osiadają na mieliźnie.
Grzęznę, chyłkiem upływająca krew

przecina czas i bezceremonialnie
zwiększa dystans nie do przebycia
dla uwięzionych nóg.

Gorliwie zbieram roztrwonione resztki
zanim stracę także dłonie.



https://truml.com


print